środa, 23 września 2009

Yogyakarta - Ale o co chodzi?

Pisze te relacje w kafejce internetowej w naszym hotelu. Nie byloby w tym niczego szczegolnego, gdyby nie to, ze ktos zmyslnie przewidzial, ze niektorzy turysci lubia sobie dlugo i za darmo posiedziec w Internecie. Dlatego tez,to jedno stanowisko nie ma krzeselka, a w dodatku jest ustawione tak wysoko, ze niezle sie trzeba natrudzic aby cos napisac.



przedwczoraj mielismy zbyt duzo sil. Wczoraj sie to na nas zemscilo. Budzik zadzwonil o 07:00. Tak jak to jest w zwyczaju w Azji, udalismy sie na sniadanie w pizamkach i klapeczkach. Nie wzbudzilismy tym niczyjego zaintersowania. Nie tylko dlatego, ze bylismy pierwsi, ale tez dlatego, ze pozaostali goscie naszego hoteliku przybli na sniadanie takze w chinskich odzieniach. Niektorzy widac, ze lubia swoje pizamki. I to bardzo. Niestety sniadania indonezyjskiego nie dalo sie zjesc. No jakos nie chcialo nam przejsc przez gardlo oferowane prazynki z krewetek, zupa z kurczaczkiem i ryzem, lub tez swiezo usmazona wolowinka. Postanowilismy isc na calosc, kuponiki przekazac na cel charytatywny. Z przekonaniem zamowilismy "tuna sandwich". Caly hotel postawilismy na bacznosc (sami sie postawili, bo mieli to w ofercie!). Wydawalo nam sie ze nie zamawialismy dodatkowo tostow z dzemem. One tez przybyly! Magda przestala narzekac na moje dzemy!



Po 08:00 rano rozpoczelismy negocjacje z Mr.Ferry na temat naszego transportu do Bromo (to juz za 2 dni) i dalej na Bali. Kolega Ferry, zaspiewal jednak taka kwote (chyba spodobala mu sie pizamka Magdusi), ze omal go nie pobilem. Mam przydomek "biuro podrozy" wiec kolejne 4 godziny spedzilismy rezerwujac, dzwoniac, pytajac i sprawdzajac wszystkie mozliwe opcje. Chodzilo o to eby sobie udowodnic ze Polak potrafi! I potrafi! Udalo mi sie nawet zarezerwowac telefonicznie bilety na loty z Jogja do Surabaya i z Surabaya do Denpasar! Mimo obchodzonego tutaj swieta znalezlismy biuro podrozy, ktore pomoze dostac sie nam na Bromo (wulkan), a i w Surabaya znalezlismy sensowny hotel. Pisze o tym wszystkim, bo mamy zasade ze wszystko zawsze mamy wczesniej zarezerwowane. Tym razem bylo podobnie, ale nie do konca. Nie wzielismy pod uwage tego, ze swieto, ktore wlasnie obchodza wszyscy na Jawie powoduje spore komplikacje. Niestety okazalo sie, ze nasze karty kredytowe nie dzialaja w sprzedazy przez telefon(brak autoryzacji)...postanowilismy(o naiwni!)szybko dojechac do 2 przedstwicielst linii lotniczych. Do Batavia.com wpadlismy o 13:55 a tam mila pani (ale o co chodzi???) powiedziala nam, ze pracuja do 14:00 i nas juz nie obsluzy. No to uzylem mojego akcentu i lekkiej stanowczosci (podobnej jak kilka dni temu we Frankfurcie)... wskazalem na napis Idulm Fitri 1430 H, twierdzac, ze pracuja do 14:30 i sie udalo! Zaplacilismy za jeden lot. W Garuda, bylo gorzej. Znacznie gorzej. Mieli ten sam napis, ale popatrzyli na mnie lekko dziwnie i z usmiechem jak wskazalem, ze ONI to jeszcze pracuja. Bylo napisane przeciez Idul Fitri 1430 H. Znow w glowie zaswitalo mi: ale o co chodzi???

Hmm, no tak. Jakby tutaj sie wytlumaczyc. I zeby nie wyszlo ze jestem lekko nie doinformowany... Juz wczoraj wydalo mi sie to dosc dziwne, ale zorientowalem sie, ze wszedzie, doslownie wszedzie wisza ogrome bannery z napisem: Selamat Hari Raya Idul Fitri 1430 h. Oznacza to nic innego jak: Szczesliwego swieta Idul Fitri (na zakonczenie Ramadanu) w roku 1430! No comments!

Popoludnie to juz tradycyjnie masaz stop. Ale tutaj, w porownaniu do innych krajow ten masaz to bardziej jest masaz nog (i posladkow). Fajnie, milo i przyjemnie...ale chce mi sie prawdziwej refleksologii. To pewnie dopiero na Bali. Przez te wszystkie "atrakacje" zwiazane z rezerwacjami omal nie spoznilismy sie na niezwykly balet w amfiteatrze w Prambanan (na tle swiatyn). Opowiedziano historie milosci miedzy ksiezniczka Shinta i ksieciem Rama,ktorzy mimo przeciwnosci losu i niesprzyjajacego otoczenia, dramatow (ona sie podpala, on nie wierzyl w jej czystosc!)mogli sie pokochac. Milosc, dzieki pomocy Boga Ognia, mogla zostac skonsumowana. Jadac na to przedstwienie Magdusia wynegocjowala, ze pan kierowaca "w razie co" odbierze nas wczesniej - bo moze nie wytrzymamy tych 2 godzin. Jak weszlismy do amfiteatru, zobaczylismy cudwonie oswietlone Prabanam zaniemowilismy! Juz wiedzielismy ze bedzie to niezwykle przezycie. I bylo. Mam nadzieje ze zdjecia ponizej to wlasnie pokazuja. Taniec - balet, na najwyzszym poziomie! Swiatla, stroje, muzyka pozwolily zanuzyc sie w swiat basni. Byl tylko jeden problem. W ostatniej chwili dotarlismy na miejsce. Wzialem tylko do reki streszczenie sztuki, ale nawet nie mialem szansy do niego zajzec. Podczas sztuki caly czas zastanawialem sie: ale o co chodzi? Historie przeczytalem dopiero dzisiaj rano. Dobro zlo zawsze zwyciezy!










Pytanie 3
Jakie sa 3 jezyki, ktorymi posluguja sie mieszkancy Jawy? Tym razem bedziemy premiowac 2 osobe od ktorej otrzymamy odpowiedz (wraz z dokladnym adresem do korespondencji) na adres korzewscy@gmail.com

Chceilibysmytakze podziekowac za otrzymane maile! Cenimy kreatywnosc, to nam sie bardzo podoba. Nie podajemy zwyciezcow, poniewaz chcemy aby kartka od nas byla niespodzianka. Nie mozemy takze sugerowac w odpowiedziach od nas czy taka kartke otrzymacie. Koniecznie umieszczajcie swoj adres domowy!