czwartek, 1 października 2009

Ubud - Atak malpy, slub, dwuzebny Staruszek, gorace kamienie i trans

Nic od rana nie zapowiadalo tak intensywnego dnia. Leniwy poranek, sniadanie z widokiem na pole ryzowe, jak co dzien zar z nieba. Po kilku dniach pobytu w Ubud, w koncu postanowilismy zobaczyc Monkey Forest. Jest to minaturowa dzungla w srodku miasta, gdzie swoj dom maja setki albo tysiace Makakow. Postanowilismy nie kupowac "official monkey banana" tylko wpasc na chwile, rozejrzec sie tu i owdzie i zaraz po tym wypic rytualny juz Mango jujce w pobliskiej kafejce. Wchodzac do parku juz widzielismy jakies 30 mniejszych i wiekszych malpek, jest ich tam faktycznie cale mnostwo. Stwierdzilam, ze obiektyw, ktory mam w aparacie jest nietety za maly. Dobieram sie do mojego plecaka, a tu z nienacka rzuca sie na mnie jedna malpa, a kolejne 3 juz sie namierzaja. Cale szczescie nie podrapala mnie, tylko uczepila sie moich spodni, bo kolejnej kontuzji juz bym chyba nie zniosla. Jacek dostal ataku lekkiej paniki, czul sie jak bohater gry komputerowej, gdzie musi walczyc z przeciwnikami. Postanowilismy juz wiecej nie stresowac sie i opuscic Monkey Attack Forest.


Przechadzajac sie ulicami Ubud, nie sposob oprzec sie urokowi wszystkich dziel sztuki. W ubieglym roku w Malace, Jackowi wpadla w oko para rzezb przedstawiajaca pare mloda. Wtedy nie zdecydowalismy sie na zakup, bo byl to poczatek naszej podrozy. Wg mnie w glebi serca to tegoroczny wyjaz do Indonezji, nie byl spowodowany, przez wspomnienie Jacka opisane kilka dni wczesniej, a raczej z powodu wlasnie tych rzezb. Jak sie spodziewalismy sa ich tu setki. Wieksze, mniejsze, siedzace, stojace, pary mlode z Javy i Bali, kolorowe, wyblakle, drogie i bardzo drogie. Historia tych rzezb, to po prostu upamietnienie waznego dnia - slubu, kiedy jeszcze nie bylo fotografii. Po odwiedzeniu kilku galerii, zapadla decyzja, zeby wyruszyc do pobliskiej wsi Mes, gdzie jest pelno hurtowni z dzialami. Jacek wynegocjowal bardzo dobra cene za chude, stojace malzenstwo. I jak my to znowu przywieziemy? To pewnie i tak mniejszy problem. Gorzej gdzie ich postawimy?
Gdy Kolezanka z pracy (pozdrawiam Kasie serdecznie) dowiedziala sie o naszych planach urlopowych, powiedziala, Bali, tam musi byc urokliwie. Czytalas ksiazke ....? Kilka tygodni pozniej inna, odnaleziona po latach Kolezanka, rowniez wspomniala o niej (pozdrawiam Asie serdecznie). Postanowilam przeczytac. Trzecia czesc ksiazki umiejscowiona jest wlasnie na Bali i to w dodatku w Ubudzie. Okazalo sie rowniez, ze wazna postac z tej ksiazki, mieszka doslownie kilkaset metrow od nas i chetnie spotyka sie z turystami, czytajac z ich rak (i nie tylko). Postanowilismy skorzystac z tej okazji i poznac nasza przyszlosc.

Ketut Liyer to chudziutki, pogodny staruszek. Przywital nas szerokim usmiechem i zapytal naszego kierowce skad jestesmy. Poprosil bysmy zechcieli poczekac chwile bo bola go plecy i musi wziac lekarstwo. Jacek juz chcial zaproponowac Ketutowi Ketonal Forte, bo nosi go caly czas ze soba na wypadek, kolejnego napadu kolki nerkowej. Jednak nie smial. Staruszek usiadl w pozycji pelnego lotosu i zanim zaczelismy rozmawiac, ze tak powiem, siarczyscie beknal. Przeprosil, powiedzial, ze ziele ktore bierze na nerki tak na niego dziala. Porozmawialismy dobre 10-15 minut na temat co robilismy i zamierzamy. Pytal nas o ksiazke, nawet Jacek przeczytal mu fragment. Jego egzemparz byl juz z lekka podniszczony, ale bardzo cenny, bo z dedykacja autorki. Ketut zaczal ode mnie, calkiem dlugo to trwalo, patrzyl mi w twarz, oczy, nos, brode, usta - you are pretty - you understand? Nastepnie lewa dlon. Bede dlugo zyla, bede bogata, mam dobra karme - you understand? Twoj maz ma szczescie, ze ma taka zone - you understand?. Na koniec jeszcze popatrzyl na kark i nogi. You have a good energy - you understand? powtarzal. Oczywiscie moja relacja jest w duzym skrocie i z mala cenzura. Jacka "badanie" wygladalo mniej wiecej podbnie, nie mowil tylko, ze jest ladny, ale ze ma duzo, duzo szczescia - you have 3 lucky lines - you understand?. Zawsze mu powtarzam, zeby gral w lotto, bo jego babcia wygrala traktor i 2 Syrenki, albo na odwrot. Moze jak uslyszal to od Ketuta, to teraz uwierzy. Powiem jeszcze tylko, ze mamy od wczoraj problem w rodzinie, bo z mojej dloni Ketut wyczylal dwoje dzieci, a z Jacka troje. Wydawalo mi sie, ze Jacek traktuje mnie jak dziecko, a teraz mam na to dowod. Spedzilismy z nim bardzo milo czas, jego pogoda ducha i prawie bezzebny usmiech, udziela sie ludziom. Wyszlismy zadowoleni i pelni energii na reszte dnia. A duzo sie jeszcze wydarzylo.
Popoludnu poszlismy jeszcze na cudowne masaze, pierwszy raz w zyciu sprobowalam masazu kamieniami. Bedzie to chyba moj ulubiony masaz, gorace kamienie, swietnie rozluzniaja i odprezaja cialo. Jacek w koncu doczekal sie swojej upragnionej refleksologii.
Na koniec dnia poszlismy na Kecak and fire dance - tu nie bede wdawala sie w szczegoly, sami ocencie.



W naszej kwaterce wyladowalismy bardzo pozno i mocno zmoknieci. Lunal deszcz.

Pytanie nr 10
Jakiej ksiazki bohaterem byl Ketut Liyer?
Odpowiedzi na pytanie prosimy o przeslanie wraz z adresem zwrotnym na korzewscy@gmail.com. Zwyciezca otrzyma pocztowke.