tag:blogger.com,1999:blog-38465219259055945312024-03-22T00:27:32.753+07:00Korzewscy w IndonezjiMagda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.comBlogger40125tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-87080719279665623792011-11-13T07:03:00.011+07:002011-11-13T09:20:07.668+07:00Piekło.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAerXWmjzyLKkRbD2Rt9SKL-B5YLC3sURhEHGAqjKmxrgKLKsbSXbu5Zyefai22j4ckHTaNilmEw56MF6BJvgydaJqpkAKongLU56b_NTH07bv-_vKh_XgOh8GoEM0WTWftkLPSGb8KjM/s1600/plaza00.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAerXWmjzyLKkRbD2Rt9SKL-B5YLC3sURhEHGAqjKmxrgKLKsbSXbu5Zyefai22j4ckHTaNilmEw56MF6BJvgydaJqpkAKongLU56b_NTH07bv-_vKh_XgOh8GoEM0WTWftkLPSGb8KjM/s400/plaza00.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674295199726236290" /></a><br />Dwa ostatnie dni na Bali mógłbym opisać używając tylko rzeczowników i przymiotników związanych z temperaturą. Upał, gorąc, żar, skwar, duchota, parno, parząco, zniewalająco i osłabiająco. To cudownie, że jest ciepło, ale czy musi być aż tak ciepło. Dlaczego, pełne słońce pojawiło się dopiero w ostatnich dniach naszego pobytu. Było zawsze ciepło nie mniej niż +27C. Chociaż chyba piszę głupoty, bo jakby miało tak parzyć przez cały czas, to bym się załamał.<br />Dni upłynęły bardzo przyjemnie. I gdyby nie tragedia związana z Ray Ban-ami, to pewnie byłyby jeszcze milsze.<br /><br />Jest kilka rzeczy, które kojarzą mi się z tymi dniami.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhls-9yxu659fFBZ0zz9FsMbcJsjluNd4ukDF-yXObr_Zvuka3WU0OwvHbn1NRSUrzBMJlhZBHBsIDXLkH_a1lAe98V6I-uaDVDibgEp4cid3k4GtNYQpEjAUd0DOZ9yzoqrw1h6eACkT0/s1600/plaza02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhls-9yxu659fFBZ0zz9FsMbcJsjluNd4ukDF-yXObr_Zvuka3WU0OwvHbn1NRSUrzBMJlhZBHBsIDXLkH_a1lAe98V6I-uaDVDibgEp4cid3k4GtNYQpEjAUd0DOZ9yzoqrw1h6eACkT0/s400/plaza02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674295200802273074" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNsION5isHdBF_qoXSeECQ4y1brWCtPUvVrwyp9SXxhd1aNDYfJpzCqKYq3-MsZ8i0mTz4j8yHwt4eLWNVwYXM-fk02G6y72VWypKCZKxYXHApeyDZcNyuRjC2N-FQDRl_KenHlbs41cc/s1600/plaza03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNsION5isHdBF_qoXSeECQ4y1brWCtPUvVrwyp9SXxhd1aNDYfJpzCqKYq3-MsZ8i0mTz4j8yHwt4eLWNVwYXM-fk02G6y72VWypKCZKxYXHApeyDZcNyuRjC2N-FQDRl_KenHlbs41cc/s400/plaza03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294928202455138" /></a><br />Plaża. Szeroka, czysta, długa, idealnie wbijająca się w zatokę, nad która mieszkamy. I ciepły, idealnie czysty, ale miejscami lekko zamulony, ocean, w którym ludzie głownie uciekali przed falą wydając przy tym okrzyki radości. Wybuchając niczym nie skrępowanym dziecięcym śmiechem! Dość pusto, ale nie na tyle, żeby obawiać się, że w trakcie ataków rekina, nie będzie nikogo do udzielenia pomocy. Plaża, w przeciwieństwie do innym części Indonezji, nie była okupowana przez żadnych handlarzy. Tylko restauratorzy, z których jest znane Jimbaran, nienachlanie zapraszali na świeże owoce morza. Jako osoby wychowane na rybach z hali targowej w Gdyni lub od pana Józia, skorzystaliśmy.<br />Basen. Taki na kilka osób, niegłęboki, z wodą przyjemnie chłodną i Brytyjczykami, którzy do nas wpadli na kilka przepłynięć. Był tak usytuowany, że nawet nie musieliśmy zamykać pokoju, czy zabierać dodatkowego ręcznika! Ideał. Chociaż wymiary były dalekie od olimpijskich.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1S9-OkB8tz8voG_r9ZILt5tFFygbj1zg_qmjH8LcFd9isk8LDxL0SY_i7rjddx10_f-kwSqy0STULpPH1I9JLNQw7bynGLgDtD7E5DfkaYn45nzAbBR41o0lvWSWlOPYaA7srcStVRwE/s1600/plaza04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1S9-OkB8tz8voG_r9ZILt5tFFygbj1zg_qmjH8LcFd9isk8LDxL0SY_i7rjddx10_f-kwSqy0STULpPH1I9JLNQw7bynGLgDtD7E5DfkaYn45nzAbBR41o0lvWSWlOPYaA7srcStVRwE/s400/plaza04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294924421227602" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHJXMVMe68m9BDOkqWkrG80s9OIbcZq7lYUmGBwvNqsY67KgvIxjyThmhwMkpMoF0irK2cCu5XLBuaoMGGLKL2J1bZjw5T6u46hvAF8y06_rDl-mfPQdjlsqoVgi3Y4E7jE8a1MfBUYLU/s1600/plaza05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHJXMVMe68m9BDOkqWkrG80s9OIbcZq7lYUmGBwvNqsY67KgvIxjyThmhwMkpMoF0irK2cCu5XLBuaoMGGLKL2J1bZjw5T6u46hvAF8y06_rDl-mfPQdjlsqoVgi3Y4E7jE8a1MfBUYLU/s400/plaza05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294920228125778" /></a><br />Masaże. Były fantastyczne, jakby ktoś szukał miejsca w Jimbaran, to możemy spokojnie polecić panie, które były mistrzyniami w masażu balijskim. A jest on dość specyficzny nie tylko ze względu na to, że koncentruje się wokół rozluźnienia mięśni pleców, ale także nie jest mocno inwazyjny. Masażystki nie działały punktowo, za to starały się rozluźnić całe mięśnie. Po nim, w przeciwieństwie do Tajskiego, człowiek wychodzi rozluźniony, a nie zmaltretowany.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfGgzOu4xuilhQYO_u4Q9L1Pb59J5M8WW3FQNuIbnTPzHKHb7mP2Ih1qUiTv-_Kgb6mmjyyMm1jsRHzvi3EB0H_SCFRAGn6GTJtY6QNUwRfXFWOPDt560yzvVI250VXtfhIyK2HvIoMVw/s1600/food.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfGgzOu4xuilhQYO_u4Q9L1Pb59J5M8WW3FQNuIbnTPzHKHb7mP2Ih1qUiTv-_Kgb6mmjyyMm1jsRHzvi3EB0H_SCFRAGn6GTJtY6QNUwRfXFWOPDt560yzvVI250VXtfhIyK2HvIoMVw/s400/food.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674295212499525058" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJbj7L9r4urCc-ZoArXCIrRnxYgADC8SCGM-WJotRttVKzJoJwg6cc01VxbtU0gktJm-95sJTHiAeJ-vEWlNqEV56MH5XGOlhktBDNuhLXWVxlKKWjjOr_-C6duO7D9bp2episQemGlx8/s1600/food2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJbj7L9r4urCc-ZoArXCIrRnxYgADC8SCGM-WJotRttVKzJoJwg6cc01VxbtU0gktJm-95sJTHiAeJ-vEWlNqEV56MH5XGOlhktBDNuhLXWVxlKKWjjOr_-C6duO7D9bp2episQemGlx8/s400/food2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674295204839318162" /></a><br />Jedzenie. Odkryliśmy restaurację, jakiej nie powstydziło by się nie jedno miasto na świecie. Dania fusion. Mięso, owoce morze przyrządzone po balisjku z nutą europejskiej, lub też nowojorskiej elegancji. Najlepszy dla nas był to tuńczyk delikatnie obtoczony w maku i białym sezamie, lekko grillowany tak aby wewnątrz mięso było jeszcze różowe, podany na pomidorowo paprykowej salsie z mocno cytrynową rukolą. Niezwykła była także ryba red snapper (dorszowata), podana na uduszonych karczochach z młodymi ziemniaczkami polanymi masłem z koperkiem z jedwabistym puree z młodego groszku.<br />Czasami jest przyjemnie popatrzeć na pracę kucharza, który pewnie robi to do 30 lat. Szczególnie, jeśli miejsce jest przyjazne, a ludzie zachęcają do wymiany doświadczeń. Plaża, Jimbaran. Kultowe miejsce na Bali.<br /><br />Kupowanie lunchu zaczyna się od wyboru tego co chcemy jeść.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU-hnHbJkA-oyygdtJbVMNwkxJeXKGju3Kvojplo_kluGRaxoyi0bGvcwxL98MpBfxfEGCHAhlQVr8QkO601f3k1SEDKJqb7dEJnqqIM5w2QlzJhdX_tuhbN_9Aumc69TX4s0pv-Y1tWo/s1600/plaza06.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU-hnHbJkA-oyygdtJbVMNwkxJeXKGju3Kvojplo_kluGRaxoyi0bGvcwxL98MpBfxfEGCHAhlQVr8QkO601f3k1SEDKJqb7dEJnqqIM5w2QlzJhdX_tuhbN_9Aumc69TX4s0pv-Y1tWo/s400/plaza06.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294914924969938" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz7Zzfk-WZ1NR5c5SbKpPECsFOAecjD67E9Nz1EJ-Vk6waZo-IkmqG4QEBtfto5PD3QwnsZNiim8rD7KKs-gsoLhpVo9Q7NGdr3fnEPPJQoAw7KvfQd2aFW_wMmCag_dK6S_8ugjqDrGo/s1600/plaza07.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz7Zzfk-WZ1NR5c5SbKpPECsFOAecjD67E9Nz1EJ-Vk6waZo-IkmqG4QEBtfto5PD3QwnsZNiim8rD7KKs-gsoLhpVo9Q7NGdr3fnEPPJQoAw7KvfQd2aFW_wMmCag_dK6S_8ugjqDrGo/s400/plaza07.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294913396190594" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMIczYjRTQeUDg7LijGLMFAJQgngqbCqdodSxR_4mACwud7ChH-IYnowFPNMIjbo0yLsXjq4NNwFLCi03Y0gIRwLR5U_EvIUDyNUV-xLW4xedB8byYYgF88ZmmLBTMgojQvyRSlzt0ve8/s1600/plaza08.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 299px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMIczYjRTQeUDg7LijGLMFAJQgngqbCqdodSxR_4mACwud7ChH-IYnowFPNMIjbo0yLsXjq4NNwFLCi03Y0gIRwLR5U_EvIUDyNUV-xLW4xedB8byYYgF88ZmmLBTMgojQvyRSlzt0ve8/s400/plaza08.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294580475575650" /></a> Po wcześniejszych doświadczeniach postanowiliśmy wrócić do lokalnych krewetek. Mogliśmy jeszcze skusić się na red snapper (ale to już zaliczone wcześniej), kraby (trochę mało do jedzenia), homary (no nie w takim miejscu i podobno musi być szampan) i kalmarami (moja mama robi je najlepsze na świecie, a te tutaj grillowane są niestety gumowate i nie „umywają” się do tych domowych).<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8Rs_IzAZUZL4xB2513gaNu62SCiEJdaxvfMF9PAKXHgzEPd3SpIKj76bz7xozWyQSdstlRLnif41sKA76iF8WOsuY9cRv8KNtrkR5i9KZiKb2wjtMQHLBuDDuTuOLZmsrFfE9QDt53a4/s1600/plaza09.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8Rs_IzAZUZL4xB2513gaNu62SCiEJdaxvfMF9PAKXHgzEPd3SpIKj76bz7xozWyQSdstlRLnif41sKA76iF8WOsuY9cRv8KNtrkR5i9KZiKb2wjtMQHLBuDDuTuOLZmsrFfE9QDt53a4/s400/plaza09.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294573152777138" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ2NQfacuRr7AqitLWYS-go5fSLlyTISjNshiUPlFEfCwSpsqB0U_YTBgm9HUVJU4cuCBmCn-zpWJGoxJz64cSo_8vBaPCvKvF6FC1O_iJbXS3xOhNvWkQp9gheleKHhgTZ2G34rlWDcI/s1600/plaza10.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ2NQfacuRr7AqitLWYS-go5fSLlyTISjNshiUPlFEfCwSpsqB0U_YTBgm9HUVJU4cuCBmCn-zpWJGoxJz64cSo_8vBaPCvKvF6FC1O_iJbXS3xOhNvWkQp9gheleKHhgTZ2G34rlWDcI/s400/plaza10.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294572866540818" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo_Vl0EVeYISVuzgiyPf6iT6DziUQFnhRPLqQYOYzTuQycMRygx2p8UcyusvsM2gyvVjrzd78yKGQ3-rhdv5ORXzcgcW0d-_Bv8NJ76973YWexTMAMUEZjfFVSDYN1_gJsD_WrLXnHyTI/s1600/plaza11.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo_Vl0EVeYISVuzgiyPf6iT6DziUQFnhRPLqQYOYzTuQycMRygx2p8UcyusvsM2gyvVjrzd78yKGQ3-rhdv5ORXzcgcW0d-_Bv8NJ76973YWexTMAMUEZjfFVSDYN1_gJsD_WrLXnHyTI/s400/plaza11.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294568010604770" /></a> Kucharz jest zawsze gotowy. Od południa czeka na gości. Pracuje pewnie do 11:00 wieczorem. 365 dni w roku. Bez urlopu, bez przerwy. Zaczyna od rozpalenia grilla korzystając w wysuszonych łupin kokosów. My byliśmy pierwszymi klientami, więc trwało to dłużej i było bardziej widowiskowe. Grill jest ogromny. Gorąco jak w piekle. Żar niemiłosierny. Duszący dym unosi się pod dach, żeby już jako lekko stłumiony wrócić nad gotujących. Szczypie w oczy, zatyka oddech. Nie dość, że na zewnątrz jest ponad +35C, to tutaj w kuchni musi być ponad 50! Nie da się wytrzymać. Szacunek dla kucharza!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU2_Iz0MNlK6M133WuybbevSYYp5fc5D7kqHPNlCGrfIwoJM0w_q9swQOc7Dsdm2tpSnfBYr3_Ie8V5nmQcKpG8JacsAPWH17v7dcVa5vkxW0XQkgVW9RUyDORrncI3Tiv_JBwZGjb4OA/s1600/plaza12.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU2_Iz0MNlK6M133WuybbevSYYp5fc5D7kqHPNlCGrfIwoJM0w_q9swQOc7Dsdm2tpSnfBYr3_Ie8V5nmQcKpG8JacsAPWH17v7dcVa5vkxW0XQkgVW9RUyDORrncI3Tiv_JBwZGjb4OA/s400/plaza12.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294569353882210" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZE3OMAVyeUNzSbPS2ZBgYBqm5nOJ_MOSNrt6Gd-uteRhztpJqwfTAHFgLCNKfVTBV2e76EBdbtvUM6IEyCY1R1s56CYA5VxOqIy0soNBS0aZz-rjq3kIv2PqK63zYeBTQYS8q0PeASyA/s1600/plaza13.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 299px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZE3OMAVyeUNzSbPS2ZBgYBqm5nOJ_MOSNrt6Gd-uteRhztpJqwfTAHFgLCNKfVTBV2e76EBdbtvUM6IEyCY1R1s56CYA5VxOqIy0soNBS0aZz-rjq3kIv2PqK63zYeBTQYS8q0PeASyA/s400/plaza13.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294251890020562" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpBTGqg28digahBP7Q111EHbUZ_FGeXlBrclkFk3R-xqAOhzjPOQYxbDGzacEDXc1Dc6nawTQ4dOnh1hS7cbtyQEWCNplIAFYwkPproXVpjC-ig41JNKZhThjnuNbIScFadXD9R2GjI1Q/s1600/plaza14.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 299px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpBTGqg28digahBP7Q111EHbUZ_FGeXlBrclkFk3R-xqAOhzjPOQYxbDGzacEDXc1Dc6nawTQ4dOnh1hS7cbtyQEWCNplIAFYwkPproXVpjC-ig41JNKZhThjnuNbIScFadXD9R2GjI1Q/s400/plaza14.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294241428009074" /></a> Ne obowiązują zbyt rygorystyczne zasady higieny. Nie ma co być zbytnim purystą. Z drugiej strony, czy kupując jajko z chowu klatkowego mamy pewność, że było tam czysto. Ponad +100C w których wszystko będzie grillowane skutecznie zabije bakterie. Mam nadzieję.<br />Łupiny spalone, teraz czas na żar. Krewetki ułożone na specjalnych kratkach. Jedna strona, później druga i mamy najlepsze możliwe danie na plaży. Świeżo przygotowane owoce morza. Zimne piwo lub wszechobecna coca-cola dopełniają smaków. Miód w gębie? Na pewno!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiexFq0_avmy1TbE8Z4zllHCE8aU8DXGdkdqdvj01kTpa8QCc9Ditwo8EuRGIwqZE1Wzoo9QXnnW9CKmS0Dg1rgzg4fRxcEBrB29HfJz2WS8IijmrrROvVVh8E5tN1cgyuYPJrTxsfoRkY/s1600/plaza15.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiexFq0_avmy1TbE8Z4zllHCE8aU8DXGdkdqdvj01kTpa8QCc9Ditwo8EuRGIwqZE1Wzoo9QXnnW9CKmS0Dg1rgzg4fRxcEBrB29HfJz2WS8IijmrrROvVVh8E5tN1cgyuYPJrTxsfoRkY/s400/plaza15.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294235480069602" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0tlUvdE3_QbPwNe2iENFqp6rgJrpZS4jnWxMKaHtVnjeikDEHZdzsjy7OzMcuDfBEJgNezKk9p2Gd0D4QE04w_-g4MJio3jDO6XjUeHdXFXChmiw3tL-otiKjaq9o9FFkkSgh7TNK1XQ/s1600/plaza16.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0tlUvdE3_QbPwNe2iENFqp6rgJrpZS4jnWxMKaHtVnjeikDEHZdzsjy7OzMcuDfBEJgNezKk9p2Gd0D4QE04w_-g4MJio3jDO6XjUeHdXFXChmiw3tL-otiKjaq9o9FFkkSgh7TNK1XQ/s400/plaza16.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674294233143792610" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoLOYxqqHZWsOioRrPXQIJToliCxh66xct2mQGrDZUMfm7rBEpIssgVQiwjnBQrb2kNqlgc6GDZEuLopvmJcruZGj4vicOagcklHtc5jGBZgJySOp5sLRh7hpFL2368zjzQ-OW2WHytUs/s1600/plaza17.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoLOYxqqHZWsOioRrPXQIJToliCxh66xct2mQGrDZUMfm7rBEpIssgVQiwjnBQrb2kNqlgc6GDZEuLopvmJcruZGj4vicOagcklHtc5jGBZgJySOp5sLRh7hpFL2368zjzQ-OW2WHytUs/s400/plaza17.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674299328198463746" /></a><br />Dzisiaj był 11.11.11. Dzień Niepodległości. Pan Prezydent i bohaterski kapitan Wrona (co będzie jak się jednak okaże, że nie dopełnił jakiś procedur, to wtedy już nie będzie bohaterski?) zachęcali do spędzania czasu na wesoło, robiąc przy tym kotyliony. Nie wszyscy w Warszawie się temu podporządkowali. Niektórzy odbyli marsze. My zamiast kotylionów zrobiliśmy sobie wieczór patriotyczno - polonijny. Spotkaliśmy się z Olą, która prowadzi tutaj biuro turystyczne (3 łodzie, nurkowanie), mieszka na Bali i na Flores. Na szczęście nie wpadliśmy w nutę sentymentalną i nie zapytaliśmy się czy tęskni za Polską, bo ma codzienny kontakt z krajem. Przy obecnej technice, Skype, Wi-Fi, Airbusy 380 chyba jest znacznie łatwiej żyć tutaj i być w na bieżąco z tymi, co tam. I tak powinno być. Każdy powinien mieć możliwość wyboru miejsca, gdzie żyje i bycia szczęśliwym. A Ola właśnie na taką osobę wygląda. Następnym razem przyjeżdżając do Indonezji pewnie spędzimy czas bardziej aktywnie, to wtedy zobaczymy jak wyglądają Komodo, warany i prawdziwy las tropikalny. I będzie okazja napisać, jak to jest, co się musi zdarzyć, żeby trafić na Flores z Polski przez Maledivy jadąc na tak naprawdę do Timoru, Togo czy Tuwalu. Było sympatycznie, nawet pogadaliśmy od Kiribati, miejscu, do którego kiedyś chcielibyśmy pojechać.<br /><br />Jesteśmy w drodze do Singapuru. Nie mamy nadbagażu. Zabrali nam picie. Nie mam rzeźby. No to co, teraz shopping!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-76457225725418533572011-11-13T07:02:00.007+07:002011-11-13T21:54:12.966+07:00Epitafium dla Ray Ban-ów.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJXhDqgQKWYbJrmgNgekQ3V7PCgVaUn_X6Lcgowvl3OgDMvqSrAaNufB3AkQ_a_-ZDLnodckwjkA5lH1dNfDvws2bMd7qJrpSp866drs4t82gtnq6qfJMDuNK0-32A4_Ak1EYtOWQwBtY/s1600/00.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJXhDqgQKWYbJrmgNgekQ3V7PCgVaUn_X6Lcgowvl3OgDMvqSrAaNufB3AkQ_a_-ZDLnodckwjkA5lH1dNfDvws2bMd7qJrpSp866drs4t82gtnq6qfJMDuNK0-32A4_Ak1EYtOWQwBtY/s400/00.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492002047183410" /></a><br />Ten dzień przeszedł do już historii, ale na długo zapamiętam to co się w jego czasie stało. Magda twierdzi, że marudzę, ale chyba jest to przywilej wieku. Po za tym, jak człowiek nie marudzi i to się nie cieszy, jak się coś uda. Bo jakby nie marudził i tylko się cieszył, to uznany byłby za wariata. Lepiej więc od czasu do czasu pomarudzić, dla równowagi psychicznej. A że jest pięknie to widać na zdjęciach. Opisywanie tylko tego, że jest +32C (a miejscami nawet więcej), że jest czysta plaża i idealnie równym i blado beżowym piaskiem, że ocean ciepły, a ludzie zawsze uśmiechnięci byłoby nudne. Mogłoby nawet wskazywać, że nic nie robimy i tylko sobie leżymy na leżaczkach. A tak nie jest! Nie ma co denerwować czytelników, bo zobaczyłem, że w Warszawie w czasie mojego pisania było +1C.<br />Są trzy powody dla których zapamiętam ten dzień. Pierwszy to jazda samochodem, drugi to, że zobaczyliśmy ostatnią świątynię na Bali, i trzeci, że straciłem swoje okulary.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3nDyRN2MTuEK01dvOqNIlOle5iKbK_hQar_23rxj1Zl0GmTb4X3_3KaHfZ7LgL_NLuRaGS_Kadt5H20yVy_wtKkUwvEGgA1R23QlSTCAMG3rwRp08QxJ95_OKqKNv3w9VL1ewjCENOh8/s1600/T01.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3nDyRN2MTuEK01dvOqNIlOle5iKbK_hQar_23rxj1Zl0GmTb4X3_3KaHfZ7LgL_NLuRaGS_Kadt5H20yVy_wtKkUwvEGgA1R23QlSTCAMG3rwRp08QxJ95_OKqKNv3w9VL1ewjCENOh8/s400/T01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492528995187538" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-XKbwRSgrj5xHzG65zf2iGPngeGUxseqvHObxj7cabvtWth-EmHe7FBOvheo1DhGiOBEH2Sn-NqjjEW0MvsNLekXT3jS9zReEigHDEdZ9dKHIF5PWGGIb0_6mqvtl3hf0Myc4QPP4erU/s1600/T02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-XKbwRSgrj5xHzG65zf2iGPngeGUxseqvHObxj7cabvtWth-EmHe7FBOvheo1DhGiOBEH2Sn-NqjjEW0MvsNLekXT3jS9zReEigHDEdZ9dKHIF5PWGGIb0_6mqvtl3hf0Myc4QPP4erU/s400/T02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492524306699394" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP8JD3LW9Dd4g9VmB0a-s2QyhEOBjqKZF-lWxbSdJeG-Q72RvSCqv0bOp2EPm_1I3I50nlgT4oUdkM33ZOdOg1EykpU2q3jnv5zEUF4bN-wQDDaHvXyDcQibmyUg_6H8FCLKMCNtYDyks/s1600/T03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP8JD3LW9Dd4g9VmB0a-s2QyhEOBjqKZF-lWxbSdJeG-Q72RvSCqv0bOp2EPm_1I3I50nlgT4oUdkM33ZOdOg1EykpU2q3jnv5zEUF4bN-wQDDaHvXyDcQibmyUg_6H8FCLKMCNtYDyks/s400/T03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492521063176722" /></a><br />Nie pamiętam już kiedy tak bardzo zmęczyliśmy się jazdą samochodem. Właściwie cały czas zastanawialiśmy w czym tkwi problem, że jeździ się tutaj nadzwyczaj niewygodnie. Może to być spowodowane kilkoma czynnikami. Drogi w sumie nie są takie złe, większym wyzwaniem są jednak zasady ruchu drogowego. Jest ich kilka. Motorynka lub motor może zawsze, wszędzie i wszystko! Oznacza to, że jeśli samochód ma gdzieś zakaz wjazdu lub postawiony jest znak zakaz ruchu, to nie obowiązuje on dla motorów. Motory mogą jeździć pod prąd, jeździć po niewłaściwej stronie drogi, wpychać się wszędzie. Parkować, zajeżdżać, podjeżdżać i wymuszać. Motory mogą być przeładowane, bez świateł, z doczepionymi hakami na długie przedmioty. Mogą wozić jedną, dwie, trzy, cztery a nawet pięć osób. Ich kierowcy mogą jeździć bez kasku lub w. Mogą mieć 100 lat, ale widzieliśmy także dzieci w wieku mniej niż dziesięć lat prowadzące spore maszyny. Te wszystkie prawa wynikają pewnie z tego, że tutaj każdy miał, ma lub będzie mieć motorynkę. Nie dotyczy to wszakże samochodu.<br />Trasę, która ma nieco mniej niż 40 km, na dobrej drodze pokonaliśmy w ciągu mniej niż 2 godzin. Nie piszę, że to był koszmar, ale lekcja pokory. Trzeba było się wykazać „siłą spokoju”, bo nerwy tutaj w niczym nie pomagają. 90% drogi prowadziło przez małe miasteczka i wsie. To dało szansę na skorzystanie z niezłej lokalnej aprowizacji. Nie bylibyśmy zadowoleni, gdybyśmy nie zatrzymali się przy kilku barkach ze świeżo zrobionym satay. Ostre, pikantne, smakowite z lekką nutą dymu z liści bananowca.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggmWvGrV8u4VkNz-c6t_iQvAOTVd5GhM_Nj9K9xhavjZOu4WN9iMVl1OGYcxG50pZ_9WfVrosFqRjWjJ_vGQlYMSSyosCyhzqr22n72WWCde6wLjbI1etijanD5-Xk6lsXBGzvTS7ZMuE/s1600/T04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggmWvGrV8u4VkNz-c6t_iQvAOTVd5GhM_Nj9K9xhavjZOu4WN9iMVl1OGYcxG50pZ_9WfVrosFqRjWjJ_vGQlYMSSyosCyhzqr22n72WWCde6wLjbI1etijanD5-Xk6lsXBGzvTS7ZMuE/s400/T04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492283692726466" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6zaXu4JB53f5qXqKPoX4UhUQGfSq-N5VlAWIeN0JkycfepjQs2pNe11ZUyaHyZ6UZK0xxuKJaFs0i-xuV2wesE26Wg4B6fPLOGsqZ4vOnjmJ-4lqYd7WHs_ZVIK5ZNvfduBqUzxBN9Qo/s1600/T05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6zaXu4JB53f5qXqKPoX4UhUQGfSq-N5VlAWIeN0JkycfepjQs2pNe11ZUyaHyZ6UZK0xxuKJaFs0i-xuV2wesE26Wg4B6fPLOGsqZ4vOnjmJ-4lqYd7WHs_ZVIK5ZNvfduBqUzxBN9Qo/s400/T05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492269144355682" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrupeJVo7juIG9iqm2u3hA7ezDv4N7i23zoR2M9HEVxP4iqEX4JFpuYocK7OrWUg_v2KsuXglDndEoK4KRB8_BIVBVTOBrlhSZqcfx8EZ8fR1vKxFnHSD2gk33onO4stD8draExG_-XDU/s1600/T06.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrupeJVo7juIG9iqm2u3hA7ezDv4N7i23zoR2M9HEVxP4iqEX4JFpuYocK7OrWUg_v2KsuXglDndEoK4KRB8_BIVBVTOBrlhSZqcfx8EZ8fR1vKxFnHSD2gk33onO4stD8draExG_-XDU/s400/T06.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492266012964578" /></a><br />Odwiedziliśmy Tanah Lot. To już ostatnia świątynia, którą trzeba odwiedzić na Bali. Jak czytam wikitravel albo przynajmniej wikipedię, to „wiem” co mam zwiedzić. Tysiące turystów to zrobiło i tak ma być. Nieszczęściem takiego podejścia do zwiedzania jestto, że jak inni tam byli to ja też tam muszę być. Właściwie przy obecnej technice to nie ma sensu być w miejscach, w których są wszyscy. Jest Internet, w którym można o wszystkim przeczytać, zobaczyć najlepsze zdjęcia (zazwyczaj o zachodzie słońca, rzadziej o wschodzie) i oglądnąć na youtub-ie jak innym było fajnie w tym miejscu do którego my dopiero jedziemy. I to jest przykre w przypadku takich miejsc jak Tanah Lot, czy całego Bali w szczególności. To co mieliśmy zobaczyć, czyli oryginalną świątynię na mocno wysuniętej w morze skale, zobaczyliśmy.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwHlnlZZlpvviEtiCqAQsBePeN8Wn5DOObulWTyXTyvnJFZ9Ig1gSL2PBIcSYAHCYPQlWyGNs9h767fJ2cMhS0OrPCNwWo3y8T7aH_7TlpNbDhnouovgrV6kRzKAH7nM626nOazBoc2pQ/s1600/T07.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwHlnlZZlpvviEtiCqAQsBePeN8Wn5DOObulWTyXTyvnJFZ9Ig1gSL2PBIcSYAHCYPQlWyGNs9h767fJ2cMhS0OrPCNwWo3y8T7aH_7TlpNbDhnouovgrV6kRzKAH7nM626nOazBoc2pQ/s400/T07.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492260970795922" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMDKnGjDxF7v0Uxm2V6EhpbgBJ_xE6Wi_gOPdWdiWQdkwCMqvtJcqNCwDUnauD_gYqFv2rayiSw6TzR6u8J0JVwh1EOA5_byIx6vhJutKqUiKqK3GcCkhO5T8pECMsa95-oUHXb9r-UWk/s1600/T08.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMDKnGjDxF7v0Uxm2V6EhpbgBJ_xE6Wi_gOPdWdiWQdkwCMqvtJcqNCwDUnauD_gYqFv2rayiSw6TzR6u8J0JVwh1EOA5_byIx6vhJutKqUiKqK3GcCkhO5T8pECMsa95-oUHXb9r-UWk/s400/T08.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492262039828850" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGkrQItgqYkMjg_NNtTeAzUhdFT0rSWBk48qSFTpWLkHMq-GlVrENVwc1ZvYLuJ5eRRC68QSYsZ4f0anQVl1meW8TaXDOwbJHofZL-VLS1D_5kpTELnwr-s9RZwfSMbOSVACQ26CEN2Pw/s1600/T09.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGkrQItgqYkMjg_NNtTeAzUhdFT0rSWBk48qSFTpWLkHMq-GlVrENVwc1ZvYLuJ5eRRC68QSYsZ4f0anQVl1meW8TaXDOwbJHofZL-VLS1D_5kpTELnwr-s9RZwfSMbOSVACQ26CEN2Pw/s400/T09.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492022408968338" /></a><br />I właściwie nasze oglądanie to było takie lizanie cukierka przez papierek, bo i tak, jako „innowiercy” nie mogliśmy wejść na skałę i do świątyni, a to byłoby najbardziej interesujące. Zrobiliśmy sobie natomiast serię zdjęć z młodzieżą z Sulawesi (byliśmy niedaleko kilka lat temu, w okolicach Celebes), która znów potraktowała nas jak gwiazdy z Hollywood – Bollywood. W przypadku Magdusi to nie mam problemu, że pomylili ją z Cathrine Zeta Johnes. Ale ja to mam być niby kto? Bardziej Banderas, czy Danny de Vitto?`<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3sk40FD3Ygx_IG-gDu1HnKDkcD5WEd1XdFVP2wWH9ubiYlp3MJ0geJyzdFutqcMHLg6YXcmeTiS_FK5P2iACqeLjc4l4ex-CHSOtqVbxIEKwoRmoMU1LPJEo_DRntCNVzv9jj4h7B40Y/s1600/T10.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3sk40FD3Ygx_IG-gDu1HnKDkcD5WEd1XdFVP2wWH9ubiYlp3MJ0geJyzdFutqcMHLg6YXcmeTiS_FK5P2iACqeLjc4l4ex-CHSOtqVbxIEKwoRmoMU1LPJEo_DRntCNVzv9jj4h7B40Y/s400/T10.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492013431512642" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKl8wBqR7rRAZ8uf9Q9gd5IO7jodQwKgGd01MqfZK5bnwYTZGTmUYZSep-Agk57yx4F-rxuuWziUenBqKIGeh4TNSt_UqCMGojZIM6G6ppb17gniswgJwOsTAEZ9MjmYJLdSjWfZeM1bo/s1600/T11.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKl8wBqR7rRAZ8uf9Q9gd5IO7jodQwKgGd01MqfZK5bnwYTZGTmUYZSep-Agk57yx4F-rxuuWziUenBqKIGeh4TNSt_UqCMGojZIM6G6ppb17gniswgJwOsTAEZ9MjmYJLdSjWfZeM1bo/s400/T11.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492005126413426" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2DEgQ49K4VwN11ZIKjB-pVgsTKnf-0pIk6_fbn9xzEXK8tm0syvNz8rwpMnD-OOzj0kiExJMoIGWMG6d3TC8m83Ap84-7jDdbgeT0LG5LWLmPb8r29TB8Gc4M8mV6JSnFvKuxRm17Xt8/s1600/T12.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2DEgQ49K4VwN11ZIKjB-pVgsTKnf-0pIk6_fbn9xzEXK8tm0syvNz8rwpMnD-OOzj0kiExJMoIGWMG6d3TC8m83Ap84-7jDdbgeT0LG5LWLmPb8r29TB8Gc4M8mV6JSnFvKuxRm17Xt8/s400/T12.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674492004498885538" /></a><br />Straciłem moje Ray Ban-y. I to jest niezwykle przykra sprawa. Te Ray-Bany towarzyszyły mi od czasów wyjazdu na Maderę, chyba w 2005 roku. Wiem, że to długo, ale w między czasie przeszły lifting. Nazwałbym to nawet super liftingiem. I to w tym roku wymieniłem szkła na nowe, lśniące, bez zadrapania. Próbuję sięgnąć pamięcią gdzie one były ze mną. Filipiny, Turcja, Nepal, Indie, Borneo, Kambodża, Laos, Wietnam, USA… i pewnie kilka krajów w Europie. Jest mi ciężko zaakceptować fakt, że ICH już nie ma ze mną. Dlaczego odeszły? Dlaczego zniknęły? Tak bez pożegnania! Bez słowa! Bez tego miłego delikatnego uścisku na do widzenia! Pamiętam tylko ostatnie chwile, jak wyczyściłem szkła i musnąłem noski. <br />Miałem wrażenie, że te okulary mnie identyfikowały. Często zakładane na wysokie czoło, dawały poczucie bezpieczeństwa. Nawet na Facebook-u ma zdjęcie zrobione właśnie w nich. Chroniły moje oczy, dawały wytchnienie od zabójczego słońca. To dzięki nim, jak patrzę na siebie, to widzę, ze uchroniły mnie przed zmarszczkami! Żegnajcie! Będzie mi was bardzo brakować! Żadne inne Ray Ban-y was nie zastąpią.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIz2v2NRbh73WRjbpydfk8kS0NXETF1BiNSNkecPYADY5GgN-lDJCxUiC7Vc4F5JsAJV3lWuUtACmVDlG9WvuG5Ut0YQQQFoCtDGUlZJYh7Fx0ag802kKr1U1vN0gCHhUMbyTlBCxQpTw/s1600/P03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIz2v2NRbh73WRjbpydfk8kS0NXETF1BiNSNkecPYADY5GgN-lDJCxUiC7Vc4F5JsAJV3lWuUtACmVDlG9WvuG5Ut0YQQQFoCtDGUlZJYh7Fx0ag802kKr1U1vN0gCHhUMbyTlBCxQpTw/s400/P03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674491687159945794" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-UiQEsHCYlMwX4adgQP3uEQ9T1jakfsPNwztg7U39T4fpEGqKHkON1fFGSvtJkhpUIT99PF6wZYaf4AVn9ol_H-aU57jt0l2rblvQ0BMQdX037cV8Pmnz8JzcxK-I85HafOwdAvK8SqI/s1600/P04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-UiQEsHCYlMwX4adgQP3uEQ9T1jakfsPNwztg7U39T4fpEGqKHkON1fFGSvtJkhpUIT99PF6wZYaf4AVn9ol_H-aU57jt0l2rblvQ0BMQdX037cV8Pmnz8JzcxK-I85HafOwdAvK8SqI/s400/P04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674491678737140306" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWIZHW8hH1LTL8mrnOlY7jTfwF5u1lJZA5Xa3UWXodRxaZrx6CFgc5vhek-kMwuV5qyD_3JXzvzabbkXgHTS5GD_y77F5WYC0vMk7GeKBvQnq_xYxOnfmpLR7knxN5zQa5pxyJgbnwO5I/s1600/P05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWIZHW8hH1LTL8mrnOlY7jTfwF5u1lJZA5Xa3UWXodRxaZrx6CFgc5vhek-kMwuV5qyD_3JXzvzabbkXgHTS5GD_y77F5WYC0vMk7GeKBvQnq_xYxOnfmpLR7knxN5zQa5pxyJgbnwO5I/s400/P05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674491674285088562" /></a><br />Dzień, w którym odeszły dokładnie przeanalizowaliśmy. Byliśmy w 3 miejscach gdzie przeprowadziliśmy niezależne śledztwa. Niezależne, bo oddzielnie Magda i oddzielnie ja. Wszyscy się mocno przejęli. Do akcji poszukiwania ICH włączyli się najlepsi menedżerowie kilku restauracji i hotelu. Wszystkie te działania zakończyły się porażką. Co ciekawe, wszyscy w tych miejscach nas pamiętali. W jednym pani pamiętała, że graliśmy w scrabble i , że to właśnie ONA sprzątała po nas. W drugim, że nie miałem okularów, bo był wieczór. W trzecim, że to nie możliwe, bo jak u nich coś ginie, to jest pudełko na zguby i by się tam to wszystko znalazło. Wykonano kilkanaście lokalnych telefonów, rozmawiano z ponad dziesięcioma osobami. W masażu pani powiedziała, że przecież rozbierałem się sam (!) i wkładałem wszystko do pudełka z liści palmowych, a ona dotykała tylko mnie, a nie ICH.<br />Zginęły. Odeszły. Na zawsze! Dziękuję wam Przyjaciele! Nie powiem, że do zobaczenia w lepszym kolejnym świecie, bo wy zostajecie w Indonezji, a my w drodze do Singapuru. Cześć Waszej Pamięci!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhReBzuSR4qPbQKsQgMOFBpqRvSksmZyHLEnPGX_tpwucNyL7xJ0Ao8S2DYCCEENcEUrJZrf93Umsvc4bax8EkXJ6b2xHHIdMK11qgUPyDMLWDmwJEr8oEP1ICjr1oATjBqSowbGnh5OxA/s1600/P06.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhReBzuSR4qPbQKsQgMOFBpqRvSksmZyHLEnPGX_tpwucNyL7xJ0Ao8S2DYCCEENcEUrJZrf93Umsvc4bax8EkXJ6b2xHHIdMK11qgUPyDMLWDmwJEr8oEP1ICjr1oATjBqSowbGnh5OxA/s400/P06.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5674491666346010338" /></a>Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-39795391786811427052011-11-10T23:28:00.012+07:002011-11-11T00:26:22.710+07:00Babcia z procą.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhG0bxc5kLcUOHWbFB4klWPUtRjAdn-Ns_MkEa2U4xFpiBCPjUJ4qhN-soutl4puA0xZB9ZetZUkg2YFK24YKwJuvdgJipfpg_tZGk2mEUKjf0BVeXuyx8VN6AHX0EBTxcTEXYY1aZZLo/s1600/02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhG0bxc5kLcUOHWbFB4klWPUtRjAdn-Ns_MkEa2U4xFpiBCPjUJ4qhN-soutl4puA0xZB9ZetZUkg2YFK24YKwJuvdgJipfpg_tZGk2mEUKjf0BVeXuyx8VN6AHX0EBTxcTEXYY1aZZLo/s400/02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415786522108194" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrrcOzIloOREoP-90CfJgF5reaEtB7WMq9vL9Ibq5zugi1zSh0lYeb0NL4homEVChPxTg7uSO9f6s0XnWQcqc4LgdIB9xhK5Xxo1YhTjFrw52IO9rWtX_YMnZDG-cnRiw2t3EPLlRgJu4/s1600/03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrrcOzIloOREoP-90CfJgF5reaEtB7WMq9vL9Ibq5zugi1zSh0lYeb0NL4homEVChPxTg7uSO9f6s0XnWQcqc4LgdIB9xhK5Xxo1YhTjFrw52IO9rWtX_YMnZDG-cnRiw2t3EPLlRgJu4/s400/03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415785813359794" /></a><br /><br />Dostałem sygnały od niektórych czytelników, że nie do końca wierzą w niektóre wypisywane przeze mnie historie. No cóż, czasami trzeba dodać jakiś przymiotnik, lub też lekko podkolorować zdarzenie, aby było ciekawiej. Ale niewiele. Staram trzymać się faktów i nie dodaję za duzo dodatkowych informacji, które mogłyby w znaczący sposób zmienić sens wydarzenia. Tak też jest w tym przypadku.<br /><br />Dzisiaj poznałem kobietę z procą. Właściwie babcię z procą.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUJt0MYWvQsE1FxQTYPrKyLRkxIOAfIC0shBtYCzPsF1NOJD9p4nOQsnxmVLWnAsmCAQjqcyjZXcRSEqBMgzuStCBxcgc0P97O5AFL0KQh8x_Bx32TVuQFY1V48CsaAbQrlwELyhR44u8/s1600/01.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUJt0MYWvQsE1FxQTYPrKyLRkxIOAfIC0shBtYCzPsF1NOJD9p4nOQsnxmVLWnAsmCAQjqcyjZXcRSEqBMgzuStCBxcgc0P97O5AFL0KQh8x_Bx32TVuQFY1V48CsaAbQrlwELyhR44u8/s400/01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415940792958274" /></a><br />Od początku. Jest znów (albo dopiero) straszny upał. Nie da się normalnie funkcjonować w takiej temperaturze. Dlatego też od samego rana postanowiliśmy sprawdzić jak działa nasz, przydzielony na trzy pokoje basen. Zadziałał absolutnie fantastycznie, bo ochłodził nas na tyle, że lekko zamrożeni postanowiliśmy coś zwiedzać. Zaliczyliśmy prawie wszystkie najważniejsze świątynie na Bali. Zostały tylko dwie. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLdgouX_-HCovqsPpg_kkS4UP1xvQ7KxrvNteoNl8eTx_zkzxwt_q82ADWDMVXe5DuOr8AsQR4FJOQx1wmvJkwOnKG7U0figYSzmziN2EO8ROKP9KwkGEALzOA93Ltrk84INQrcn2zmvA/s1600/04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLdgouX_-HCovqsPpg_kkS4UP1xvQ7KxrvNteoNl8eTx_zkzxwt_q82ADWDMVXe5DuOr8AsQR4FJOQx1wmvJkwOnKG7U0figYSzmziN2EO8ROKP9KwkGEALzOA93Ltrk84INQrcn2zmvA/s400/04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415779346292818" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxe7jt0EUfnnLgqStNJGmBtFohAbZq6zCa05V8J5NuwjcfKvr9GJbflwiRWzWz4zuoha5Ja1ZT5NS-88snbHzlVWgF-OIZM00okXzawqIvTbTP1ISV7EAL4GtyU_oWQBHqG-O0WwRyTuY/s1600/05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxe7jt0EUfnnLgqStNJGmBtFohAbZq6zCa05V8J5NuwjcfKvr9GJbflwiRWzWz4zuoha5Ja1ZT5NS-88snbHzlVWgF-OIZM00okXzawqIvTbTP1ISV7EAL4GtyU_oWQBHqG-O0WwRyTuY/s400/05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415776110661442" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRkWgZt2tG-5EA6P6Sys-nd9077dVy4mB-YE9IiywQ_5sYLmmE6OGZIm2GrOOVmTEta1bwZjoOn-GwFdD-NJCFoIpVXIVBLAdHdv0bvLWvI_4agzXMHUWaJmHuBjGvGOp92J0IFJ5MMwg/s1600/06.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRkWgZt2tG-5EA6P6Sys-nd9077dVy4mB-YE9IiywQ_5sYLmmE6OGZIm2GrOOVmTEta1bwZjoOn-GwFdD-NJCFoIpVXIVBLAdHdv0bvLWvI_4agzXMHUWaJmHuBjGvGOp92J0IFJ5MMwg/s400/06.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415773800657602" /></a><br />Pora na Ulu Watu na półwyspie Bukit, na samym południu wyspy. Podjechaliśmy pod stację benzynową, jak to normalnie robimy. Tym razem był jednak taki gorąc, że z panem nalewającym benzynę nawiązałem kontakt słowno-wzrokowy przez uchyloną szybę. I tutaj mi coś nie pasowało, bo cała ekipa panów przy dystrybutorze zaczęła intensywnie gestykulować między sobą i jakoś tak się dziwnie uśmiechali. Dałem odliczoną kwotę i, tak jak to jest tutaj w zwyczaju, oddałem wszystko w ręce nalewacza benzyny. Pan stukną kilka razy w karoserię i odjechałem. Odjechałem, ale po kilku kilometrach zobaczyłem, że właściwie to mi wskaźnik poziomu paliwa się nie podniósł. Upał, paliwo wyparowało, czy co? Pewnie jakaś lekka zadymka. Gdyby było to w Polsce to chyba bym się pogniewał, ale tutaj paliwo kosztuje 50 centów, czyli 1,60 PLN! Tak to ja mogę sobie jeździć i darować 10 litrów paliwa! Po drodze zostaliśmy wykończeni przez słońce. Ukrop straszny. Przez to wszystko wjechałem tam gdzie nie powinienem. A ponieważ zawrócić tutaj można tylko skręcając na parking w prawo (bo tutaj jest ruch lewostronny), tak aby nie spowodować kolizji, tak też zrobiłem, zatrzymując się właściwie na szybie Coffe Shop. Poczułem, że jest to przeznaczenie! Nie chodziło o to, że nie udało mi się rozbić ogromnej szyby kawiarni, ale to, że trzeba się napić kawy. Nie piliśmy jej od czasu wyprawy do świątyni Besahir, gdzież to podano nam mrożoną kawę w postaci kawy po turecku lekko schłodzonej niewiadomego pochodzenia kostkami lodu. W tamtym przypadku, żeby nie zmartwić obsługi, po prostu wylaliśmy ją pod krzaczek. Udając oczywiście, że była cudowna i nam smakowała jak nigdzie indziej. Kłamcy. Kłamcy z nas. Tutaj kawa jednak była jak marzenie. Podwójne machiato z domowej roboty lodami waniliowymi i latte z delikatnie skruszonym lodem. To dało nam siłę, żeby w upale dojechać do Ulu Watu. +34C. Nie mniej.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu8pQzYRpT1RpCbY_fOt1_mOVQXA0XVUGU2CGFq6aqeFMsjvmcTOIFLiNdDkYMGJ5uTSC1lqJQePOS1NdnZsjZUnhCmo8LCPuHap_EgOwZH0yR5tyyZsdl2puXK13MZoV9HNmqfETbWXY/s1600/07.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu8pQzYRpT1RpCbY_fOt1_mOVQXA0XVUGU2CGFq6aqeFMsjvmcTOIFLiNdDkYMGJ5uTSC1lqJQePOS1NdnZsjZUnhCmo8LCPuHap_EgOwZH0yR5tyyZsdl2puXK13MZoV9HNmqfETbWXY/s400/07.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415317038546050" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR-14vpcspWpuWJcyxSOOA8IvpTzGtP47ci7ILboHETYqPXOwLSMuYvnp_PRjjWL4e1kP0h7Md4yDLeBjCK7T7whDuaXc1YkEGJkCkeUjIH3HQWscCeQirz7sym4XjlpMzLWpFdBlUzDU/s1600/08.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR-14vpcspWpuWJcyxSOOA8IvpTzGtP47ci7ILboHETYqPXOwLSMuYvnp_PRjjWL4e1kP0h7Md4yDLeBjCK7T7whDuaXc1YkEGJkCkeUjIH3HQWscCeQirz7sym4XjlpMzLWpFdBlUzDU/s400/08.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415304361775266" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEF8vmXYv52btM-2wwalYTZFI51JTmhj5nhhzAjVzFDERiNOIBdLKW-tHFE5dXkTcWfLxaK9-13rV9WvPxIRWwfgcskY3sxEHUZWoc5tprifQumZTPkfFgTPODX4nPDPXsSzbYvA9FoEM/s1600/09.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEF8vmXYv52btM-2wwalYTZFI51JTmhj5nhhzAjVzFDERiNOIBdLKW-tHFE5dXkTcWfLxaK9-13rV9WvPxIRWwfgcskY3sxEHUZWoc5tprifQumZTPkfFgTPODX4nPDPXsSzbYvA9FoEM/s400/09.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415303823979506" /></a><br />Zanim wysiedliśmy z samochodu Magda ostrzegła (bo w przeciwieństwie do mnie czyta przewodniki), że tutaj może być ciężko. Ciężko, czyli, że będą małpy. Ok, pomyślałem. Nie jedną małpę widziałem. Ale te małpy, kontynuowała Magda, są agresywne. Lekko zignorowałem tę informację i dziarsko udałem się do kasy. A tam strach i terror! Małpy już na nas czyhają. Małpy nad bileterem, pod nogami pana z sarongami, na parkanie, na murku, przy stoliku. No to będzie się działo. Wszyscy w kasie ostrzegają, że małpy nas zaatakują. I w tej atmosferze podchodzi do nas pani. Może 1,5 wzrostu, waga mocno piórkowa. Mówi, że oprowadzi nas po świątyni za drobną opłatą, ale głownie ustrzeże nas przed małpami. Pomni doświadczenia z Monkey Forest z przed ponad 2 lat zgodziliśmy się. Zastanawiałem się jak ta drobna kobieta to zrobi. Małpy rzeczywiście były mało sympatyczne. Zanim doszliśmy do świątyni z XI wieku przeszliśmy się wokół klifu. Wyglądało to wszystko jak Mohir Cliffs w Irlandii, na południe od Galawy. Widok odurzający i wspaniały! <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJ7GGAy6Fi2YtIkAPQ3g29kgtLaep1oE93ijhmB2F1DoDMXzpyI0V2NuyEZw8TZNsa3xct-ASo-ipqoGPZ-Z3DaZTGbCUdqvs524T4byaaCYFqozSGj9Dui8GKTN7I5EVWa2Yg0FxQRBs/s1600/10.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJ7GGAy6Fi2YtIkAPQ3g29kgtLaep1oE93ijhmB2F1DoDMXzpyI0V2NuyEZw8TZNsa3xct-ASo-ipqoGPZ-Z3DaZTGbCUdqvs524T4byaaCYFqozSGj9Dui8GKTN7I5EVWa2Yg0FxQRBs/s400/10.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415299872212658" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOKaYKAa0KwytoogLbSCOjhmjMoJVi_WHvqJ5Khb1HKF-QKdXE_gv64lYcI7wbjo2lO_YbI8g_7jHQ8syCCh0YA6rNPwo1oVMJn2a7UAGKQhNBWa_lypPnK4LClLBlhQ8R_4-wGBgz44/s1600/11.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOKaYKAa0KwytoogLbSCOjhmjMoJVi_WHvqJ5Khb1HKF-QKdXE_gv64lYcI7wbjo2lO_YbI8g_7jHQ8syCCh0YA6rNPwo1oVMJn2a7UAGKQhNBWa_lypPnK4LClLBlhQ8R_4-wGBgz44/s400/11.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673415295093546258" /></a>Podążając za panią, kilka razy widzieliśmy jak małpy ściągały turystom okulary słoneczne, a później je rozbierały na części pierwsze lub ewentualnie obgryzały. W pobliży, jak grzyby po deszczu wyrastali, ni stąd, ni z owąd, lokalni mieszkańcy, którzy podrzucali małpom owoce. Te od razu traciły zainteresowanie plastikową zdobyczą rzucając się na banany lub inne owoce. Lokalesi oddawali okulary, a turyści odwdzięczali się napiwkiem. Powtarzało się to wielokrotnie. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku „laczków”. Turysta, który nie potrafił chodzić w „laczkach” lub też miał pecha, że nosił za duże stawał się ofiarą jednej lub dwóch małp, które ściągały je z nóg lub w chwili słabości turysty po prostu je wyrywały. <br /><br />Nasza przewodniczka broniła nas przed małpami w sposób mocno przemyślany tak jakby oglądała film Body Guard z Kevinem Costnerem i Whitney Houston. Najpierw dokładnie obejrzała każdego nas. Potem kazała zdjąć czapki. Spojrzała co mamy na nogach. Oceniła nasze klapki. Poinstruowała jak je mamy nosić (jakbym nie wiedział) a potem, nagle, z kieszeni wyjęła procę. Najprawdziwszą procę! Klasyczną. Z długą, szeroką i czarną gumą. Rączka miała pewnie 15-17 cm. Proca z lat siedemdziesiątych. My oczywiście od razu zareagowaliśmy, że jesteśmy jak animalsi, kochamy zwierzęta, że nie wolno ich zabijać. Wspomnieliśmy, że ona to taka morderczyni, a jak tak to my dziękujemy za jej usługi. Na to pani powiedziała, że ona tutaj robi od 40 lat i nigdy nie zabiła żadnej małpy, bo ta proca na niby. Na niby a działa, dodała łamanym angielskim z akcentem cockney. Rzeczywiście wyglądało to nieco groteskowo, jak pani niewiele ponad metr wzrostu chodziła przed nami i przecierała szlak.<br /> Była zawsze ok. 1 metra na przedzie. Osłaniała także tyły. Była czują jak Buce Lee uprzedzając potencjalne ataki. Była super wyposażona jak James Bond, bo miała „ten” gadżet. Działała trochę jak Colombo, bo pochylona wypytywała się o różne rzeczy. Nie wiem tylko czy działała jak komisarz Borewicz, bo nie pamiętam jego umiejętności, z wyjątkiem tych, związanych z podrywaniem różnych pięknych dam. Nasza pani, nasza obrończyni, a to raz wrzasnęła, uważajcie, one są u góry! Jednocześnie wyjmując procę z kieszeni i naciągając na palcach czarną gumę na długość 40 cm. Innym razem idąc za nami ochroniła Magdę przed atakiem. Małpy syczały, uciekały, a my czuliśmy się jak pod ochroną BOR-u. Czasami zupełnie niepotrzebną. Pani okazała się 50 letnią babcią o imieniu Made. 2 dzieci, 2 wnucząt. Tak więc chyba babcia utrzymywała całą rodzinę mając nie tylko umiejętności body guarda, ale także biznesowe. Kilka chwil później widzieliśmy jak dziarsko, siedząc bokiem na motorze, oparta o swojego syna (lub kochanka, bo kto by nie kochał się w tak silnej kobiecie) przemieszczała się do swojej wioski. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6shEzPMOBAX_RW4OWE8e49v6coBFk3LoQHPjbpiT78BOoyf4lzdxcaRDd3fhVEZr-GenxzsCJts00reyLUrgFP6Lb8VCTANSCLyBNNZ3ZAVZyWPFMIYb3jhiXGuOSqBHIP2p3bJ1eMTI/s1600/12.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6shEzPMOBAX_RW4OWE8e49v6coBFk3LoQHPjbpiT78BOoyf4lzdxcaRDd3fhVEZr-GenxzsCJts00reyLUrgFP6Lb8VCTANSCLyBNNZ3ZAVZyWPFMIYb3jhiXGuOSqBHIP2p3bJ1eMTI/s400/12.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414636724772978" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1yF_zaMnnPyDPQNMdfjG1b1QEPDFhfbylH0kMmGFa-Ozfcy6IM9Dp1KyuXpVnj_IrTKfiroi1IXVcDQ4XmuhXAhkFNtQ7Ize2MqwjAoRreV2vB9mAPeTvyVmKDpSV8HemOocli1sFIAI/s1600/13.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1yF_zaMnnPyDPQNMdfjG1b1QEPDFhfbylH0kMmGFa-Ozfcy6IM9Dp1KyuXpVnj_IrTKfiroi1IXVcDQ4XmuhXAhkFNtQ7Ize2MqwjAoRreV2vB9mAPeTvyVmKDpSV8HemOocli1sFIAI/s400/13.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414631478166610" /></a><br />Ciekaw jestem, czy jak ktoś czegoś nie chce zrobić tak jak ona sobie tego życzy, to czy także korzysta ze swojej procy?<br /><br />Wieczorem postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda plaża w Jimbaran, gdzie jesteśmy.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN_UsucVym8vsg7onvUneuNOkmad-0XxwaC4ZC-8BA4CUz9SxG4i5DdMGEyeGHvIiBlnKCONQbmy9PBHS5SWEbTszECivdwYfFGBh-9PuGRggl_YQe50DzPrx2RN92o4gUDPSrdTee-ew/s1600/17.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN_UsucVym8vsg7onvUneuNOkmad-0XxwaC4ZC-8BA4CUz9SxG4i5DdMGEyeGHvIiBlnKCONQbmy9PBHS5SWEbTszECivdwYfFGBh-9PuGRggl_YQe50DzPrx2RN92o4gUDPSrdTee-ew/s400/17.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414124246758114" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBhAN2xCp7jl97JYiQFvu1nQUW9yfcRVQYCi8ffZ65qEoMXxv7fGVG_OBujXEPZ69CK37cTA4KFcUlGXf9W1mb5KvKcUh_751mwp1UoLqiSxm06te4l99R5ZlKCeVjRuoPnKL4xgHm4WU/s1600/18.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBhAN2xCp7jl97JYiQFvu1nQUW9yfcRVQYCi8ffZ65qEoMXxv7fGVG_OBujXEPZ69CK37cTA4KFcUlGXf9W1mb5KvKcUh_751mwp1UoLqiSxm06te4l99R5ZlKCeVjRuoPnKL4xgHm4WU/s400/18.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414123806261490" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWZn2f-sh5na0_L8LbFCrp6q1kKDs6sfd3RXMGi8OBcKOrnE7L9JN3VZke2XlpcRGq5dkAsCzhzvaQBpldFNiKjLAW59B2CVBmm61mlAdgIjWgQS5QhZhvuuG8Buyr90XMwhMVNCOWinw/s1600/19.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWZn2f-sh5na0_L8LbFCrp6q1kKDs6sfd3RXMGi8OBcKOrnE7L9JN3VZke2XlpcRGq5dkAsCzhzvaQBpldFNiKjLAW59B2CVBmm61mlAdgIjWgQS5QhZhvuuG8Buyr90XMwhMVNCOWinw/s400/19.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414119312417138" /></a><br />A także jaką kuchnie serwują restauracyjki na plaży. Chyba nam smakowało.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh83t54uGsRYGwfBBJ2g-PCa3vLoBWCjscFO73irr7pR3YteKQf2TvPYQFKH7QVpgMmHQaEjMUD7ln0ZCzqZtLEAXxTWVL2i_NrvKivJ_EAPU7Oj-eUmjZbsKZtzN0mNAW5emhY9eEfm28/s1600/14.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh83t54uGsRYGwfBBJ2g-PCa3vLoBWCjscFO73irr7pR3YteKQf2TvPYQFKH7QVpgMmHQaEjMUD7ln0ZCzqZtLEAXxTWVL2i_NrvKivJ_EAPU7Oj-eUmjZbsKZtzN0mNAW5emhY9eEfm28/s400/14.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414633384762226" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiGh_rTIkweAuT2gwRW2mtPvB8hD1b9ubiEUKGvpXBFwE1S9ZWCYAuWF5WOfJbICEf-atl4frfpVd5Y9xHiXYICFz03HyjqyZhkF78b1d4Ezf1T54O4rBzNXZn69Dia698iW1ekQL_vmc/s1600/15.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiGh_rTIkweAuT2gwRW2mtPvB8hD1b9ubiEUKGvpXBFwE1S9ZWCYAuWF5WOfJbICEf-atl4frfpVd5Y9xHiXYICFz03HyjqyZhkF78b1d4Ezf1T54O4rBzNXZn69Dia698iW1ekQL_vmc/s400/15.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414618198171874" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMPoncQs9EK5Oj0I3RIk_Cnl-3qB-BHWRkZRBYhPKiTKsDBZSF3K-dkupybG8AM8NzvSmUvWIfyHLHOUYb-97zquS_fA7CVqD-Nt4LjhSUv-j-vuzs5zJ3kHrJX19GgX9dKqaaVizrbLg/s1600/16.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMPoncQs9EK5Oj0I3RIk_Cnl-3qB-BHWRkZRBYhPKiTKsDBZSF3K-dkupybG8AM8NzvSmUvWIfyHLHOUYb-97zquS_fA7CVqD-Nt4LjhSUv-j-vuzs5zJ3kHrJX19GgX9dKqaaVizrbLg/s400/16.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414620994833026" /></a><br />I bylo pięknie. Malo turystow. Spokojnie, bezpiecznie. Czysta plaza, szafirowe morze (mimo ze nie widac, bo wieczór).<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZhL30DbqY7BVvtWSxOssdm4SthoJ9zzP4wgfg7fisgDrM0fbGSzVdzPpfO968jmH01NxnKX4-XJPpLPpBPrmzQRX-z3V2JUx7sxu0PBqgcD_jMP_Dmue2_wU0L9tSZYlZXmzAPr1Xprk/s1600/20.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZhL30DbqY7BVvtWSxOssdm4SthoJ9zzP4wgfg7fisgDrM0fbGSzVdzPpfO968jmH01NxnKX4-XJPpLPpBPrmzQRX-z3V2JUx7sxu0PBqgcD_jMP_Dmue2_wU0L9tSZYlZXmzAPr1Xprk/s400/20.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414110864798770" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgNMUJkRR25xGj441DS7-qF2ZiWCctP5-b8Ctqv6fSTSXbfnPPwtODX_OW3DpoixATTKwx11ig32XOFt1eKaGQfs8E25y4yGEAGiDocWK2mIeecPDyjYx6wVAJU_Q5IMFbI9FgSNOju8M/s1600/21.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgNMUJkRR25xGj441DS7-qF2ZiWCctP5-b8Ctqv6fSTSXbfnPPwtODX_OW3DpoixATTKwx11ig32XOFt1eKaGQfs8E25y4yGEAGiDocWK2mIeecPDyjYx6wVAJU_Q5IMFbI9FgSNOju8M/s400/21.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673414107693373730" /></a>Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-76312464486577100112011-11-09T21:55:00.008+07:002011-11-09T22:11:32.488+07:00Na urlopie w czasie deszczu....... można usiąść i płakać, ale można też wziąć do reki aparat, wyjść na taras i robić zdjęcia.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS0QMSOlek0T_FCzbH64D0yXlhY6TP5NmjXELeYyGinGPNlw4uNkymAVZRb4E-N5Vu-xDFW__sRU-2-utn97uNTftp7Po775S8RCZKo2I9h_fm13eWyLpnI2yb57AIAna9N_64dX0dcR4/s1600/1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS0QMSOlek0T_FCzbH64D0yXlhY6TP5NmjXELeYyGinGPNlw4uNkymAVZRb4E-N5Vu-xDFW__sRU-2-utn97uNTftp7Po775S8RCZKo2I9h_fm13eWyLpnI2yb57AIAna9N_64dX0dcR4/s400/1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010597342411266" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikM4LuBiftHvXzYK64LYOuvegP5wRGjEV29zEIRF5Ma0B4PDGTRV9b9tFMMrts5dcWsW4GcOflyZvUP8EEunQzybXauLqYhR6OrTbh_ROTtQPVRA_xM_T_ZboAQgRIqaobowst9LphvH4/s1600/2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikM4LuBiftHvXzYK64LYOuvegP5wRGjEV29zEIRF5Ma0B4PDGTRV9b9tFMMrts5dcWsW4GcOflyZvUP8EEunQzybXauLqYhR6OrTbh_ROTtQPVRA_xM_T_ZboAQgRIqaobowst9LphvH4/s400/2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010590616309266" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp6qN6sLWE5L4Dp6vVENQDOstaU3gd2fK3ulR0c7MJdY47YUP6-QXaoUp0tXEevSuYV_W9RwJcf891klC0CsJVNQ_1S6_6gcgv0EyPntxAYezlC70yvdv48GfRs_WQR1fHh_jP7nreDuI/s1600/3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp6qN6sLWE5L4Dp6vVENQDOstaU3gd2fK3ulR0c7MJdY47YUP6-QXaoUp0tXEevSuYV_W9RwJcf891klC0CsJVNQ_1S6_6gcgv0EyPntxAYezlC70yvdv48GfRs_WQR1fHh_jP7nreDuI/s400/3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010586204979186" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVVp4b1ZiKoeVdhZ-j1rN9UwMMsI130l6lSdodxSAp2cSz4nb_C3ztUBDA8u39tsw8DuHLqdakv-SD6da6Pguz_aDo3oKWw-8NCPe8_v1lc2QjuyS8x8dwPNp1yv0D0i0brBHiRY7kX7Q/s1600/4.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVVp4b1ZiKoeVdhZ-j1rN9UwMMsI130l6lSdodxSAp2cSz4nb_C3ztUBDA8u39tsw8DuHLqdakv-SD6da6Pguz_aDo3oKWw-8NCPe8_v1lc2QjuyS8x8dwPNp1yv0D0i0brBHiRY7kX7Q/s400/4.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010582621491266" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjADIEa1WnmzzPuEq2d7I-EUHDIgnrL_HjSJnpUBwuGRXDdc3cTYHo-YE6qrFOL-iipU2_lFloCfy-AU8I7eLdb2W-5E9IwQVHwMowqANFM6VgzPwMJKmwiBPJhy5SGTLJmmok2wYnHTJw/s1600/5.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjADIEa1WnmzzPuEq2d7I-EUHDIgnrL_HjSJnpUBwuGRXDdc3cTYHo-YE6qrFOL-iipU2_lFloCfy-AU8I7eLdb2W-5E9IwQVHwMowqANFM6VgzPwMJKmwiBPJhy5SGTLJmmok2wYnHTJw/s400/5.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010264514353826" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmsdZV8U4qWWQ-j4XabE1eUDKv2p3T4Gnq2aToSrhyphenhyphenSJ7iFNJ93f62UvRU4jw6H0YSOfe1QPIoAra0Ea4fpphJ4hHiZlMhR2wp4fqbixEv-xbsIgOEm-1SHIom2rmtmimZQgh1LBN3xSs/s1600/6.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmsdZV8U4qWWQ-j4XabE1eUDKv2p3T4Gnq2aToSrhyphenhyphenSJ7iFNJ93f62UvRU4jw6H0YSOfe1QPIoAra0Ea4fpphJ4hHiZlMhR2wp4fqbixEv-xbsIgOEm-1SHIom2rmtmimZQgh1LBN3xSs/s400/6.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010259720315490" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg62wj73aCtHkX2SrjWfG3701HSwjcLTuNUb6yETFU1nauq2hoUkVheC6xT3Fwjt-SLPMd15x-A-Ky2V89WxfYAGoa4fg_tHaHeTS7pJ4sONU3UW_VKvOCYe5x-sq5-W8htBe4zPi_DQCE/s1600/7.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg62wj73aCtHkX2SrjWfG3701HSwjcLTuNUb6yETFU1nauq2hoUkVheC6xT3Fwjt-SLPMd15x-A-Ky2V89WxfYAGoa4fg_tHaHeTS7pJ4sONU3UW_VKvOCYe5x-sq5-W8htBe4zPi_DQCE/s400/7.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010257926819234" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyC49TRhMTJVvnSM8nT6LLBX0YeD5nXhmLIVjdick-wtim6ZHMSIJgYtCM3TGJzAi5zVmQSAHMcg_MwgLJy9jp652es5fDe25GfjJhhSUwSXhKx_eHFJJkno7_4fglcX4rSoQHaMUD8uU/s1600/8.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyC49TRhMTJVvnSM8nT6LLBX0YeD5nXhmLIVjdick-wtim6ZHMSIJgYtCM3TGJzAi5zVmQSAHMcg_MwgLJy9jp652es5fDe25GfjJhhSUwSXhKx_eHFJJkno7_4fglcX4rSoQHaMUD8uU/s400/8.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010254194852386" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc0pUICTQ10w6ckIcCWEwTu3u5-brA-LKic3h2RSXY8R2cYm1LK_RlziP0HhxDcEgCsSX7RncFVbEb25qm44JAltsraZggE5Lq2xCip0pZRTByLY5Te2XsPD80Icvz5R1eP-HViWuKoQc/s1600/9.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc0pUICTQ10w6ckIcCWEwTu3u5-brA-LKic3h2RSXY8R2cYm1LK_RlziP0HhxDcEgCsSX7RncFVbEb25qm44JAltsraZggE5Lq2xCip0pZRTByLY5Te2XsPD80Icvz5R1eP-HViWuKoQc/s400/9.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5673010247650547826" /></a>Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-49416051723793630262011-11-09T00:28:00.015+07:002011-11-09T01:40:44.822+07:00Karton z wanilią.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLfrgCWEc75BXI7ivt8Ag6mVNukFGKXJWZRgmiVfn2J9EvnTD9oVnQ-qKE9qXXMkbFzXkl9riP1EoZAnLVmzCMPlJGTg6Fii0_M0HaJuJloNIIJf6s8r8CHz6jkO1RLmQQYz2h92jpOYk/s1600/wies01.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLfrgCWEc75BXI7ivt8Ag6mVNukFGKXJWZRgmiVfn2J9EvnTD9oVnQ-qKE9qXXMkbFzXkl9riP1EoZAnLVmzCMPlJGTg6Fii0_M0HaJuJloNIIJf6s8r8CHz6jkO1RLmQQYz2h92jpOYk/s400/wies01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692488566414178" /></a><br />Dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie. Rano, jeszcze przed śniadaniem wyszedłem na spacer po wsi. Trzeba się integrować z naszą wsią. Nie każdy turysta mieszka na wsi, niektórzy mieszkają w luksusowych hotelach i nie mają takiej możliwości. U nas we wsi ludzie są bardzo mili.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTIlTj0cZRV9ZT7FgQv3ti_67MrLsB75n31av0GhsDqsa4NmJI8JSJMI_3KWLtXna8uqkrbVNHuFklJD089iqfUifwqW5_BnDhK9Md30CMeBKyyKQNo2a3h5kKotCdQnKdIy4vJkng0VE/s1600/wies02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTIlTj0cZRV9ZT7FgQv3ti_67MrLsB75n31av0GhsDqsa4NmJI8JSJMI_3KWLtXna8uqkrbVNHuFklJD089iqfUifwqW5_BnDhK9Md30CMeBKyyKQNo2a3h5kKotCdQnKdIy4vJkng0VE/s400/wies02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692480501988946" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_VJ8YXwn9d8PTC5VEkaTwIA76xD0_wbCCcE_dqlMkshkNl5a77lBsR61kufP33drWlOmGOS6hIJT7-plM2tWmQLXJDzoWS6T_71W88dZeuoTS0DzUgcTi9VRu97MeVMhED_Gq6hzlQs/s1600/wies03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_VJ8YXwn9d8PTC5VEkaTwIA76xD0_wbCCcE_dqlMkshkNl5a77lBsR61kufP33drWlOmGOS6hIJT7-plM2tWmQLXJDzoWS6T_71W88dZeuoTS0DzUgcTi9VRu97MeVMhED_Gq6hzlQs/s400/wies03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692481579804882" /></a><br />Żyjemy w pełnej symbiozie, która wyraża się między innymi tym, że przestępczość jest bardzo niska. W ogóle to jest bardzo bezpiecznie. Zważywszy to, że śpimy przy samym polu ryżowym, nas dom nie ma właściwie żadnych okien, okiennic czy też stałego zamknięcia. Mamy same otwarte przestrzenie. Nawet część wydzielona na sypialnie ma same otwory, tak więc każdy mógłby tutaj wejść. To jest oczywiście zachodnie myślenie, zupełnie odległe od tego, które jest tutaj reprezentowane.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ-iUcAROOtyyk39Mk7htTqFxIBMnH5GGSJMdKl3Xu-nHp4XRDcndBabLD2s1brOo6OCbAdoQk0ILT9IVMhj72YnXbw0F_tXpVqbCnjIWhGT5oM7TxBU667je9MjwventPXtGXpe-746k/s1600/wies04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ-iUcAROOtyyk39Mk7htTqFxIBMnH5GGSJMdKl3Xu-nHp4XRDcndBabLD2s1brOo6OCbAdoQk0ILT9IVMhj72YnXbw0F_tXpVqbCnjIWhGT5oM7TxBU667je9MjwventPXtGXpe-746k/s400/wies04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692477950194386" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCGS6s-gWpsH0C9w-ECSOLZq4mRrUCpjg4yQJmYWIhooWNpHFPPwukUrV-IWIbfWSK_fO_zgiCJLGzsFAPiTthgEhzo8pMuzAMPowflCXEp5MDUwLDL8YAhb0G6N43t85Ch1DLV0E_wws/s1600/wies05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCGS6s-gWpsH0C9w-ECSOLZq4mRrUCpjg4yQJmYWIhooWNpHFPPwukUrV-IWIbfWSK_fO_zgiCJLGzsFAPiTthgEhzo8pMuzAMPowflCXEp5MDUwLDL8YAhb0G6N43t85Ch1DLV0E_wws/s400/wies05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692182390257922" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY2gdB5F49V79AfU6tU9rqXn3JfmArHGWPuB3tmb8kHFor8YafMXAgJNnjWLIoEkiDNrqKDPYp2Q00qyassDme4yzg0E9pTXoOKCkl7BYwgtYolt6-u8dmugtLGLGaq6SKKW87qVOm2d0/s1600/wies06.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY2gdB5F49V79AfU6tU9rqXn3JfmArHGWPuB3tmb8kHFor8YafMXAgJNnjWLIoEkiDNrqKDPYp2Q00qyassDme4yzg0E9pTXoOKCkl7BYwgtYolt6-u8dmugtLGLGaq6SKKW87qVOm2d0/s400/wies06.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692173523894946" /></a><br />Turyści mieszkający w wiosce dają pracę lokalnym, ale my chyba dostajemy od nich chyba znacznie więcej. Uśmiech, słońce, świeże powietrze i spokój. No może spokój nie zawsze jest dostępny, bo w wieczorem słychać różne śpiewy z okolicznych świątyń, zwierzęta domowe drą się niemiłosiernie, słychać odgłosy tropików, czyli chrząszcze, gekony i inne stwory (wolę nie myśleć jakie). Generalnie nawzajem się wpieramy. My ich w trudnym codzienny losie, a oni nas w naszym losie turysty. Nas znaj wszyscy, my znamy tylko nielicznych. Ale znamy. Panią sklepową, pana na rogu, panów siedzących wieczorami, pana z przyczepką i pana taksówkarza, co jednocześnie jest nauczycielem wuefu.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-BdSjb3aVkdQfOhLmDHV_v-aDJZMb4rFnsgbSOA1l-7WF044N3un9EkvCkLWJBXvcJxqYKSVYczRFeQpc6buRc6G1kn-UsFyik5Ltwma91gH4fWjDsMKNqAtHYJjlqADwux3QCrJAmx8/s1600/wies07.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-BdSjb3aVkdQfOhLmDHV_v-aDJZMb4rFnsgbSOA1l-7WF044N3un9EkvCkLWJBXvcJxqYKSVYczRFeQpc6buRc6G1kn-UsFyik5Ltwma91gH4fWjDsMKNqAtHYJjlqADwux3QCrJAmx8/s400/wies07.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692165999153042" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdf2DGSl-u_LM7Qxws6qESH1IjBW9SrRfuHxjgMz0ha-lO8AlkOEjMJx8HbR5kcuwvymdHk6kJ9v9jzYWO0wlVivk6UjHGTbLFz5LznkLKPNUrGFQRVEoZr3okeb_JEePwfdT9YaMKjiM/s1600/wies08.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdf2DGSl-u_LM7Qxws6qESH1IjBW9SrRfuHxjgMz0ha-lO8AlkOEjMJx8HbR5kcuwvymdHk6kJ9v9jzYWO0wlVivk6UjHGTbLFz5LznkLKPNUrGFQRVEoZr3okeb_JEePwfdT9YaMKjiM/s400/wies08.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692166232065682" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsi4RX1Z4o9zcucJvTvBeiszXi9-k0BOb9sX0QZiB8FdG_HUSYtpkJu2MyE5hDfvugtHnrPYv5-9pex5t5dcR45H_uzfgLobHm6UDCxM1V2d-v4b8CChZNNggBQJ7yoosuRx4bsSHg36U/s1600/wies09.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsi4RX1Z4o9zcucJvTvBeiszXi9-k0BOb9sX0QZiB8FdG_HUSYtpkJu2MyE5hDfvugtHnrPYv5-9pex5t5dcR45H_uzfgLobHm6UDCxM1V2d-v4b8CChZNNggBQJ7yoosuRx4bsSHg36U/s400/wies09.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692162556250002" /></a><br /><br />Dzisiaj mogę stwierdzić, że zrobiłem interes życia! Udało mi się namówić Magdę na powtórne wyjście na rynek i eksplorację dostępnej ofert przypraw. Oczywiście mniej byłem zainteresowany pieprzem, solą czy też kurkumą. Mnie interesowała tylko wanilia. I to bardzo konkretna. Ta uprawiana w Indonezji o smaku czystym, ostrym i jednocześnie delikatnym. Wiedziałem, że ją dostanę bo kilka dni wcześniej zlokalizowałem handlarza. Ale to co mi się przytrafiło dzisiaj było niesamowite. Gdy weszliśmy na targ Magda zauważyła panią, która z dość sporego kartonu wyjmowała świeżą, czyli suszoną wanilię i konfekcjonowała ją do niewielkich torebek. Wiedziałem, że będą moje. Długie, grube, świeżo suszone, pachnące, tłuste o niewiarygodnie intensywnym zapachu. Pani nałożyła mi całą siatkę, zupełnie tak jak u nas nakłada się zieloną fasolę w sezonie. Lekko niezgrabnie, od niechcenia. Ja natomiast, już po przyjściu do „domu” rozłożyłem delikatnie wszystkie laski, sprawdziłem ich jakość i zachwyciłem się! Mam je! A właściwie, mam ją! Drugą, po szafranie, najdroższą przyprawę na świecie. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6bb509cV3tqI6NiGtIt9S7xlW-9nXHGIX2qOsKXV-AkPrQ0JPI8BPZOqJdaG0A8y2HpWzzeiLnzea-0hrhKKGsupn7J5cg-aEJNoJojWdCNo1bSjR9nQQjn85LSBZcPS3GC3qCUjaNWs/s1600/wanilia01.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6bb509cV3tqI6NiGtIt9S7xlW-9nXHGIX2qOsKXV-AkPrQ0JPI8BPZOqJdaG0A8y2HpWzzeiLnzea-0hrhKKGsupn7J5cg-aEJNoJojWdCNo1bSjR9nQQjn85LSBZcPS3GC3qCUjaNWs/s400/wanilia01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692802539347730" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5xjHj0O2f285egPXrRii95S2thAPj-qOXpC0h-IQdYXmaLgXSc4w-jTvyRjpfr4_JS6uNE4hCnHC8q6xwYAJrSS_zck0fjHxj4zXOw51T-3etP_0asnVOvsJUYv2pC8GP0sIOjpCCZtI/s1600/wanilia02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5xjHj0O2f285egPXrRii95S2thAPj-qOXpC0h-IQdYXmaLgXSc4w-jTvyRjpfr4_JS6uNE4hCnHC8q6xwYAJrSS_zck0fjHxj4zXOw51T-3etP_0asnVOvsJUYv2pC8GP0sIOjpCCZtI/s400/wanilia02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692795983053682" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLMAlg1-nb8Jk5mXl8e0pJnfz-LI7WMLoo-Di9Gj-sVOrB94qLtFDglj_E8A6Ctem5oCBwXVfmxldHzvArQGoGPTld2aHtCH-VkfqoxLqIzgM8d2GO9zFtd_gd4s2mwofSuN5bawQjzTA/s1600/wanilia03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLMAlg1-nb8Jk5mXl8e0pJnfz-LI7WMLoo-Di9Gj-sVOrB94qLtFDglj_E8A6Ctem5oCBwXVfmxldHzvArQGoGPTld2aHtCH-VkfqoxLqIzgM8d2GO9zFtd_gd4s2mwofSuN5bawQjzTA/s400/wanilia03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672692792719973746" /></a><br /><br />Jest to nas ostatni wieczór w Ubud, dlatego zaplanowaliśmy coś nieprzeciętnego. Tak nam się przynajmniej wydawało. We wcześniejszych wpisach wspominaliśmy, że byliśmy na zajęciach szkoły gotowania u Jeaneatte, która jest właścicielką wielu restauracji. Jedną taką sobie upatrzyliśmy, która znana jest z tego, że ma niesamowity widok z tarasów na ogromny kilkusetmetrowy wąwóz pokryty lasem tropikalnym. Widok zapiera dech w piersiach, dlatego też postanowiliśmy iść na całość i zamówić danie, które przygotowywane jest tylko na specjalne uroczystości. Wędzoną kaczkę. Dwa dni wcześniej musieliśmy zrobić rezerwację, wpłacić zaliczkę i mogliśmy tylko czekać, żeby się udała. I tak się stało.<br />I tutaj przepraszam, że będę musiał być mocno sarkastyczny i złośliwy, bo były ku temu powody!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi5hjW_oREdazKTu_MV9qvnnInBrs3IhJipkG3jj_NNlgLDWPn6b07qOSspssLSH9XoImh3m5cS7SAUHcfVDUD8r9MMLRiPIYU4wwjSlC6csL_3j6hbQpgdamvUlJ5HRS15ScRrCKJXwI/s1600/kaczka01.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi5hjW_oREdazKTu_MV9qvnnInBrs3IhJipkG3jj_NNlgLDWPn6b07qOSspssLSH9XoImh3m5cS7SAUHcfVDUD8r9MMLRiPIYU4wwjSlC6csL_3j6hbQpgdamvUlJ5HRS15ScRrCKJXwI/s400/kaczka01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672693125690193186" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwcIrRAJPFuc0vKebuEPyoQ3bH-nkDquoa6UPHXRsihnWhGhqD2izNQylmMXu0cP4_f80Mk9C0cjyVScQHQtde7a-LzsBxVrn-uF9ZPIpXvNyabUFHz7fR5PBbalUP0GNmjJt3rxDQXkc/s1600/kaczka02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwcIrRAJPFuc0vKebuEPyoQ3bH-nkDquoa6UPHXRsihnWhGhqD2izNQylmMXu0cP4_f80Mk9C0cjyVScQHQtde7a-LzsBxVrn-uF9ZPIpXvNyabUFHz7fR5PBbalUP0GNmjJt3rxDQXkc/s400/kaczka02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672693114522739138" /></a><br />Przyjechaliśmy do Indus. Lokalizacja i restauracja jak marzenie. Czegoś takiego w Azji jeszcze nie widzieliśmy, przede wszystkim ze względu na wspomniany widok. Przywitano nas. Pani kelnerka upewniła się, że my to my, czyli ci co zamówili wędzoną kaczkę. Widać nie często się zdarza. Dobrze, że nas nie wylegitymowała. Właściwie podchodziły co jakiś czas inne panie i tez się upewniały. Usiedliśmy na sporym balkonie z widokiem na las tropikalny. Soczysta zieleń, wąwóz, w dole szumiąca rzeka. Idealna okolica. Koło nas zajęte tylko 2 stoliki. Jedni sąsiedzi sączą szampana, inni lokalne piwo, też podawane w kubełkach z lodem. My jesteśmy po środku. I jakoś bez alkoholu na początek. Pani kelnerka zaoferowała jednak koktajl, który ma być częścią posiłku. No to siup pijemy. O Matko!, wrzasnąłem. Smak mocno dziwny. Nie żeby intrygujący, wręcz przeciwnie, odrzucający. Nie miałem ochoty na alkohol, nie tylko, że był fatalnie lokalnie sfermentowany, że nawet nasz „jabcok” smakował by znaczniej wykwintniej, ale przede wszystkim, nie chciałem zabijać smaku „narodowej specjalności”. Chwilę później pani zaoferowała balijskie mezze. Super, ale nie powalające. Tradycyjne potrawy balijskie, ale w mikroskopijnych rozmiarach. W innych miejscach bywały lepiej doprawione mięsa i ciekawsze sosy. Czekamy, czekamy i czekamy. Po 20 minutach ma wkroczyć. Ta jedyna. Ta oczekiwana. Ta wspaniała. Kaczka. Nie kaczor. Kaczka. Indonezyjska. Przygotowywana na specjalne ceremonię. Ta kaczka, która ma powodować, że ludzie są bardziej szczęśliwi. Została przyniesiona. Sam sposób podania zaprzeczał wyjątkowości. Bardziej wyjątkowo podano tego szampana naszym sąsiadom. Wygląda ta nasza kaczka na mocno wychudzoną. Tak na pierwszy rzut oka lekko zapadnięte niewielkie ptaszęcie. Nieżywe. Zupełnie nic specjalnego. Szara, nieapetyczna w żle wyglądającym sosie. Na dwie osoby? To przecież sama skóra (nawet nie tłusta) i kości. Głownie kości.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitbGG4UeVQx7TklIkvjJYsL6ufLduHfGyoD5mr8xqRZ4kL86_L1SFAL4igNXEKNh8VN89browMnqMlnPgtECXQx6RsIgZjQvYEYGVSAAhPxlMNWShyrMwvCDrjoarZqzer4S4qLMzX0RI/s1600/kaczka03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitbGG4UeVQx7TklIkvjJYsL6ufLduHfGyoD5mr8xqRZ4kL86_L1SFAL4igNXEKNh8VN89browMnqMlnPgtECXQx6RsIgZjQvYEYGVSAAhPxlMNWShyrMwvCDrjoarZqzer4S4qLMzX0RI/s400/kaczka03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672693106449904674" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGns3yXP1oSa-gwfxeydPtHOmKrlOzO3lUPfm2cz-bz3XiaKZ7eusQsSE6c20CJ01TBNDUgZjbkcRA5M6TWRDcYzOnydzFCQTI3WzuzBXJGUM7r4JrGYT76ShQM6UbxGtJ4X1QZFt0khc/s1600/kaczka04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGns3yXP1oSa-gwfxeydPtHOmKrlOzO3lUPfm2cz-bz3XiaKZ7eusQsSE6c20CJ01TBNDUgZjbkcRA5M6TWRDcYzOnydzFCQTI3WzuzBXJGUM7r4JrGYT76ShQM6UbxGtJ4X1QZFt0khc/s400/kaczka04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672693102332582754" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl1KgWd6dxUnuv_H17s8wibWeP1srt4A_YZm0AjLU5d9AaB2zkjdYqP5k0WdfLrPM9sr-RPyEIlLuw8qyurjEw-NreWaAN8Dfe_LzwrEHQx47EJrXbZxAn62Y36NYsYk4OP0lcO8WUQxA/s1600/kaczka05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl1KgWd6dxUnuv_H17s8wibWeP1srt4A_YZm0AjLU5d9AaB2zkjdYqP5k0WdfLrPM9sr-RPyEIlLuw8qyurjEw-NreWaAN8Dfe_LzwrEHQx47EJrXbZxAn62Y36NYsYk4OP0lcO8WUQxA/s400/kaczka05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672693097175250834" /></a><br />Z uśmiechem jednak jedliśmy lekko szafranowy ryż wraz z zieloną sałatką z ostrą chilli. Rozdrapywaliśmy fragmenty mięsa. Cmokaliśmy i chyba mimo wszystko, ale tylko w pierwszej chwili, nam to zasmakowało. Nie dłużej. Bo po kilku minutach, po suficie (tu obniżonym dzięki zastosowaniu materiału) zaczęły biegać szczury. Tak, tak wiem. Szczury w tej kulturze są obecne na co dzień, więc niby można się do tego przyzwyczaić. Ale chyba nie w takim miejscu. 2 szczury z długimi ogonami pomykały nam nami. Wyglądały jakby czyhały na możliwość załapania się na resztki. Biegały, goniły się, zapadały w materiał, turlały się, zwijały się, piszczały i nawzajem atakowały. To wszystko nad naszymi głowami. Od czasu do czasu jeden z nich podchodził do brzegu sufitu i zawadiacko spuszczał długi, gruby ogon. Drugi natomiast, lubił podglądać gości i balansując ogonem, wystawiał tylko pyszczek intensywnie poruszając swoim nosem. W takim miejscy widok był niesmaczny.<br />Kaczka absolutnie niewarta swojej ceny. Lepiej chyba zaproszę Jeanette do importowania piersi z polskich kaczek – bo smaczniejsze. Ta była tłusta, z minimalną ilością mięsa. Mięso było przyprawione, ale czuć było tylko jedną przyprawę. Szkoda pisać – wielkie rozczarowanie. <br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGpAx8JqCmAdTMQwehiaVSA6Ao7aY5roBArKw19lws4Tpp5jHJnpwoKKsnrnmPDiHv-FnPcZbIc5wtaWRga6XkhIswmzWoax6fXKVVGtHoc58ofSlf4cbJuAykbUqjBtM4r7NYAApKBfk/s1600/kogut.jpg"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 380px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGpAx8JqCmAdTMQwehiaVSA6Ao7aY5roBArKw19lws4Tpp5jHJnpwoKKsnrnmPDiHv-FnPcZbIc5wtaWRga6XkhIswmzWoax6fXKVVGtHoc58ofSlf4cbJuAykbUqjBtM4r7NYAApKBfk/s400/kogut.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672693539281188754" /></a><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br />Wróciliśmy lekko zniesmaczeni (w dosłownym tego słowa znaczeniu) do naszej wsi. A tam obrazek, jaki widzieliśmy wielokrotnie. Nie udało nam się jeszcze tego sfotografować, więc pożyczamy zdjęcie z Internetu. Faceci głaszczący koguty.<br />To dość dziwny obrazek. Wygląda na to, że o określonej godzinie w ciągu dnia, chyba tuż przed zachodem słońca, mężczyźni spotykają się w różnych miejscach wsi, aby poplotkować. Kobiet wtedy nie ma. Kobiety spotykają się wcześniej. Mężczyźni siedzą, rozmawiają, coś popijają i siedzą. I głaszczą koguty. Widać, że traktują je tak jak my traktujemy nasze koty czy psy. Tylko dlaczego koguty? Może jednak sprawa jest bardziej prozaiczna i panowie głównie zastanawiają się jak zorganizować nielegalne walki kogutów. To hazard, który oficjalnie jest zakazany. Dwa dni później, jak próbowaliśmy zagadać do panów o te koguty, to w ogóle nie chcieli nawet z nami porozmawiać. Wymachiwali rękoma i kazali sobie iść.Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-82525019748740448792011-11-07T12:09:00.009+07:002011-11-07T19:30:00.560+07:00Terror parasolniczek.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt-CyjDnQVZw2Rjjg-OW1kAlPCqArxTrgM8A3I_YQj4JKCb52blY5f8xsqhKLkym8eCgo9mtgKZ5hA4E1XcqeqNMQpkNA_GtJHJ4N5z1SwdkgdRi-jjwKVL_J2rSeYp8ExCwFqKC-CJLQ/s1600/A.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt-CyjDnQVZw2Rjjg-OW1kAlPCqArxTrgM8A3I_YQj4JKCb52blY5f8xsqhKLkym8eCgo9mtgKZ5hA4E1XcqeqNMQpkNA_GtJHJ4N5z1SwdkgdRi-jjwKVL_J2rSeYp8ExCwFqKC-CJLQ/s400/A.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672226663885394530" /></a><br />Wczorajsza ilość odsłonień bloga mocno nas zaszokowała. Dobijamy do 100 dziennie. Dla nas jest to niesamowite wyróżnienie, tym bardziej, że nie zainwestowaliśmy grubych milionów w marketing. Dziękujemy! Z tego tez powodu postanowiłem pozbyć się lekkich zaległości pisarskich. Dzisiaj opuszczamy Dom Pracy Twórczej w Ubud przemieszczając się na południe. Piszę DPT, ponieważ dobrze się tutaj piszę wieczorami. Teraz jest jednak poranek, odsunąłem rolety i mam widok, którym mi się śnił wielokrotnie. Nasz pole ryżowe. Może gdzieś w sercu jestem rolnikiem, bo bardzo mnie ciągną takie scenerie. Bardziej niż zabytki.<br />Wiem, wiem gdyby nie historia, to by nas nie było. Ale my w Polsce jesteśmy tak historyczni, poprzez wszystkie swoje tragedie narodowe, klęski i nieczęści, że czasami człowiek ma ochotę tylko myśleć o teraźniejszości i przyszłości. Usłyszałem zresztą dzisiaj w Trójce, że głupi myśli o przeszłości, naiwny o przyszłości, a mądry żyje teraźniejszością. To mi odpowiada.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaDD5joQFC0hAvTelIGIIxlXcqhL70u2iwSGK9omRicRmlia6JDUqf1TAp0NSKdtAR8Bop4wjLlEB2l7HWlFMPT9g_4WYa09sWeHjNKds3qpEkF3rgpgliAPYkUBoyQtHhyphenhyphenk7yrgrnCxc/s1600/B.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaDD5joQFC0hAvTelIGIIxlXcqhL70u2iwSGK9omRicRmlia6JDUqf1TAp0NSKdtAR8Bop4wjLlEB2l7HWlFMPT9g_4WYa09sWeHjNKds3qpEkF3rgpgliAPYkUBoyQtHhyphenhyphenk7yrgrnCxc/s400/B.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672226659876250178" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNHBdJepk_FkQ8vHq62OlM4hZgk9_EkNqbeUIoKUnWjDZz23Ax-76AwsNnc9uGJr2q7vH571hXD7-uHsgapajylkq5DLZV4qS3dLZZ-2XzmBd-dhgGi1NE6_YJgvfZzGgpCqfLam6u5fE/s1600/C.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNHBdJepk_FkQ8vHq62OlM4hZgk9_EkNqbeUIoKUnWjDZz23Ax-76AwsNnc9uGJr2q7vH571hXD7-uHsgapajylkq5DLZV4qS3dLZZ-2XzmBd-dhgGi1NE6_YJgvfZzGgpCqfLam6u5fE/s400/C.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672226655667080082" /></a><br />Magda umieściła fotorelację z drogi do Besakih, najważniejszej świątyni na Bali. Jest to tzw. Światynia Matka, wszystkich świątyń. To kompleks chyba 22 różnych świątyń, których ważność zależy od tego jak wysoko położona jest na zboczu góry - wulkanu Agung, największego na wsypie. Jest kilka powodów dla których uważana jest za najważniejszą, a wśród nich ten, że jak w 1963 roku erupcja wulkanu zabiła ponad 1700 osób, to piekielnie gorąca lawa, jakimś cudem ominęła kompleks świątyń. Rzeczywiście można to uznać za cud oglądając jak to jest blisko.<br /><br />Lubimy GPS. Wiemy, że mapy są boskie, ale kupienie dokładnej papierowej nie jest najprostsze. Lubię jak mój pilot informuje mnie o trudnościach całej trasy, już na trasie, korzystając z takiego drobnego wytrychu mówiąc: oj na na GPS pokazują, że tu będą jakieś takie niewielkie wzniesienia i zakręty. Matko Boska, niewielkie wzniesienia i zakręty to są w Alpach, a nie tutaj! Chciało mi się wczoraj wrzasnąć. Tam przynajmniej są jakieś barierki. Tutaj tylko „sky is the limit”, jakby powiedział niejeden Brytyjczyk. Z prostej, przyjemnej, wąskiej drogi. Zrobiła się kręta, niebezpieczna, jeszcze węższa górska serpentyna, z której nie było powrotu. Ani zawrócić, ani stanąć. Trzeba było jechać. Tylko w górę. Na szczęście mam już opanowane używanie klaksonu, a 2 z 5 biegów w naszej maszynie są moimi ulubione. Jedynka i dwójka! Redukcja z dwójki do jedynki wychodzi wspaniale. Czy przeszkadza mi warczenie, stuki i świadomość zarzynania silnika? No, chyba nie na tej serpentynie!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPlPUf9sjIsAXxwmAKewWmtvjXABo5fxxKnAErGYLSzC8TVidNNhspRAKxMxxgiBOhvqKJCBxnJBYyVIQSHZnUaQ-RZC4OwTedKgFtjyjofR4JLBTIlA67QMUCm-yCQNpl0iT6XWLxsFU/s1600/01.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPlPUf9sjIsAXxwmAKewWmtvjXABo5fxxKnAErGYLSzC8TVidNNhspRAKxMxxgiBOhvqKJCBxnJBYyVIQSHZnUaQ-RZC4OwTedKgFtjyjofR4JLBTIlA67QMUCm-yCQNpl0iT6XWLxsFU/s400/01.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672228106136357602" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMDG1CQT3AvRnp67tM34bYX5c7c1IE95yH1xfGOcbTW2LWJM_Clv5odS61zrjqYMhAe1P9bUsWqH_LO-JRV2eEDNb1uCBAJblQfxnOFhlq7oc_h1s61UfTQEoO5h8Y_Vm-QRNU9fOBbho/s1600/02.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMDG1CQT3AvRnp67tM34bYX5c7c1IE95yH1xfGOcbTW2LWJM_Clv5odS61zrjqYMhAe1P9bUsWqH_LO-JRV2eEDNb1uCBAJblQfxnOFhlq7oc_h1s61UfTQEoO5h8Y_Vm-QRNU9fOBbho/s400/02.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227871302578786" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnBiKdLmNf3bG6UXAm_6Uqw17nNzrKFcnXjJyfg_FVJtB1KTA0z73sJtgZtjvUogZTsSz5Qfh1yCH0Cg1SmSCsoTpidp8K4RY2b5ORu3GU1eZsaalM5FshjW_qv7X5ilp4bJtHeFbTl4o/s1600/03.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnBiKdLmNf3bG6UXAm_6Uqw17nNzrKFcnXjJyfg_FVJtB1KTA0z73sJtgZtjvUogZTsSz5Qfh1yCH0Cg1SmSCsoTpidp8K4RY2b5ORu3GU1eZsaalM5FshjW_qv7X5ilp4bJtHeFbTl4o/s400/03.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227871366635186" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl7JKUPmXsG3tdbX35TsqtybPo6RR05Hh8WOtc9_UtIbYoBqp1i7LNictxVoV2vRRuE3YTUXgrY1BX8UXbsJNl8wl5ExszDhAagQCWBfc0HBAwN0HSc4garlW2NBsrBv162x7hlSE_3tA/s1600/04.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl7JKUPmXsG3tdbX35TsqtybPo6RR05Hh8WOtc9_UtIbYoBqp1i7LNictxVoV2vRRuE3YTUXgrY1BX8UXbsJNl8wl5ExszDhAagQCWBfc0HBAwN0HSc4garlW2NBsrBv162x7hlSE_3tA/s400/04.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227865357707426" /></a><br />Prawie dojechaliśmy do kompleksu świątyń. Po drodze kilka posterunków policji, które sprytnie ominęliśmy łukiem, niekoniecznie nawiązując kontakt wzrokowy z panami stojącymi na posterunku. Mam 50,000 IND w spodenkach, więc jak tylko znów, któryś przyczepi się do mojego międzynarodowego prawa jazdy to jestem już przygotowany. Tym razem postaram się być policjantem z Polski, a Magda zostanie nauczycielką geografii, poprzedni byłem nauczycielem, a Magda Matką Polką z jednym dzieckiem. Jeden parking, okazał się pusty, więc go ominęliśmy. To dziwne, bo przecież to najważniejsza świątynia w Indonezji. Przejechaliśmy przez jeden „Ticket Office”, gdzie zapytano nas ile ludzi jedzie z nami i sprzedano 2 bilety informując, że koniecznie musimy zgłosić się do biura informacji turystycznej przy kolejnym parkingu.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuhPju2U0JVJn4D0tNhRDQ-oqqay3jIVcpYQd9AexGfTkV7oVOj3yvOsUHtRg5ZIbjIc0F9_Tv2N9ZvFXlJracifwinpEerlsU5jkXS-fTe5X4OgbFE-26y1vmxsBGSxnPxHliOfqe0OE/s1600/05.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuhPju2U0JVJn4D0tNhRDQ-oqqay3jIVcpYQd9AexGfTkV7oVOj3yvOsUHtRg5ZIbjIc0F9_Tv2N9ZvFXlJracifwinpEerlsU5jkXS-fTe5X4OgbFE-26y1vmxsBGSxnPxHliOfqe0OE/s400/05.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227858097798802" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYJ7gm8aHafWgjwANgmUWVVEoxt2g_O44MNTA2Y92bIQ_lDvPgcRoocbWCwc5kQMfS16YSW4NnJ2uf4mcvUDBIgRjEPGH3HEZvEPx5MhORvmpib3dKAVWkTSGQcERKZlU5ENbcgBRh9Vo/s1600/06.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYJ7gm8aHafWgjwANgmUWVVEoxt2g_O44MNTA2Y92bIQ_lDvPgcRoocbWCwc5kQMfS16YSW4NnJ2uf4mcvUDBIgRjEPGH3HEZvEPx5MhORvmpib3dKAVWkTSGQcERKZlU5ENbcgBRh9Vo/s400/06.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227854095959778" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeFEpZViU9A9jh81qqHD23uBL-9ersjgm4KCL-Mf1cksw7-R0jgQO3dm9U3YhthtbDLBSaPhM00NHW93aUBt4gm7t5_q-_q57jJ-0xXa_f71bcncfug20D__UYNM-_2vivN3yosNds5r0/s1600/07.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeFEpZViU9A9jh81qqHD23uBL-9ersjgm4KCL-Mf1cksw7-R0jgQO3dm9U3YhthtbDLBSaPhM00NHW93aUBt4gm7t5_q-_q57jJ-0xXa_f71bcncfug20D__UYNM-_2vivN3yosNds5r0/s400/07.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227402704342706" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6mlAQVEVU2Wu_MvjV2qKv-fJBt914Bfu1dkLwvGe2TDOd0pWirtoM_jL_M65UZxGjVZcKUHyARrEDeV11y0Yd3one9OaVzhEgFcvp3vRG7Khz7Z5AraUWmvkj2TibhDHS27g3IDkv-Ow/s1600/08.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6mlAQVEVU2Wu_MvjV2qKv-fJBt914Bfu1dkLwvGe2TDOd0pWirtoM_jL_M65UZxGjVZcKUHyARrEDeV11y0Yd3one9OaVzhEgFcvp3vRG7Khz7Z5AraUWmvkj2TibhDHS27g3IDkv-Ow/s400/08.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227396648080258" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5o2cHpuNQyVbRunwsDcsCz0fm3QMj1XT0gGz20zxt5bJcZmjCqEWbPEq9hx2EzvIGxtNVoEW7tyPexz0kPVgGfKslYFdCLqErtjoADcQUyqlsSMvw0c0HJN0LPpnQwBs9d293GiA_3SI/s1600/09.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5o2cHpuNQyVbRunwsDcsCz0fm3QMj1XT0gGz20zxt5bJcZmjCqEWbPEq9hx2EzvIGxtNVoEW7tyPexz0kPVgGfKslYFdCLqErtjoADcQUyqlsSMvw0c0HJN0LPpnQwBs9d293GiA_3SI/s400/09.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227391327756322" /></a><br />Coś mi nie pasowało, ale jako, że z natury wierzę ludziom, powiedziałem, że oczywiście tak zrobimy. Wjeżdżamy pod prąd na parking, policjant się już na nas zasadza, ale ja z uśmiechem drę się na cały kompleks, że my właśnie tuuuuutaaaaaaj, zaraz idziemy do Biura Informacji Turystycznej (BIT) i przepraszamy, i, że nigdy nie wjedziemy znów tym wyjazdem. Skłamałem. Z parkingu policjant doprowadza nas do BIT, gdzie czeka na nas pewnie z 50 „pracowników”. Wszyscy w sarongach, ok. 1,5 m wzrostu. Jeden podprowadza do biureczka, gdzie pan, nieznoszący sprzeciwu, informuje nas, że jak chcemy zwiedzać świątynie, to musimy to zrobić z przewodnikiem, bo inaczej to i tak niczego nie zobaczymy. Nawet wcześniej planowaliśmy, że skorzystamy z usług, więc nie wiem, dlaczego wszyscy tacy nachalni. Następnie w dość wyniosły sposób informuje nas, że ponieważ jesteśmy z Europy (tyle lat o to walczyliśmy!), to proponuje stawkę 15 Euro od osoby. Czy ON zwariował? To nawet Muzeum Watykańskie jest tańsze! Nie mówiąc już o London Eye (tak w ogóle nie ma to żadnego związku z Besahir). A ja Panu na to, że chyba dawno nie był w Europie i że u nas kryzys. Nie mówiłem o tym, że jesteśmy Zieloną Wyspą, bo okazało by się, że pan z PiS albo od ziobrystów i od razu by nie skrytykował. Na to pan, otoczony wianuszkiem 8 innych panów, spoglądających a to na kieszeń moich krótkich spodenek (tradycyjne miejsce przechowywania kasy turysty z Europy), a to na aparat fotograficzny ( w celu oceny zamożności), a to na plecak ( a tu by się zdziwili, bo wypełniony scrabble), pyta. Pyta dwa razy: ile w takim razie proponujemy. No jakoś mi się tych wszystkich 50 przewodników zrobiło żal (Tymochowicz pewnie opisał by to jako teorię wywierania wpływu!) i zaproponowałem. Na to 4 z 8 zaczęło gestykulować w kierunku głównego szefa BIT wyrywając mu z rąk zeszycik, w którym były zapisane wszystkie imiona i nazwiska przewodników, a także ilość „oprowadzeń”. Dostaliśmy naszego. Pewnie miał na imię Wayan albo Made – bo tu prawie każdy jest Wayan albo Made. Każde dziecko dostaje takie same imię w zależności od tego jako które urodzi się w rodzinie.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivowFI35Q8Wyqag-zZrXqYrnEwVUWUazi9Z-U2Hz3wXeXBcKy9sR0QvMOBL-BtgSOimdM4NLmm0IPQMv8rfoL58AwAMmqUztWP3nV3-pVY_VZ-GrE_VWr9HHxsERgHuxTXnxJbMIoO0cg/s1600/10.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivowFI35Q8Wyqag-zZrXqYrnEwVUWUazi9Z-U2Hz3wXeXBcKy9sR0QvMOBL-BtgSOimdM4NLmm0IPQMv8rfoL58AwAMmqUztWP3nV3-pVY_VZ-GrE_VWr9HHxsERgHuxTXnxJbMIoO0cg/s400/10.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227382405871762" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZU5rAyBae72iwFP5PDj5fF7ZLj-D3rLThlqKdrZFCNIKzdjWubL8T3rRkPhrvEIhrjq_M2vLMaREaXF6Qbmq-MVMYj1LbSPPBpgA7O19ZoJiIgyDAZJ8CcQIFzgcuJMJwyoU8nKeP44Q/s1600/11.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZU5rAyBae72iwFP5PDj5fF7ZLj-D3rLThlqKdrZFCNIKzdjWubL8T3rRkPhrvEIhrjq_M2vLMaREaXF6Qbmq-MVMYj1LbSPPBpgA7O19ZoJiIgyDAZJ8CcQIFzgcuJMJwyoU8nKeP44Q/s400/11.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672227380692090354" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVsd6O3v7VDHNUokF102cXLWaqe_u-r6PnpaQPwyCoDuqzmf-2vssQ7KOwXHXHSUAl6moGFqA1MOCxEX-8AsH8wngvpWsKcCcEPwZmEfZzpgqVw5mRhBPnDabf-96_4hoMoiuhOunAY7M/s1600/12.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVsd6O3v7VDHNUokF102cXLWaqe_u-r6PnpaQPwyCoDuqzmf-2vssQ7KOwXHXHSUAl6moGFqA1MOCxEX-8AsH8wngvpWsKcCcEPwZmEfZzpgqVw5mRhBPnDabf-96_4hoMoiuhOunAY7M/s400/12.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672226678357987186" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5-C5xnb0V6-xZwQpbDmX6KD0Vh2M774S-xccwv0ip_60xGisdvpX74VGbEHQ11U-22YZj5JiHIunW4dR-QVTYOYJvx38C4fk-eEx5YW1-t8f5ZSMtOJziENDQ0yQOknE0ARMoHsU3sY/s1600/13.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5-C5xnb0V6-xZwQpbDmX6KD0Vh2M774S-xccwv0ip_60xGisdvpX74VGbEHQ11U-22YZj5JiHIunW4dR-QVTYOYJvx38C4fk-eEx5YW1-t8f5ZSMtOJziENDQ0yQOknE0ARMoHsU3sY/s400/13.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672226680494514930" /></a><br />Nie jestem w stanie dokładnie opisać tego co pan nam mówił, bo nie mogłem niczego zrozumieć. Ale wiedzę pogłębiłem sobie dzięki Internetowi. Ważne jednak, że dzięki panu weszliśmy do jednej ze świątyń w której odbywała się ceremonia po kremacji. Nie było żadnego prochów zmarłej osoby. Nie było smutku i żalu. Atmosfera lekko rozrywkowa. Dużo uśmiechu i zadowolenia. Wszyscy chcieli sobie robić z nami zdjęcia. A u nas na pogrzebach, to zdjęcia nie są mile widziane! Większość osób ubrana na biało, co w Azji oznacza żałobę. Pan zaproponował, że zanim zacznie się ceremonia, to on się za nas pomodli, a my za to damy jakąś ofiarę. Usadził nas „po turecku”, jedna z pań przyniosła każdemu z nas ofiarę, czyli niewielką cynową (?) miseczkę z dużą ilością kwiatów o różnych kolorach. Pan kazał wziąć jeden, dwa, albo kombinację różnych kwiatków i kolorów w złożone dłonie, unieść nad sobą. W tym czasie modlił się w naszym imieniu za różne sprawy. Potem nie omieszkał powiedzieć, że czas złożyć ofiarę z naszej strony. Ale nie z kwiatów, tylko z gotówki, to nas „pan ksiądz” zrosi wodą. Zrosił, dał do popicia i obmycia twarzy. Jesteśmy pobłogosławieni!<br /><br />Wychodzimy z jednej z dwudziestu świątyń. I zaczyna padać deszcz. W tym momencie widzimy jak tabun kobiet ze złożonymi parasolkami dosłownie rzuca się w naszym kierunku. Pan wybiera tylko jedną firmę, która dostępuję „zaszczytu” złożenia oferty! Firmy różnią się tym, że ich parasole mają jakieś napisy pociągnięte flamastrami. Parasolniczniki zaczynają działać. Pada jeszcze bardziej intensywny deszcz. Jak w Azji. Nie ma czasu na negocjacje! Trzeba brać co dają i zgadzać się na to co proponują. Mamy deal. Mamy parasolki. Parasolniczki nie ustają. Umówiliśmy się na wypożyczenie, podczas gdy ONE chcą abyśmy kupili parasole. Lekki terror. Pan idzie i mówi. My idziemy i próbujemy słuchać. Parasoliniczki terroryzują. Po chwili odpuszczają. Jesteśmy schronieni pod parasolami. Po obejściu świątyń, chcemy zabrać parasole z powrotem do BIT, a nie tylko do wyjścia ze świątyń, bo to prawie kilometr drogi. Parasolniczni nie pozwalają. Każą kupić parasol. Ostatecznie poddają się i wynajmują na kolejne kilkaset metrów. Ale czad. Walczyliśmy z niewinnymi parasolniczkami.<br /><br />Leje strasznie. Oberwanie chmury. Ale musi być to tutaj zupełnie normalnie skoro rozminął się biznes parasolniczy! Nie dochodzimy do BIT, bo nie mamy szansy z deszczem. Zatrzymujemy się u pani na domowe jedzenie. I tu rewelacja.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNtdnBtqZE0HQrQC1oaY3zN33c1wjOym9UJeXis94jSGJXM2u_k3vtSjzOpwdzdG0PS3TWeAxdGXGrxdXXvSM1UaI5vMY1fD80hFgHYuAS6YnYaZevXkTiO2etDXR_ao9vS-JLfY8ueIo/s1600/101.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNtdnBtqZE0HQrQC1oaY3zN33c1wjOym9UJeXis94jSGJXM2u_k3vtSjzOpwdzdG0PS3TWeAxdGXGrxdXXvSM1UaI5vMY1fD80hFgHYuAS6YnYaZevXkTiO2etDXR_ao9vS-JLfY8ueIo/s400/101.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672228590620355282" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmb3EFlK0jqQkCtnFNUydFMmUv10ogaOD5LsgzC_mAZAa-e0Cww95Ze_S6atxj9Q-jBQu272LmJYe9wA4_L6IzQ_GgU6AQmf28JqPbeWF3vYwTB4cm7RiUiGqECHIZ1y-yRcPizZy2CX0/s1600/102.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmb3EFlK0jqQkCtnFNUydFMmUv10ogaOD5LsgzC_mAZAa-e0Cww95Ze_S6atxj9Q-jBQu272LmJYe9wA4_L6IzQ_GgU6AQmf28JqPbeWF3vYwTB4cm7RiUiGqECHIZ1y-yRcPizZy2CX0/s400/102.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672228591498757970" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_7277I1wmm9n-cLGGo_aK3luEdQiMbuaXO7x9frJ3jqLI2eUw1qg50oin9EPJwBpKCPyjNY-9GtytWf1kjxXu3kaD069xq5nc1UsQnbuHAGEi9LPpPQwRquIxCppwCyv0Ms36FQ1YUUk/s1600/103.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_7277I1wmm9n-cLGGo_aK3luEdQiMbuaXO7x9frJ3jqLI2eUw1qg50oin9EPJwBpKCPyjNY-9GtytWf1kjxXu3kaD069xq5nc1UsQnbuHAGEi9LPpPQwRquIxCppwCyv0Ms36FQ1YUUk/s400/103.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5672228585098394242" /></a><br />Chyba najlepszy makaron smażony z jakiem sadzonym jakie jedliśmy w Azji. Zostaliśmy uraczeni prostym jedzeniem. Jeszcze tylko deser, który został przyniesiony przez przechodzącą właśnie w deszczu sąsiadkę. Białe i zielone półkule ryżowe polane rozpuszczonym cukrem palmowym o smaku karmelu. A wszystko podane na woskowanym szarym papierze. Niebo! Niebo w gębie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-36693385950930974822011-11-06T21:30:00.013+07:002011-11-06T22:24:53.585+07:00W drodze do... fotorelacja z trasyJakosc tych zdjec pozostawia wiele do zyczenia, bo zostaly zrobione w czasie drogi. W pedzacym aucie, albo wrecz przeciwnie slimaczacym sie pod slonce. Albo nagle, a wtedy wiadomo, po diable.<br /><br />Ruszylismy z Ubudu jak zwykle w tloku.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIc-HHBniOlxXBOEapiB0aNMYs2Q8BgdCEPmXKiFcBXt1J_VDxkDM3BoWCHcazFeUp9LmVihhXfwhanXvM_yHtnPwJFv-El66B8pGy6ICX_XHq-pUyCLoplcI01bo8cknQmiJHbi6tsBQ/s1600/1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIc-HHBniOlxXBOEapiB0aNMYs2Q8BgdCEPmXKiFcBXt1J_VDxkDM3BoWCHcazFeUp9LmVihhXfwhanXvM_yHtnPwJFv-El66B8pGy6ICX_XHq-pUyCLoplcI01bo8cknQmiJHbi6tsBQ/s400/1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893927512846482" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifoefDvD69v5ed911_66Ug-Tn-c7IABvFYfC-P09pdnIBoPIpBjxRsBfVM_Tx6I_1aPzPWMv3jlHdDpcMppSnprJgCNXfSKJaKrLKOUZw-5SdAUs80B9P8sHhufTxujb1hwMD9Y63FpKk/s1600/2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifoefDvD69v5ed911_66Ug-Tn-c7IABvFYfC-P09pdnIBoPIpBjxRsBfVM_Tx6I_1aPzPWMv3jlHdDpcMppSnprJgCNXfSKJaKrLKOUZw-5SdAUs80B9P8sHhufTxujb1hwMD9Y63FpKk/s400/2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893758345899026" /></a><br />Oznaczenia drogi, jak widac, nie zawsze sa widoczne.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZXtogX9tlGO77B2ySSQ0oHUyGp8h8gtQY40nvkb9MkGprqk8XcSErJys3ADsdIZHMDcilYhsGzbdtqrAmsv6ialfhWjNn_kEhXXI-DU3MtAdr4ZregX4axKQRcybzGzYDDXDROEs1-0E/s1600/3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZXtogX9tlGO77B2ySSQ0oHUyGp8h8gtQY40nvkb9MkGprqk8XcSErJys3ADsdIZHMDcilYhsGzbdtqrAmsv6ialfhWjNn_kEhXXI-DU3MtAdr4ZregX4axKQRcybzGzYDDXDROEs1-0E/s400/3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893752142975330" /></a><br />Zatrzymywaly nas swiatla, roboty drogowe, albo niespodziewane zatory.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuPl3PrEue7Dzghgaq2IqZwv-eNqb5AfP7uTLC9iA2m8mdlsNMnKpX75GyFRA3AWVo8NmfeGaT5LPqYI2mS_Vkwza0xYvc58UyFwjwdJsBJXz4qvddWihkuxWl1WC2GpmojnBnSvhoH9E/s1600/4.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuPl3PrEue7Dzghgaq2IqZwv-eNqb5AfP7uTLC9iA2m8mdlsNMnKpX75GyFRA3AWVo8NmfeGaT5LPqYI2mS_Vkwza0xYvc58UyFwjwdJsBJXz4qvddWihkuxWl1WC2GpmojnBnSvhoH9E/s400/4.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893743647841122" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqR3I6Qev7G8kpJlgaBOJx7Boetirg8VBVVlhua5cUGDYQWUH1FSd3Ys6fSZyfTpS8LrMtSt9J374FvywEzRekodAVX0y0OQUP2QDD7hVQWDg4P5S-otYhVc1dZg0wsEo2snDyTaPpZEw/s1600/5.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqR3I6Qev7G8kpJlgaBOJx7Boetirg8VBVVlhua5cUGDYQWUH1FSd3Ys6fSZyfTpS8LrMtSt9J374FvywEzRekodAVX0y0OQUP2QDD7hVQWDg4P5S-otYhVc1dZg0wsEo2snDyTaPpZEw/s400/5.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893740398579010" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj1iQnWXmiQSMZ9u16CRX2f4pE9vFBslCRxasXG2OXGuMx0SSyY_MivuIA621SzJJTuUhz1dRtsJNe95HqVAoyifOs5gy8wN-MZ6OJFhHZ-0fKrL7RTzAiqTApWV8YNUDINiS4DEbWzh4/s1600/6.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj1iQnWXmiQSMZ9u16CRX2f4pE9vFBslCRxasXG2OXGuMx0SSyY_MivuIA621SzJJTuUhz1dRtsJNe95HqVAoyifOs5gy8wN-MZ6OJFhHZ-0fKrL7RTzAiqTApWV8YNUDINiS4DEbWzh4/s400/6.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893739591579394" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHYSgoF9B-y260-modmkNaZAdUMrd_NMmc0V5HTToH7CgiXs5P9dRvxhwn8FW07YppNFjhDxmVrWxyuuJRM9KIX3CAokTKFrDOc8mccZ6qry21j_8YR7joKsdcxRqbPLQ96aL2IkIdqi8/s1600/6_1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHYSgoF9B-y260-modmkNaZAdUMrd_NMmc0V5HTToH7CgiXs5P9dRvxhwn8FW07YppNFjhDxmVrWxyuuJRM9KIX3CAokTKFrDOc8mccZ6qry21j_8YR7joKsdcxRqbPLQ96aL2IkIdqi8/s400/6_1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893237773968546" /></a><br />Czasami gubilismy droge, ale nigdy nie stracilismy dobrego nastroju.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOE5jM3hRVzZjD0gcrXkXsxjh176Kvpq1ahRtKpCaQ0PN1X2zFCNjf25wuNtSFD-yAqf9xGPBJhbRPzdq6eDLLhnlBB6YHCxPctudYCVAWfcoisMoDrGH9fFMC3xvbyGa5LXtLFOg9t4s/s1600/7.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOE5jM3hRVzZjD0gcrXkXsxjh176Kvpq1ahRtKpCaQ0PN1X2zFCNjf25wuNtSFD-yAqf9xGPBJhbRPzdq6eDLLhnlBB6YHCxPctudYCVAWfcoisMoDrGH9fFMC3xvbyGa5LXtLFOg9t4s/s400/7.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893230386631682" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZXE3_4n_cdu6PmlmWlgKAe5WelYNa50umPuKlJp1FDS-ihpNDwlyZ_zydYBEAqKx6F8b-9bKRHEKMD0xi_Gi9-EttpF-6hG2KrRbameFYXUEe_nZexzvpPmex9VlRExziSg3924AwjrI/s1600/8.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZXE3_4n_cdu6PmlmWlgKAe5WelYNa50umPuKlJp1FDS-ihpNDwlyZ_zydYBEAqKx6F8b-9bKRHEKMD0xi_Gi9-EttpF-6hG2KrRbameFYXUEe_nZexzvpPmex9VlRExziSg3924AwjrI/s400/8.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893230816354098" /></a><br />Mijalismy dzieci idace do szkoly, kierowcow motorynek lamiacych przepisy ruchu drogowego...<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUOMvUiAgyqGhQnVkCKx4_pt52gpjU9_SpZNwK3orQIEu9Ag8Jg6yFuFHj6h_IA9Heb7hQD3J-ToiP0qalI2Ms6IamEee5LVF9sK0ta_NmrpDv2VFhLtCO_MqjQlhaYdF74FFt2oKYfdY/s1600/9.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUOMvUiAgyqGhQnVkCKx4_pt52gpjU9_SpZNwK3orQIEu9Ag8Jg6yFuFHj6h_IA9Heb7hQD3J-ToiP0qalI2Ms6IamEee5LVF9sK0ta_NmrpDv2VFhLtCO_MqjQlhaYdF74FFt2oKYfdY/s400/9.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893220158935426" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTvFtOH7M1L_Qto_51Yn-zxTUOayYAtwMg703Cldic6n4aEXON6-Jg3yHtdPKgFHp6LZyJsUQSiT7Io9fwynBjyHG3coTgIy6pzmmwm2ieF6SrubS6miIFPD-_yXccCzoOERUvPuAeTk4/s1600/10.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTvFtOH7M1L_Qto_51Yn-zxTUOayYAtwMg703Cldic6n4aEXON6-Jg3yHtdPKgFHp6LZyJsUQSiT7Io9fwynBjyHG3coTgIy6pzmmwm2ieF6SrubS6miIFPD-_yXccCzoOERUvPuAeTk4/s400/10.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671893216225744002" /></a><br />Panie na przystanku oraz w sklepie, a nawet pana, co mu chyba bylo zimno.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpHCV6Z9BNHfaNQtTrBhN7u0C56iAuyM-F7sr_Rm34oUYW6er4VEohlI61urg_n-YmLt8Dv4OjyotjgPKfqdGSD0hjLzFb782hyyxlS9ycZ8aNePQog9HQ-3BL-p9iRQYhjVSIibGOwPs/s1600/11.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpHCV6Z9BNHfaNQtTrBhN7u0C56iAuyM-F7sr_Rm34oUYW6er4VEohlI61urg_n-YmLt8Dv4OjyotjgPKfqdGSD0hjLzFb782hyyxlS9ycZ8aNePQog9HQ-3BL-p9iRQYhjVSIibGOwPs/s400/11.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892697835910994" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2MkP-tB0TELidF3s4vAsYRL3AhvFHXJfuWb-uxANxkpq7eKJo0kIet_TuNLfmk_25sEK7mINTOF9dwsC1u2IFCR9uz-CGFUwc5Gz5pJ-I8jaaDooR3ItT4xYeq7ZbMh_QDm_wQDkMbRE/s1600/11_1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2MkP-tB0TELidF3s4vAsYRL3AhvFHXJfuWb-uxANxkpq7eKJo0kIet_TuNLfmk_25sEK7mINTOF9dwsC1u2IFCR9uz-CGFUwc5Gz5pJ-I8jaaDooR3ItT4xYeq7ZbMh_QDm_wQDkMbRE/s400/11_1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892687790901554" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1waFZ0CEQett7pHzuQhSb6w9JQUx12y04-IkTXQMhfHXyvs5nK3o5GI7qsDfx0cwaYXccQIEx-D-_EvyAyebsPhlnizem8IWwBc-hYBSCn8Op0tGfNgul8qNEKtahMCeutR3B3caNM8U/s1600/12.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1waFZ0CEQett7pHzuQhSb6w9JQUx12y04-IkTXQMhfHXyvs5nK3o5GI7qsDfx0cwaYXccQIEx-D-_EvyAyebsPhlnizem8IWwBc-hYBSCn8Op0tGfNgul8qNEKtahMCeutR3B3caNM8U/s400/12.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892688560590498" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL1ttd52n8nUDe38xxY6myPThznE9tZFVa_tGpFYmaILYUkexRkAOA0k5BIucPx4wCJpn90x3pM0J4pc08RYNWn_7StcENvQd5km5SfDc_ulS2Lpi90tqCJG73GzwWVsNtQIAtoQ0TLxE/s1600/13.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL1ttd52n8nUDe38xxY6myPThznE9tZFVa_tGpFYmaILYUkexRkAOA0k5BIucPx4wCJpn90x3pM0J4pc08RYNWn_7StcENvQd5km5SfDc_ulS2Lpi90tqCJG73GzwWVsNtQIAtoQ0TLxE/s400/13.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892686097858370" /></a><br />Najwiecej jednak minelismy znakow drogowych. Niektore zupelnie inne niz u nas.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivSgJBXKIUL_yfNHh9SEKWTDrwgY-UH0bFhGnV0dMriImEGsfgx7Hldbu-ZpQ3CQuyBw6-UmjJzwjz1TtkuC3MMFNmCJqYTuXlnKV59xjmB6FjnD2xkcRzCNYcoOVeU2LPiNiAIVMJLZs/s1600/14.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivSgJBXKIUL_yfNHh9SEKWTDrwgY-UH0bFhGnV0dMriImEGsfgx7Hldbu-ZpQ3CQuyBw6-UmjJzwjz1TtkuC3MMFNmCJqYTuXlnKV59xjmB6FjnD2xkcRzCNYcoOVeU2LPiNiAIVMJLZs/s400/14.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892682292432194" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCuOyir5eskd3igGdrJqvhHY_sqFFBpGs3qVg4pcspxUx39KMkANDtCuQnEQyQjrWDeDe176BZKxCBiCJLOOhHFKcECRZpxUIJejjeE_NdG6kJbq7kHFG9lqwrbGbCmsbFt_e48xfSZZw/s1600/15.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCuOyir5eskd3igGdrJqvhHY_sqFFBpGs3qVg4pcspxUx39KMkANDtCuQnEQyQjrWDeDe176BZKxCBiCJLOOhHFKcECRZpxUIJejjeE_NdG6kJbq7kHFG9lqwrbGbCmsbFt_e48xfSZZw/s400/15.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892095263448066" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF8rRoUrno2ac-ad-0cp677GTM3zOT7-W__MI5rGVhOES1Km7UKWCniPeFE_yetjBtMLKuWIjDw4D_82gU2J8DX4unUAFpU-Cq2RJjbMnDtrEZEnFohNbGPKE6XTQSCwqbz7Tcuu4LSWQ/s1600/16.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF8rRoUrno2ac-ad-0cp677GTM3zOT7-W__MI5rGVhOES1Km7UKWCniPeFE_yetjBtMLKuWIjDw4D_82gU2J8DX4unUAFpU-Cq2RJjbMnDtrEZEnFohNbGPKE6XTQSCwqbz7Tcuu4LSWQ/s400/16.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892092199978242" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_VKe63pQlhg8nX_TnfD1lyQradPkJfkosecbPX4EofEe0BePp79S52LORO6qq0fSretW_k2rs0pJx5ugNlEHsXVloXOgyze7Ft0bbb6kVuUe9rT3QkazxdUN72FobuBtiiXakDafI2RQ/s1600/17.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_VKe63pQlhg8nX_TnfD1lyQradPkJfkosecbPX4EofEe0BePp79S52LORO6qq0fSretW_k2rs0pJx5ugNlEHsXVloXOgyze7Ft0bbb6kVuUe9rT3QkazxdUN72FobuBtiiXakDafI2RQ/s400/17.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892085799493890" /></a><br />Zdarzaly sie tez na drodze pojazdy nie dajace sie sklasyfikowac.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUDvNOogBDduropH7L-RQeIm5whdbDkQZfFs8ry_TEZvBrgIct809qe2pwAehMG3eEAog-pPMUPC9FO-n9TzKkk5X05C8lU1G45YjTBYJ33TruYgxIRPzEYtww4Kv8lPqnYB41lqc9olA/s1600/18.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUDvNOogBDduropH7L-RQeIm5whdbDkQZfFs8ry_TEZvBrgIct809qe2pwAehMG3eEAog-pPMUPC9FO-n9TzKkk5X05C8lU1G45YjTBYJ33TruYgxIRPzEYtww4Kv8lPqnYB41lqc9olA/s400/18.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892080172578082" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmJasVl6NFXd-8fF7yrQXZ-nIWlgUQlZ-tfHvwhc10AR4sJP8j0r1sXdf2Ntj_Ysj7c4983HacRxT6NRe2voz-LSALbt_W2zY5G7VCjDlv2zlXgYLrF6Xp2Fqsuhsg9Odt1oWixRj7wVM/s1600/19.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 265px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmJasVl6NFXd-8fF7yrQXZ-nIWlgUQlZ-tfHvwhc10AR4sJP8j0r1sXdf2Ntj_Ysj7c4983HacRxT6NRe2voz-LSALbt_W2zY5G7VCjDlv2zlXgYLrF6Xp2Fqsuhsg9Odt1oWixRj7wVM/s400/19.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671892079426595106" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxNne4tbzgVOFOvQW1Hc1S1a4A_e37aTdBc1dWl7d1plosksH1arwBtAkYlL5NnUevJsFUvPUmYDlkvzTN5UNl_nn2QrhVnPpeh4wY3hvoaGBCe0gSQe9-8sLRHOhWS7h-Oyov_4y-3LI/s1600/20.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxNne4tbzgVOFOvQW1Hc1S1a4A_e37aTdBc1dWl7d1plosksH1arwBtAkYlL5NnUevJsFUvPUmYDlkvzTN5UNl_nn2QrhVnPpeh4wY3hvoaGBCe0gSQe9-8sLRHOhWS7h-Oyov_4y-3LI/s400/20.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671891378967481714" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAY2d827xmSRT-gu-ei6pGpo2cwH0p-YkYTfHjHvMxdDqEEV451vKqT0LVT1OZSyaiMpx_TkAO2PBcbGyjUFmclHlqWrgguE1kQUBl65d42UyFjVp9Vy70Jdjj2Bl4jNA0SIB0mUFgTEo/s1600/20_1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAY2d827xmSRT-gu-ei6pGpo2cwH0p-YkYTfHjHvMxdDqEEV451vKqT0LVT1OZSyaiMpx_TkAO2PBcbGyjUFmclHlqWrgguE1kQUBl65d42UyFjVp9Vy70Jdjj2Bl4jNA0SIB0mUFgTEo/s400/20_1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671891377172172018" /></a><br />O maly wlos nabralibysmy sie na sztucznego slonia i falszywych policjantow.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9P4CxXgDFNDmAqqbXg5dhtNr6DZ8VvA8ubxyN817Am12BbjkklgI5PH6LJEMJxTLvo9KijlkQJE6iwbPmnGU-OwU7bnG3PXHCO59ylDRRCPFv5Gbhb2b8YphQBVE23MAOWpVCkFWjj04/s1600/21.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9P4CxXgDFNDmAqqbXg5dhtNr6DZ8VvA8ubxyN817Am12BbjkklgI5PH6LJEMJxTLvo9KijlkQJE6iwbPmnGU-OwU7bnG3PXHCO59ylDRRCPFv5Gbhb2b8YphQBVE23MAOWpVCkFWjj04/s400/21.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671891360854798002" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn9KEWeYHavMNYFo7knamhYFAhFUdajGq40wpyv46xIRM35tnK5h6po_hjTjnKi54AJljyrsmd2ID490o32daM9Ab9frPaEhIHz8sVBgvyaUEkRFlqgUsq9TRwNza9PmTeWtY_e0FCmiA/s1600/22.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn9KEWeYHavMNYFo7knamhYFAhFUdajGq40wpyv46xIRM35tnK5h6po_hjTjnKi54AJljyrsmd2ID490o32daM9Ab9frPaEhIHz8sVBgvyaUEkRFlqgUsq9TRwNza9PmTeWtY_e0FCmiA/s400/22.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671891359265012450" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqRYk4RDeVrk-3vBNCMKsFJblLkwbrjjZx1Kn6XQwtREzqXwHVl-_z1gfq3q3OZkHdUlO4dBi1tYfKaBzr_Y8Zvx3DyyOZAzkpF3cDRNtWvzjMWdy4rD2wJSfHLDhoA77IVlek944rml8/s1600/23.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqRYk4RDeVrk-3vBNCMKsFJblLkwbrjjZx1Kn6XQwtREzqXwHVl-_z1gfq3q3OZkHdUlO4dBi1tYfKaBzr_Y8Zvx3DyyOZAzkpF3cDRNtWvzjMWdy4rD2wJSfHLDhoA77IVlek944rml8/s400/23.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671890866334289442" /></a><br />Na Bali nie ma reguly ze swiatlami. Czasami mozna skrecac w lewo na czerwonym swietle, a czasami nie. Czytac trzeba uwaznie tabliczki pod nimi, bo jak nie, to ... odsylam do wczesniejszego postu o przestepcy.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1ySdxM95gb2T_lpKX-hDEp36SI0pAdJ9XZpcGYCDiibtD_l95YZH6i-F33m2GfN5a8Ob5B1jUs3hdVBmdLCCo4kHyY81gAZcjcIr-C0h8UblmoCOnMHigDHJ4HPZ_1Ua6Ypflx6EubJ4/s1600/24.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1ySdxM95gb2T_lpKX-hDEp36SI0pAdJ9XZpcGYCDiibtD_l95YZH6i-F33m2GfN5a8Ob5B1jUs3hdVBmdLCCo4kHyY81gAZcjcIr-C0h8UblmoCOnMHigDHJ4HPZ_1Ua6Ypflx6EubJ4/s400/24.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671890860790412226" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmcmgcRrnwHmRxS4SzKfukNAgkv645NtKuWH8gdfxn87SDg7_bA7YmO1qa1MyouAZk4SbJsORZnYSsZjgl7PsMPOOEM9ZS-TJx9SkR4EbXUAwOueF3ZTqwVxw57m57RNHIZBnkktuQ0Ag/s1600/25.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmcmgcRrnwHmRxS4SzKfukNAgkv645NtKuWH8gdfxn87SDg7_bA7YmO1qa1MyouAZk4SbJsORZnYSsZjgl7PsMPOOEM9ZS-TJx9SkR4EbXUAwOueF3ZTqwVxw57m57RNHIZBnkktuQ0Ag/s400/25.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671890852994375074" /></a><br />Nie zglodnielismy, ale zawsze byl wybor gdzie zjesc.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0pzW1vYNrw6_SUC-JQ00D5vFpwFkvkJpLjUMLRIArbIMkCiKY1WRAjm10nlhlUJycH13L3erW4KBM2ncw62xx-QGQLIFXMN38J94vJw8zisB2h2pAXRm8dX9X9Yw3K8A2l2vYyAW133c/s1600/26.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0pzW1vYNrw6_SUC-JQ00D5vFpwFkvkJpLjUMLRIArbIMkCiKY1WRAjm10nlhlUJycH13L3erW4KBM2ncw62xx-QGQLIFXMN38J94vJw8zisB2h2pAXRm8dX9X9Yw3K8A2l2vYyAW133c/s400/26.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671890851172188610" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ-XGyumgqahXwyvxReUass2_LjQ76zPcs_nQprs-NiJIbzDNzzgWwLj_n8ZkdARkF23ntkaqzNkL7LfPmvLOdMiCVvc_k33mz_ihMFD2iO4XzZEXJSLVcZFjesqEwgpmtOURFxFgkQbQ/s1600/27.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ-XGyumgqahXwyvxReUass2_LjQ76zPcs_nQprs-NiJIbzDNzzgWwLj_n8ZkdARkF23ntkaqzNkL7LfPmvLOdMiCVvc_k33mz_ihMFD2iO4XzZEXJSLVcZFjesqEwgpmtOURFxFgkQbQ/s400/27.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671890850649455202" /></a><br /><blockquote></blockquote>Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-57443728161138004702011-11-06T08:48:00.014+07:002011-11-06T12:14:44.794+07:00Chrupka świnia Le Globe Cooker’a.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLjKpNPWM4S7j5z-8ZkMXfUYplpcOrh3LPUE46WlGyvrrohFIjApug_Z7daW8qNuhxgImK0nCKUCqhVmDGLR4i_HIzWS-y45lJVqdtgxkwoBZdFZ1Bv1zGvw2EA4YrBGp53MsZonrmJuA/s1600/01pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLjKpNPWM4S7j5z-8ZkMXfUYplpcOrh3LPUE46WlGyvrrohFIjApug_Z7daW8qNuhxgImK0nCKUCqhVmDGLR4i_HIzWS-y45lJVqdtgxkwoBZdFZ1Bv1zGvw2EA4YrBGp53MsZonrmJuA/s400/01pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736740309351730" /></a><br />Miałem nosa. Dzisiaj wielki dzień na naszych tarasach wokół wsi. Rolnicy sadzą ryż. Nawet chciałem się włączyć w tą ważną dla wsi sprawę, ale zabrakło mi odwagi, albo po prostu bałem się, że nie dam rady. Jak tylko wstaliśmy i podnieśliśmy rolety, zobaczyliśmy 3 osoby schylone i w kompletnej ciszy sadzące ryż. Pani i 2 panów. Nie rozmawiali ze sobą, w zupełnym skupieniu, bez żadnych odgłosów zazwyczaj towarzyszącym schylaniu się. Sadzili. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimipr-se5WpyfHLsxpVlkNa0CeODHRcwi7H-6AhmS8hjXydZe1069tNT2DSOa0kQ-2Tk9rNqk5u9H1JO4LQzoePn-c5-xgP_f0N8Suc-3xB8McFQH8zlwUbJHW_8ZccJgQFlEhDpUcFaY/s1600/02pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimipr-se5WpyfHLsxpVlkNa0CeODHRcwi7H-6AhmS8hjXydZe1069tNT2DSOa0kQ-2Tk9rNqk5u9H1JO4LQzoePn-c5-xgP_f0N8Suc-3xB8McFQH8zlwUbJHW_8ZccJgQFlEhDpUcFaY/s400/02pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736739121098818" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFCWLxt5CIA9tgPBztyu8eoh92U9gH0qxYbs_H_1Q6V0vbdYsGmJAeE34OJUoGrrl2qd2TGeulEtUm_fzKAkqj26ceNauExSWCjXfUBgbJABG7-PGacgZZF2Yl4cZ9q8ZeyRPg3irhpjE/s1600/03pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFCWLxt5CIA9tgPBztyu8eoh92U9gH0qxYbs_H_1Q6V0vbdYsGmJAeE34OJUoGrrl2qd2TGeulEtUm_fzKAkqj26ceNauExSWCjXfUBgbJABG7-PGacgZZF2Yl4cZ9q8ZeyRPg3irhpjE/s400/03pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736468694093586" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbqTNlqfy4IVzU4knV9TmdSC1dBT2yq9uZbeCp8dulkRQCzSzB9sMBMC2xa2LfWXt2ujpBHd513a3XGUNlm6Zp-RDhOfJtYg54h97Tp7HDAwSKVwTKqR7RTM-deQd9e31cuJ83dHw2LuI/s1600/04pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbqTNlqfy4IVzU4knV9TmdSC1dBT2yq9uZbeCp8dulkRQCzSzB9sMBMC2xa2LfWXt2ujpBHd513a3XGUNlm6Zp-RDhOfJtYg54h97Tp7HDAwSKVwTKqR7RTM-deQd9e31cuJ83dHw2LuI/s400/04pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736458263890450" /></a><br />Proces wyglądał następująco. Każdy z rolników brał średniej wielkości skrzynkę plastikową (plastikową, żeby pływała na wodzie stojącej na polu) i w szybkim tempie zapełniał ją pęczkami sadzonek, wcześniej przygotowanymi w „szkółce” w rogu każdego z pól. W wyznaczonym sektorze (widać tak między sobą podzielili teren działania) dzielił pęczki na indywidualne sadzonki. Sprawdzali ich jakość, a jeśli z któraś nie była dobra, to ją odrzucali do skrzynki. Momentalnie, tak aby żadna z nich nie uschła, rozpoczynali sadzenie w rzędach po 6sztuk. Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta i szósta. Tempo było niesamowite. Zero przerwy. Nikt się nie prostuje. Równo, miarowo, systematycznie. Powstają rzędy sadzonek, a między nimi 20 centymetrowe przerwy. Pola (jeden taras) mają ok. 350-400 metrów kwadratowych i były obsadzone przez te 3 osoby w mniej niż 1 godzinę. Tylko raz w ciągu godziny pozwalali sobie na krótką przerwę i łyk wody. Słońce, żar, ukrop. +32 stopnie w cieniu, a rolnicy sadzili.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3-UjLD4YmvDpoguQ6qxhvGa_ZEOCq6XGqrX6twx_Y73-P1zypmbdlUDBlNlYDEontJTs8agTgjFFGpPCU_HHHcN-WksBqnlhpVTkocTjAq5jhdm1hncL7eBfxL16RPaTh2HGPAU81wdc/s1600/05pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3-UjLD4YmvDpoguQ6qxhvGa_ZEOCq6XGqrX6twx_Y73-P1zypmbdlUDBlNlYDEontJTs8agTgjFFGpPCU_HHHcN-WksBqnlhpVTkocTjAq5jhdm1hncL7eBfxL16RPaTh2HGPAU81wdc/s400/05pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736453679560370" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjld4tJrzdZ2VPdpQYUp_SYxVupUWcWzOHRpuDXNK2JwjqTM4UvFKOIvlKXu4nTjs30tG5Wg4HQaeQLxWrZ6-5KQ81KD70Ks8bj-JhFcr7gThoLFsq0UQUWfqBvIdSiyRgaszZL1hZPUzc/s1600/06pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjld4tJrzdZ2VPdpQYUp_SYxVupUWcWzOHRpuDXNK2JwjqTM4UvFKOIvlKXu4nTjs30tG5Wg4HQaeQLxWrZ6-5KQ81KD70Ks8bj-JhFcr7gThoLFsq0UQUWfqBvIdSiyRgaszZL1hZPUzc/s400/06pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736452125036978" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0rEqni2c5iHnnZOwJ5OCl1Tok1fWq4mSdmbgn4rK91p45gHddqMqfT3sLxU36ROz9HjWd0l4nRm7eHjUu4nVXjVbtrXw77nWxqIB3HR0FMfw7S1NxmqdwPBWonFvLodXxikwgi9NI8r0/s1600/07pole.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0rEqni2c5iHnnZOwJ5OCl1Tok1fWq4mSdmbgn4rK91p45gHddqMqfT3sLxU36ROz9HjWd0l4nRm7eHjUu4nVXjVbtrXw77nWxqIB3HR0FMfw7S1NxmqdwPBWonFvLodXxikwgi9NI8r0/s400/07pole.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671736451388099586" /></a><br />Od czasu do czasu inni mieszkańcy wsi przychodzili i zagadywali. Nie wiem, czy to sadzili właściciele pól, czy wynajęci robotnicy, ale nikt kto przechodził obok nie pozostawał obojętnym. Nawet nasze panie sprzątające, nie przerywając swoje pracy i nie wpływając na tempo pracy rolników, kilka razy dopytywały się o to jak im idzie robota. A szła i to jak! Zostało jeszcze kilkadziesiąt tarasów we wsi.<br /><br />Wokół basenu można było urządzić party. To taki nasz wniosek racjonalizatorski dla podniesienia atrakcyjności miejsca. Nasza wieś to kilka małych domów, które należą do wspólnoty. Współwłaściciele zatrudniają panów z security, panie sprzątające i robiące śniadania, panów ogrodników (ci to mają cały czas do roboty). Ale do tego jest też dzielona między wszystkimi infrastruktura, czyli mały ogród, parking i tzw. recepcja, w której i tak nikogo nie ma, bo nie ma takiej potrzeby.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmUl9tuZrbLBDBcZbfUddR4AxpkRGp0dl03JeIPib0fApFwtqH62aFFW_Mk9VG58fxnmpqBQgpEr-l4gde8zIIB3AP_6HIovzHvUxPo2gIaYhyphenhyphenZQ8myJBSWXN9tRlKrdGcFlTzBuuVbnQ/s1600/01basen.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmUl9tuZrbLBDBcZbfUddR4AxpkRGp0dl03JeIPib0fApFwtqH62aFFW_Mk9VG58fxnmpqBQgpEr-l4gde8zIIB3AP_6HIovzHvUxPo2gIaYhyphenhyphenZQ8myJBSWXN9tRlKrdGcFlTzBuuVbnQ/s400/01basen.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671739184931390834" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtfLT1zM0QOEy5-l-tEwBJDMy3qL1Tj7SQnYziidgdPShoONpE_2AVqWy7aU54aLyRysqhRZ2nbJ0cmwMB2YYS-TrNvCbxeXZmKgIkVPvMy1OaiNYjmde6WUMMdUn7BktuKJxiDHLSTJI/s1600/02basen.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtfLT1zM0QOEy5-l-tEwBJDMy3qL1Tj7SQnYziidgdPShoONpE_2AVqWy7aU54aLyRysqhRZ2nbJ0cmwMB2YYS-TrNvCbxeXZmKgIkVPvMy1OaiNYjmde6WUMMdUn7BktuKJxiDHLSTJI/s400/02basen.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671739181517428450" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjk8uQB7D6naLE_C3AQRWGFXMY1ikIVxgu-sC9AqHBj25_zUl1uRmteCIwpcswME3jLSmiF9DyEjoDQvEfKdeDwDRFly2FJ-5w3enAd1uhzYnUw8hckHeMDQRd1DX59g9gVZQE4HlrT54/s1600/03basen.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjk8uQB7D6naLE_C3AQRWGFXMY1ikIVxgu-sC9AqHBj25_zUl1uRmteCIwpcswME3jLSmiF9DyEjoDQvEfKdeDwDRFly2FJ-5w3enAd1uhzYnUw8hckHeMDQRd1DX59g9gVZQE4HlrT54/s400/03basen.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671739184449790594" /></a><br />Basen u nas jest ważny, bo można się zapoznać lepiej z często (ale chyba jednak rzadko) zmieniającymi się mieszkańcami. My jesteśmy tutaj najdłużej (oprócz oczywiście tych, co są właścicielami domów) wzbudzamy zainteresowanie nie tylko ze względu na kraj pochodzenia Holland-Poland, ale także na imiona. Ja właściwie już się poddałem i powiedziałem, że jak będzie ktoś miał potrzebę zawołania mnie to może spokojnie wybrać jakiekolwiek imię. Steve, John, Peter, Greg. W moim przypadku to nie ma absolutnie żadnego znaczenia! Jacek Amerykanom kojarzy się z grą o nazwie Jazzik, ale nie wiem na czym polega. Na basenie była ruda rodzina z Australii, pani artystka z Portland, Oregon (jak się przedstawiła), 2 dziewczyny – Azjatki (jedna Filipinko-Wietnamka – śliczna, druga Kazaszka) z Paryża i 3 amerykanów głośno śmiejących się (pan chyba jogin, ale panie na pewno nie). Jest to dość idiotyczne, jak w czasie lekkiej kąpieli – bo raczej nurkować się nie da, mocno zanurzeni w wodzie ludzie opowiadają sobie historię życia, po to tylko, żeby o niej za chwilę zapomnieć. Takie, typowo amerykańskie opowiadanie, pomaga oczywiście następnego dnia w zagadaniu do friends, ale często kończy to się na: „Jak się masz? Dobrze! A Ty? Też. No to super! Cześć i miłego dnia”. Jest to jakiś element pop kultury i trzeba to zaakceptować.” Po południu zauważyliśmy, że niektórzy tak lubią technologię, że zanurzeni w 8/10 potrafią korzystać z iPada2.<br /><br />Wczorajszy lunch zaplanowaliśmy w miejscu, które odkryliśmy dzięki Fredowi Chesneau, podróżnikowi i kucharzowi, znanemu z programu Le Globe-Cooker z kuchnia.tv. To nasz ulubiony program, nie tylko, dlatego, że każdy odcinek dzieje się gdzieś w dalekim zakątku świata, ale także dlatego, że Fred z mocno trzęsącymi się rękoma próbuje wraz z ekspertami kuchni regionalnych coś ugotować. Czasami uczy się od lokalnych mistrzów, a innym razem, jak jest zachwycony miejscem, to za gościnę potrafi ugotować kilka dań, którymi jest w stanie wyżywić nawet sporą wieś. Kilka miesięcy temu oglądaliśmy odcinek właśnie z Ubud, w którym Fred uczestniczył w przygotowaniu pieczonych prosiaków.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAtPMIikzQW35RQ_mHWkYmIq1YP4TIAP5Ec26VduoFkNd4Z-_t-nC0_CZq52XYTaRxXszzxZkDg6wxZpum2_9vMo5vb78ZAZRnElnL_Kjsz1sbhKFFW4Zd9OUPKiy13FD2PQJEYFgzdoY/s1600/01_cook.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAtPMIikzQW35RQ_mHWkYmIq1YP4TIAP5Ec26VduoFkNd4Z-_t-nC0_CZq52XYTaRxXszzxZkDg6wxZpum2_9vMo5vb78ZAZRnElnL_Kjsz1sbhKFFW4Zd9OUPKiy13FD2PQJEYFgzdoY/s400/01_cook.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671746402053179394" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVYQXKl-jhge38P9mSKfwvxPEinNpcHYgwJ_pPWPwuyuTPVMm3aA-gMuloPADGweR4c5dDoEaoF3KoqVMDq4dX8NXDU9jDmo4h6X2eOywZuJ0jFWcif9yqerZKVUDXjcQmPdFLGcv9Dv0/s1600/02_cook.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVYQXKl-jhge38P9mSKfwvxPEinNpcHYgwJ_pPWPwuyuTPVMm3aA-gMuloPADGweR4c5dDoEaoF3KoqVMDq4dX8NXDU9jDmo4h6X2eOywZuJ0jFWcif9yqerZKVUDXjcQmPdFLGcv9Dv0/s400/02_cook.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671746237008135602" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLmFFGAGXb8P_aZad1fIvHj52BiS51d1gu3z7Uwe8JaMyCDQ9kRCQR2zFhrJGut5TS6l02jFq5Yn6tR8NEiglrNTCkBxa5rOLZ_lKxUdBxX1j9doPClm3APO8bURphftrzAVFYyB30RwU/s1600/03_cook.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLmFFGAGXb8P_aZad1fIvHj52BiS51d1gu3z7Uwe8JaMyCDQ9kRCQR2zFhrJGut5TS6l02jFq5Yn6tR8NEiglrNTCkBxa5rOLZ_lKxUdBxX1j9doPClm3APO8bURphftrzAVFYyB30RwU/s400/03_cook.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671746229410112434" /></a><br />Świnie przygotowywane już w nocy, wiele godzin przed świtem. Najpierw, wedle starego rytuały zabijane (przy czym, oczywiście strasznie kwiczą, i tego to się nie da oglądać), a chwilę potem są wzdłuż nadziewane na pal/rożno. Miałem wrażenie, że jeszcze „na żywca”. Fred miał problemy z nadzianiem prosiaka, bo właściwie z niego nie wyjęto wnętrzności nie dał rady ogromnym drewnianym młotem przebić zwierzęcia palem. Wiem, brzmi to strasznie, ale konsumpcja każdego zwierzęcia poprzedzona jest zazwyczaj rzezią. Rożno umieszcza się nad ogniskiem z drewna i i cały czas obraca i polewa mlekiem kokosowym z sekretnymi przyprawami. Bez przerwy rożno jest obracane, a prosiak polewany. Nie można pozwolić sobie na chwilę przerwy, bo skórka musi być chrupka i równomiernie upieczona. To największy przysmak. Pieczenie trwa ponad 6 godzin.<br /><br />Potem sprzedawany w kilku kultowych miejscach. O godzinie 11:00 przy Ibu Oka (to jest nazwa kolejnego niesamowitego miejsca) jest już lekki tłumek, który z niecierpliwością czeka na pierwszą świeżo upieczoną świnię. Rodzina, która piecze prosiaki ma takie 3 miejsca w Ubud. Codziennie piecze się ich 8. Bar w centrum ma prawo do 3 z nich, które rozchodzą się w mniej niż 2 godziny. Przyszliśmy tutaj o 12:30 i załapaliśmy się już na „resztki”, czyli trudno było zobaczyć całe upieczone zwierzę. 3 panie stały jeszcze nad ogromna brytfanką i dzieliły delikatne mięso na niewielkie kawałeczki. Widać było, że musiało być dobrze upieczone, bo aż im się w rękach rozpływały po delikatnym muśnięciu.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoEE9WDGRrsLY0FY3ViRqs1QxVvc-CYGtuzdYFF1DWqps-DVn4-OJffcOtNxb6PkK1DT3gqWnsOohhnEsKndu5Zv6taaKm7TDuZyX6Rj9Gi7_j3Z142TgGGKzonLGfMeIiniIQhJLS8ng/s1600/04_cook.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoEE9WDGRrsLY0FY3ViRqs1QxVvc-CYGtuzdYFF1DWqps-DVn4-OJffcOtNxb6PkK1DT3gqWnsOohhnEsKndu5Zv6taaKm7TDuZyX6Rj9Gi7_j3Z142TgGGKzonLGfMeIiniIQhJLS8ng/s400/04_cook.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671746226901105074" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8VkqXHOAp6QlGdfXval2wsHMg_8EYVTV7qaxSSQl6P12L2rSwdFnjyG8rQclZavyyeHqpLpfUZbSgD9f6F39dr6BVQyxgU5FAVghfcDi4ri5ye3ROYuGlEJcFQUV2gcoYn9Kvre4pEaM/s1600/05_cook.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8VkqXHOAp6QlGdfXval2wsHMg_8EYVTV7qaxSSQl6P12L2rSwdFnjyG8rQclZavyyeHqpLpfUZbSgD9f6F39dr6BVQyxgU5FAVghfcDi4ri5ye3ROYuGlEJcFQUV2gcoYn9Kvre4pEaM/s400/05_cook.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671746218922973202" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0cBcSjIm-An-cCPyPgImdzjZ1EJoFX66u0-YJsKMiUa4m3B5ioXt6zvu-qOIOfLolXD0G5rdvp-9Ks-NDfv4zOXR7B49ZX_8W9cnE2IargJ-fXARWefoqr30s_vcW1wiVWcRwqCs4xc0/s1600/06_cook.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0cBcSjIm-An-cCPyPgImdzjZ1EJoFX66u0-YJsKMiUa4m3B5ioXt6zvu-qOIOfLolXD0G5rdvp-9Ks-NDfv4zOXR7B49ZX_8W9cnE2IargJ-fXARWefoqr30s_vcW1wiVWcRwqCs4xc0/s400/06_cook.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671746213967138514" /></a><br />Smak tej potrawy był absolutnie nieziemski. Łatwo napisać, gorzej opisać. W koszykach z palmy wyłożonych szarym dość grubym i woskowanym papierem nałożono nam sporo sypkiego i delikatnie kokosowego ryżu, a na to kilka większych kawałków prosiaka, do tego kawałek wnętrzności w kolorze głębokiego bordo, sałatkę z zielonych warzyw i coś, co okazało się „niebem w gębie”. Przebojem, ferią smaków, creme de la creme całej potrawy. Chrupka skórka. Złota, delikatna, cieniutka, krucha. Spełnienie marzeń smakosza. Smak jaki zapada na wiele lat. Jak oglądaliśmy Freda, to nie wierzyliśmy, że skórka może być aż taka pyszna. Tutaj była cudownie glazurowana, smakowała jak najbardziej wykwintne chipsy o delikatnym smaku midowo-kokosowo-bekonowym z lekką nutą dymu. Smak i zapach prosiaka nas zauroczył. Ibu Oka, jest bardzo lokalnym miejscem, ale sława jego jest globalna. Dzięki Fred! To kolejny powód, żeby kiedyś pochylić się nad kulinariamii.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaRzBfW2WMzGBc7yO7fF7hx_4koRrH9wFsMZ7T3CYuC7NjeZEtfur0BhZXQPIFsjcHT5de0j2yzQJK-e5FrV3v1rBng63zml3jMQ2ni_OXdCmfHdiZcBVinhF15le2nA6fgZ30I6Cc-dM/s1600/02taras.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaRzBfW2WMzGBc7yO7fF7hx_4koRrH9wFsMZ7T3CYuC7NjeZEtfur0BhZXQPIFsjcHT5de0j2yzQJK-e5FrV3v1rBng63zml3jMQ2ni_OXdCmfHdiZcBVinhF15le2nA6fgZ30I6Cc-dM/s400/02taras.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671740393572148418" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMjYOhlM2Y-LVcfF_2SakosN72aYSd1Dbi_umV4vM-LRxNuwdmE-8hisXaaNc_CLE6njlV9EDXGE6JUcBD_6czYGge5EMxbAO65PLEpsqbKMfkas38dYaK4SR2uL_GOdsGk1zY2hFyQZw/s1600/01taras.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMjYOhlM2Y-LVcfF_2SakosN72aYSd1Dbi_umV4vM-LRxNuwdmE-8hisXaaNc_CLE6njlV9EDXGE6JUcBD_6czYGge5EMxbAO65PLEpsqbKMfkas38dYaK4SR2uL_GOdsGk1zY2hFyQZw/s400/01taras.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671740127729036866" /></a><br />Późnym wieczorem pojechaliśmy znów zanurzyć się w typowych balijskich klimatach. Być tutaj i nie napić się ice-tea oglądając piękne tarasy ryżowe, to jak być w Paryżu i nawet nie spojrzeć na wieżę Eiffla. Trochę zapomnieliśmy, że jest to kawałek drogi od Ubud. Po drodze mijaliśmy setki sklepów hurtowych ze znanymi z Indonezji pamiątkami. W sumie straszna komercja, dlatego też widok tarasów był bardzo oczekiwany. To niesamowite, że natura, z pomocą człowiek a może coś takiego stworzyć.Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-65113447307977367092011-11-04T23:04:00.010+07:002011-11-05T00:25:16.094+07:00Leszek Balcerowicz i lekkie trzęsienie ziemi.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvc7JLDCBy3SP2zQ95K-lO8EAN2kVzfE9KeiMFghyyz6Hh8rxaRem6CX2MGi2Sk8ym9tAvvT4EQN4g5FZXoIY5a9SFZoXy0xjONdN3mtP3otIzV_VOT3C4sbnt3xQq-BKKpwjE2D-gfns/s1600/IMG_4575.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvc7JLDCBy3SP2zQ95K-lO8EAN2kVzfE9KeiMFghyyz6Hh8rxaRem6CX2MGi2Sk8ym9tAvvT4EQN4g5FZXoIY5a9SFZoXy0xjONdN3mtP3otIzV_VOT3C4sbnt3xQq-BKKpwjE2D-gfns/s400/IMG_4575.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671191963124723730" /></a><br />No tak mi się nie chcę dzisiaj pisać, że robiłem wszystko aby tego uniknąć. Przeglądnąłem nawet www.tvn24.pl i cieszę się, że nie muszę na żywo oglądać ponad 100 razy informacji o szczęśliwym lądowaniu na Okęciu, mgle w Gdańsku, frustracji żony kpt.Wrony, nowonarodzonym Ziobrze, sądzie kapturowym na czele z Karskim i Hoffmanem, Nergalu pozwanym przez Nowaka, fankach Biebera, które chcą ukatrupić matkę dziecka rzeczonego artysty (tak na Marginesie to w tym roku mogliśmy prawie oglądać go w największym shopping Mall w Manili tzw. Mall of Asia, ale jakoś nie skorzystaliśmy). Przeczytałem oczywiście o tragedii jaka dotknęła rozwodzącą się Kim Kardashian, ciąży pani Muchy i o tym, że Król nie ma czasu dla Żmudy-Trzebiatowskiej. Acha, dowiedziałem się także, że ten były premier Grecji Papandreu to jest właściwie Polakiem, bo pradziadek był Polakiem. Polak potrrrrrrafiiiii – jak mówi Antonio Banderas – doprowadzić do kryzysu w Europie.<br /><br />Dobra, napiszę co tam u nas, bo żona mi jutro nie pozwoli zjeść świeżego mango. O, to byłaby straszna kara. Straszyła także, że odłączy mnie od statystyk bloga i nie będę wiedział, czy mnie ktoś w ogóle czyta. Widzę, że czytają, ale nie komentują za bardzo.<br /><br />O 7:08 wybiegliśmy w podskokach z naszej chaty na polu ryżowym, (a propos, to spokojnie mógłbym mieć taką chatę na własność, ale brak mi jakiejś bogatej rodziny australijskiej, która chciałaby mi to zapisać w spadku), wskoczyliśmy do naszej bryczki w ciągu kilku minut znaleźliśmy się na targu.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz-rnupGhmQcCOfZB1oNuNDpbFlL1_wmbV1Q6436n-vvwjmUcvjLuqxb1ftOE5AsB7DrZdJhD2pLixKvkB5e5r6jtFiVCJLw4W2-zUE_cJTwfZ7266feo4-cFGmEgTGBfwyPFm8s8pxmo/s1600/ryn+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz-rnupGhmQcCOfZB1oNuNDpbFlL1_wmbV1Q6436n-vvwjmUcvjLuqxb1ftOE5AsB7DrZdJhD2pLixKvkB5e5r6jtFiVCJLw4W2-zUE_cJTwfZ7266feo4-cFGmEgTGBfwyPFm8s8pxmo/s400/ryn+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671189233363378514" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij9eafOsird9taqTWWft9plgMI1QoGiO6cf9om-uNVtTaxp8-zJg6KqgrnqbU7Ynb7HLlZ-1-ECEt4KQ9IxNwRL5upRLDaP_tXLisxIfbhmBfz3yWHX4ZGc1VXjPcArW4-xNUHaIEiFWU/s1600/ryn+2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij9eafOsird9taqTWWft9plgMI1QoGiO6cf9om-uNVtTaxp8-zJg6KqgrnqbU7Ynb7HLlZ-1-ECEt4KQ9IxNwRL5upRLDaP_tXLisxIfbhmBfz3yWHX4ZGc1VXjPcArW4-xNUHaIEiFWU/s400/ryn+2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671189210283676914" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzAPkbkQZnb_7p2eNbUPCWChfBJ9srCkrvms_FTdkLFnZ-Elt3v6gLR2datf4O8zx5sNbWDrcVAY0jlX6YYmbLj368fSbPTRk8UQ2kwBXR_aqmCLEJtxFPfwIsfdolnXoRSCiNoDogIRY/s1600/ryn+3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzAPkbkQZnb_7p2eNbUPCWChfBJ9srCkrvms_FTdkLFnZ-Elt3v6gLR2datf4O8zx5sNbWDrcVAY0jlX6YYmbLj368fSbPTRk8UQ2kwBXR_aqmCLEJtxFPfwIsfdolnXoRSCiNoDogIRY/s400/ryn+3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671189206906716482" /></a><br />Nie można nie zaliczyć takiego miejsca. Jakbym tak przeglądnął nasze wszystkie blogi, to pewnie w każdym z nich coś na temat targu jest. Bo w Ubud targ, to tak jak „hala targowa” w Gdyni, czyli tradycja pomieszana z teraźniejszością. Podobieństw jest kilka. Po pierwsze sprzedaje się owoce. U nas i tutaj lokalne. Podejrzewam, że jak przyjeżdżają Indonezyjczycy ze statków cumujących w porcie, to też biegają i oglądają nasze jabłka, śliwki, gruszki. Tutaj my biegaliśmy między wąskimi straganami, lub też przeciskaliśmy się między półśpiacymi handlarkami (no właśnie, warzywa sprzedawały TYLKO kobiety!!!???), wybierając mango (po 1,5PLN sztuka), rambutany, mangostany i, te nasze ulubione, małe banany.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuLCWbi0l370lN9YjBp2V3YuJ_hStr_sH5Xe2vE0sENJHr7YS2FLe6nqCFwwgX66rq7xOexUJJpyS8hI2TWJSuKfkKQTLqgGR6r3bJ-vO3_s8jUc891V0k6xwAXDmQKQl3yxZJG9ckawU/s1600/run+4.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuLCWbi0l370lN9YjBp2V3YuJ_hStr_sH5Xe2vE0sENJHr7YS2FLe6nqCFwwgX66rq7xOexUJJpyS8hI2TWJSuKfkKQTLqgGR6r3bJ-vO3_s8jUc891V0k6xwAXDmQKQl3yxZJG9ckawU/s400/run+4.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671188787622376258" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo4jSZMLr0GJCVcLiLa0JWMMCHaCDFHpTYzI8QMTXE58qjcDZWsOK7lrknu_GONcVMlYPU09jzoByHTSYAsMAbdRs4A-Qf8g6t9Io55AwdntS9E0P3ezSpP-gIc897-MXN5ZMHUJb_yLA/s1600/ryn+5.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo4jSZMLr0GJCVcLiLa0JWMMCHaCDFHpTYzI8QMTXE58qjcDZWsOK7lrknu_GONcVMlYPU09jzoByHTSYAsMAbdRs4A-Qf8g6t9Io55AwdntS9E0P3ezSpP-gIc897-MXN5ZMHUJb_yLA/s400/ryn+5.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671188771673716034" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvVVpgMjb-xAZNl4gqC5RzV1xWA6g1fZ8wJAIBB_UGQkbb51gyIScLglqq9n02JOh1xI245YHfDqHTP1DNQSrouCDqtgXPc9o1idiZIT3RJ7hJK1MSnBHhbtiMExdc72MksrlAaNmOF5E/s1600/ryn+6.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvVVpgMjb-xAZNl4gqC5RzV1xWA6g1fZ8wJAIBB_UGQkbb51gyIScLglqq9n02JOh1xI245YHfDqHTP1DNQSrouCDqtgXPc9o1idiZIT3RJ7hJK1MSnBHhbtiMExdc72MksrlAaNmOF5E/s400/ryn+6.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671188753982049314" /></a><br />Wyjście na targ to także dobry rekonesans, żeby zorientować się w kwestii zakupu przypraw, a w szczególności wanilii. Rozpoznanie zrobione, ci co zamówili, oczywiście dostaną swój udział! Została już tylko negocjacja. Targ był też podobny do hali w Gdyni bo sprzedawano mięso, ale stan sanitarny tych stoisk był taki, że lepiej nie mówić. Były stoiska z rybami.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm5ROcHeIy2uSADAGkmanQUwGoNhHy6WHI5wzsuWkGaHlFTVJX2COHhnF-gmBgDHsyY-4XKMVSsvSFEdhgMa_C6z2kvY-XdQxDnzQTKGutg8BrHglDsaK3e3HZbJuo1IK-bdELzClP_Is/s1600/ryn+7.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm5ROcHeIy2uSADAGkmanQUwGoNhHy6WHI5wzsuWkGaHlFTVJX2COHhnF-gmBgDHsyY-4XKMVSsvSFEdhgMa_C6z2kvY-XdQxDnzQTKGutg8BrHglDsaK3e3HZbJuo1IK-bdELzClP_Is/s400/ryn+7.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671188737902296626" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuizZhQi1i96OYfmz_ts0mZMj9bGwobNaNipsAsnEdDe-JiOXjKWKmwsVnbbFufDjcQk3wOwPrnmXIuzm81LZM_TnVvdA7HKx8kkgsROi8L9Ii622epQKPU8oVvj_z3WJ88FfaD6XZrTI/s1600/ryn+8.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuizZhQi1i96OYfmz_ts0mZMj9bGwobNaNipsAsnEdDe-JiOXjKWKmwsVnbbFufDjcQk3wOwPrnmXIuzm81LZM_TnVvdA7HKx8kkgsROi8L9Ii622epQKPU8oVvj_z3WJ88FfaD6XZrTI/s400/ryn+8.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671188729796053858" /></a><br />Na hali obowiązkowo były „barki” z lokalnym jedzeniem i stoiska hurtowe. Nie widzieliśmy tutaj Selgrosa ani Makro (nie wykluczam, że są w Indonezji), tak wiec są stoiska, gdzie można kupować ilości hurtowe wszystkiego, czyli lokalnych chipsów, przekąsek, ciastek, herbatników, orzechów i czego dusza zapragnie. Indonezyjczycy cały czas coś podjadają, więc wybór jest spory. Teraz już wiem, gdzie jeździ właścicielka jednego z siedmiu sklepików w naszej wiosce na zakupy. Co ciekawe, u niej owoce są tańsze, niż jak kupowaliśmy na tym właśnie rynku. Pewnie zorientowali się, że nie jesteśmy „lokalni” i za każdym razem zawyżano nam cenę przynajmniej 2 razy, która i tak była ok. Prawa rynku. Nie żyje Leszek Balcerowicz!<br /><br />U nas, to znaczy na polach spory ruch.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi7vUFaFRut7FuwxNPJu4-kZ86Bys1ghxAK3JWLg72WlOIDZVlsVNBMC6WHDKHit5CXFLX68owUzvdVWzdOQz2NUnSpHZ9bolqBWwSnVWuzC4P44LRyCE4lMIP8fulZj9ZbLMP2LgbHvw/s1600/pole+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi7vUFaFRut7FuwxNPJu4-kZ86Bys1ghxAK3JWLg72WlOIDZVlsVNBMC6WHDKHit5CXFLX68owUzvdVWzdOQz2NUnSpHZ9bolqBWwSnVWuzC4P44LRyCE4lMIP8fulZj9ZbLMP2LgbHvw/s400/pole+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671187626701802370" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZpZ3g8Zy_L1nD2Gt1aWbUpH-PPVwGkRloVAPXB2VMrV-kcQqTUv9hTkRCvSGy3HkV1c0ag0ktvgi-AshXNIElgZDKVS-jJgqmyRNgWVKWYlcxVxGHiijCaJqKvt5H-xAFMODPlcVG9OE/s1600/pole+2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZpZ3g8Zy_L1nD2Gt1aWbUpH-PPVwGkRloVAPXB2VMrV-kcQqTUv9hTkRCvSGy3HkV1c0ag0ktvgi-AshXNIElgZDKVS-jJgqmyRNgWVKWYlcxVxGHiijCaJqKvt5H-xAFMODPlcVG9OE/s400/pole+2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671187615724851074" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9DkRQPSj0L4mEcesy8Ic5OIhJVgZkdSXpAgn0d8menUJ7xFjCniK7FssZl9Pl4cjxZQlrHjdxGfCCb9boL0kd7hw16eyJzIFAfCP2IzKzlMsB0aLQs5JfG_g2cpdy_zmnUe0CTJUzocM/s1600/pole+3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9DkRQPSj0L4mEcesy8Ic5OIhJVgZkdSXpAgn0d8menUJ7xFjCniK7FssZl9Pl4cjxZQlrHjdxGfCCb9boL0kd7hw16eyJzIFAfCP2IzKzlMsB0aLQs5JfG_g2cpdy_zmnUe0CTJUzocM/s400/pole+3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671187604783588290" /></a><br />Przed nami są 3 pola. Każde z nich oddzielone od drugiego niewielkimi kilkudziesięciocentymetrowymi wałami, stanowiącymi miedze. Pola mają pewnie ok. 400 metrów kwadratowych każde i są położone na różnych, nieznacznych, wysokościach. Dzisiaj od samego rana 2 panów wyrównywało poziom ziemi. Nie pada od kilku dni, woda lekko opadła na polu, które mimo tego jest zanurzone, pewnie na 30-40 cm w wodzie. Ostatecznie ryż lubi rosnąć w wodzie. Czekam na ten moment, aż rozpocznie się sadzenie i zazdroszczę tym, którzy będą tutaj za kilka tygodni, jak to wszystko, co jest przed nami, będzie się zieleniło. Wygląda na to, że ten ryż sadzony przed naszym domem nie będzie wykorzystywany do sushi, ale tylko na lokalne potrzeby, co potwierdzili pytani rolnicy.<br /><br />Wczoraj odkryliśmy inną część Ubud.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5K1yFQ6oxEDVfsBGZL7Tn-csBySRZYlR5Ab8jrQf5wthx9fCZgsmqNS8EBl5C4jJyAJEgbnv7T71JufCD-k_6Ji5kIHCUI_Zcm5QMdstjsSvVpG_I-G64pJvkgh7gjwkRPcQLbt9JIWI/s1600/ubud+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5K1yFQ6oxEDVfsBGZL7Tn-csBySRZYlR5Ab8jrQf5wthx9fCZgsmqNS8EBl5C4jJyAJEgbnv7T71JufCD-k_6Ji5kIHCUI_Zcm5QMdstjsSvVpG_I-G64pJvkgh7gjwkRPcQLbt9JIWI/s400/ubud+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671186850350393410" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwrSfcn8YZS1FpojlF5uCD6ZdmY61gqPSwEoFa4Z948erh2PDNxnmgTONETR1-XWnydg0q2DsfJyC1UfBTiouN1HHZZsHsLFQY73zijDXSHb7JldwRr7gvxPm5YVP6R28rrt6PpQFD6Mk/s1600/ubud+3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwrSfcn8YZS1FpojlF5uCD6ZdmY61gqPSwEoFa4Z948erh2PDNxnmgTONETR1-XWnydg0q2DsfJyC1UfBTiouN1HHZZsHsLFQY73zijDXSHb7JldwRr7gvxPm5YVP6R28rrt6PpQFD6Mk/s400/ubud+3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671186831859736786" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhZ7LrOb4VcECBIpbHZkVCAtlTXjL9LRBgAVyXd9LxfBXzVUL4BVBCj3kaV9NkNxfdnUNQt2qt6vNqxvFobU1ohfhqD6j0Ul3vUH7_lfuowTGNxXXAim9srVaZY5LgWGXfLdFHRgo1Noc/s1600/ubud+4.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhZ7LrOb4VcECBIpbHZkVCAtlTXjL9LRBgAVyXd9LxfBXzVUL4BVBCj3kaV9NkNxfdnUNQt2qt6vNqxvFobU1ohfhqD6j0Ul3vUH7_lfuowTGNxXXAim9srVaZY5LgWGXfLdFHRgo1Noc/s400/ubud+4.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671186828803561522" /></a><br />Jest jeszcze bardziej artystyczny zakątek z hotelami, których nie powstydziło by się Monaco, czy Monte Carlo. Hotele mocno osłonięte zielenią o niskiej zabudowie i typowej dla Indonezji architekturze. Niektóre z hoteli i restauracji mają tajemnicze ogrody. Widać szyk i elegancję. Samo centrum Ubud jest bardzo przyjazne z wielką ilością restauracji, które wciśnięte są między sklepy i punkty wymiany walut. W tej natomiast części miasta między restauracjami, które są ogromne, nawet wielopiętrowe, często z widokiem na cudownie rozłożone na wzgórzach tarasy pól ryżowych, są prawdziwe galerie sztuki. Sztuki przez większe niż w samym Ubudzie S. Za dwa dni, na koniec naszego pobytu wybieramy się do jednej z nich. Uprzedzono nas, że niektóre potrawy tradycyjnie przygotowywane na ceremonie rodzinne i świeta, trzeba zamawiać przynajmniej na 24 godziny wcześniej.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-u8BRdM7jOUjqTRZm6KEsb2w4xV7LrtpodBhouKE2TVcwSFata7raPmH-QDii53LZAikYcxHn2F4GSjLM0IuvNR83f5Xr_8vPKvWy_P3e4sldbifzExNKFdJHOU3blDBEOp0V0O0Uq9g/s1600/ubud+5.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-u8BRdM7jOUjqTRZm6KEsb2w4xV7LrtpodBhouKE2TVcwSFata7raPmH-QDii53LZAikYcxHn2F4GSjLM0IuvNR83f5Xr_8vPKvWy_P3e4sldbifzExNKFdJHOU3blDBEOp0V0O0Uq9g/s400/ubud+5.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671186810671063186" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxA_NdLsqDZSb3v9a_nId9Ynlt5sow-q60esdOwFToTxzpCrRXaum8UON-7VvMlp-UXdXbMus1pH2_vloKF5oK0LNY4zHZfrj7Si9wgvKbXSWsqRvMaF9Ta6sKdOfgBFvWkeXZ6-qBQPc/s1600/ubud+6.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxA_NdLsqDZSb3v9a_nId9Ynlt5sow-q60esdOwFToTxzpCrRXaum8UON-7VvMlp-UXdXbMus1pH2_vloKF5oK0LNY4zHZfrj7Si9wgvKbXSWsqRvMaF9Ta6sKdOfgBFvWkeXZ6-qBQPc/s400/ubud+6.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5671186802429472306" /></a><br />Oj, widzę, że wierszówka załatwiona;) Właśnie zatrzęsła się ziemia. 5,1 w skali Richtera, więc jest OK. Kilka wstrząsów wtórnych. Co dziennie gdzieś w Indonezji się trzęsie, więc wszyscy są na to przygotowani. My też.Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-68605041328884121212011-11-03T22:42:00.002+07:002011-11-03T22:43:59.511+07:00Przestępca przegrywa w scrabble.Mamy nowy samochód, bo poprzednim nie dawaliśmy rady podjeżdżać pod naszą górkę na wsi. Jakby ktoś chciał skomentować, że to dlatego, że cały czas jemy, to nie ma do końca racji, bo cały czas nie jemy. Czasami jeździmy. Pisze czasami, bo nigdzie się nie śpieszymy. Jak przypomni mi się ilość przesiadek, transferów i lotów na Filipinach, to od razu mi lepiej, że tym razem zwolniliśmy. Teraz, przyjmując zasadę: take it easy, nikt niczego nam nie narzuca. Tak przynajmniej nam się wydawało.<br /><br />Ruszamy znów na wschód tym razem bardziej na południe. Trasa super. Znów przejeżdżamy przez miejscowości specjalizujące się w wyrobie jakiś produktów, które lądują w drogich sklepach w Europie i USA. Ulice szklanych figur, kafli, drewnianych kotów zaliczone. Zupełnie na nas to nie zrobiło wrażenia. W przeciwieństwie do ulicy, gdzie sprzedawano ogromne blaty drewniane. Pewnie każdy miał 4-5 metrów i był wypolerowany z niesamowitą dokładnością. Coś wspaniałego. Ja mam w ogóle odjazd na punkcie drewna i tylko czatuję na moment nieuwagi Magdy, bu sobie coś znów kupić. W tym roku nie przywiozłem jeszcze żadnej rzeźby, więc coś mi się należy od tego życia. Mam możliwość zabrania nadbagażu, więc muszę z tego skorzystać!<br />Jedziemy przez kolejne miejscowości. Trasa nieskomplikowana na GPS widać gdzie mamy dojechać. Tylko dwa razy zdarzyło nam się pojechać pod prąd, bo mają tutaj dość ciekawy system przemianowywania ulic dwukierunkowych na jednokierunkowe, w zależności od pory dnia. I tak nagle jedziesz ulicą dwukierunkową i pojawia się ruchomy znak, że teraz to „ona”, czyli ta ulica, jest właściwie jednokierunkowa. Dotyczy to najczęściej godzin 06:00 – 19:00, więc pewnie nie raz trafimy na coś takiego.<br /><br />Wjeżdżamy do Sanur, kończy się „autostrada” i nagle zmienia się światło. Mam skręcić w lewo. Jest czerwone. Zatrzymuję się. Pech chciał, że pod samym posterunkiem drogowym policji. I tutaj rzucają się nam mnie 2 policjanci, którzy wymachując żółtymi chorągiewkami karzą zjechać na bok. Uff, myślę sobie. Uśmiechamy się po panów szczerze. A jeden z nich, ni stąd ni z owąd, zaczyna na mnie krzyczeć, że na Bali jak jest skręt w lewo (tutaj jest ruch lewostronny) to nikt nie staje na czerwonym świetle, tylko skręca. Byliśmy 20 metrów od parkingu na plaży i zostaliśmy zatrzymani przez policję! Ale pech! Pan kazał pokazać dokumenty samochodu i moje prawo jazdy. Jak zobaczył, że jest to europejskie prawo jazdy to powiedział, że jestem przestępcą i nie wolno mi prowadzić samochodu. Zmierziło mnie, bo jeszcze nigdzie na świecie nie kwestionowano naszego prawa jazdy. Ok w umowie wynajmu samochodu było napisane, że międzynarodowe prawo jazdy jest wymagane, ale powiedziano mi także, że policja na to przymyka oko. Policjant (pewnie Wayan, bo pewny siebie i mocno upierliwy) powiedział, że będę miał sprawę w sądzie i że czeka mnie spora kara. Nie mniej niż 200USD. Może nawet więzienia. Zaczął jeszcze bardziej krzyczeć i powiedział, że mnie nie przepuści. No to, jak w Polsce, czego akurat nigdy nie robię, zapytałem jakie mamy rozwiązanie. To się możemy dogadać, powiedział. Wyjmuję portfel, a tam mam tylko 20,000 rupi indonezyjskich, czyli niewiele ponad 2 USD. Kicha. Zawsze dbam o to, żeby mieć lokalną gotówkę. Ale chciałem ją wymienić za te 20 metrów, przy samej plaży. Pan powiedział, że to za mało i tutaj jest bankomat, jak nie chcę iść do więzienia. Z bankomatu nie skorzystałem, ale poszedłem do banku, zostawiając Magę z panem policjantem. A w banku mi mówią, że nie wymienią mi USD bo banknoty są serii A, a oni serii A nie biorą. No to zagadałem do menedżerki, że mam sytuację podbramkową i jest mi potrzebna kasa na lekarza. Ugięli się i łaskawie wymienili. Policjant nie głupi, zażądał 50 USD. Na tutejsze warunki, gdzie można spokojnie zjeść lunch na 2 USD to kwota dość kosmiczna. Jak wróciłem z banku, to najpierw zapytał co robię (powiedziałem, że jestem nauczycielem, bo co się będę wymądrzał), ile mamy dzieci i skąd przyjechaliśmy. Okazał się zupełnie miłym człowiekiem. No tak, tak się zmienił jak zobaczył mój portfel, z którego wziął sobie sam niezłą sumkę. Już teraz wiem, że mógłbym mu dać połowę, gdybym tylko na początku samego zajścia miał wystarczającą ilość gotówki. Mam nadzieję, że już policji nie spotkam, a tak na przyszłość to mam 50,000 IND w kieszeni spodni. To standardową wysokość łapówki.<br /><br />W Sanur było +35C. Upal niemilosierny! Plaża z jednej strony czarna, niesympatyczna. Z drugiej strony zupełny raj. Szeroka, złocista, idealnie czysta. Tylko zupełnie nie było turystów. Nie wiem, czy to dlatego, że jest po sezonie, czy po prostu tak jak my wszyscy korzystają z basenów kilku hoteli zbudowanych nad samym morzem. Jeden nawet specjalizuje w ślubach, ponieważ przed jednego fasada zbudowano kompletnie coś idiotycznego, czyli szklaną kulę o wysokości 3-4 pięter, która stanowi salę/pałac ślubów. Nie wyobrażam sobie jaka tam musi być temperatura wewnątrz. Bez włączonej klimatyzacji, to na pewno +60C. Masakra. Ale jak ktoś chciały taki ślub, to służę adresem. Tylko trzeba pamiętać, żeby pan młody miał odpowiednie prawo jazdy, bo zamiast na ślubnym kobiercu mógłby stanąć przed obliczem Temidy.<br /><br />Wieczór zakończyliśmy partią scrabbli w jednej z naszych ulubionych restauracji. Niestety zostałem pokonany, ale tylko dlatego, że Magda wyciągała ulubione litery scrabblistów: ń,ź,ć i ś układając je, jakiś trafem, także na czerwonych polach. Mimo wszystko tego dnia czułem się wygrany. Nie wylądowałem w więzieniu i oficjalnie nie jestem jeszcze przestępcą. I niech tak zostanie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-87325129115013051402011-11-03T11:47:00.006+07:002011-11-03T12:44:43.679+07:00Nie topless w drodze na wschód.3 poranne sms obudziły nas z lekkiego letargu. O 07:53 Wayan, nasz mocno namolny kierowca, postanowił nam umilić dzień pytając się jak się mamy. Mieliśmy się dobrze i zaraz zadzwoniliśmy do „naszego” Wayana – zarządzającego wioską, że pilnie potrzebujemy wynająć samochód. Przyjechał jeden, ale widać było, że pan coś lekko kombinuje, bo zamiast standardowej umowy miał tylko małą karteczkę z napisem „reservation”. Zachowałem się asertywnie i powiedziałem, że „na krzywy ryj” to niestety nie możemy wynająć samochodu, bo to jest za poważna sprawa. Przyjechał drugi. Wsiedliśmy do niego. Mały, zupełnie jak Matiz, Suzuki Karimun (chyba). Ale było OK. Pierwsze 2 km były lekko dramatyczne. Bo nie tylko, że pod górę, ale w dodatku w mieście. A tutaj nie obowiązują zbyt rygorystyczne zasady. Właściwie motory(nki) mogą wszystko. Jechać pod prąd, wciskać się, przed lub obok samochodu, zawracać gdzie chcą. Ludzie jeżdżą często bez kasku. Zdarzyło nam się już spotkać 4 osoby na jednej „maszynie”.<br /><br />Postanowiliśmy wynająć samochód z przyczyn praktycznych. Nie mamy już tzw. ”parcia” na atrakcje – bo jak sprawdziliśmy, te główne już widzieliśmy, a samochód daje swobodę i zupełnie inne przyjemności. Do ich na pewno należy eksploracja terenu. Bez szczegółowej mapy i tylko z ledwie działającym GPS udało nam się wybrać trasę i kierunek. Wschód. Jedziemy nad morze się wykąpać. Taki jest plan, ale nie wiemy ostatecznie jak długo nam to zajmie, ani czy na pewno będzie to takie morze jak chcemy.<br />Na trasie dość spokojnie. Nikt nas nie zaczepił. Droga nadzwyczaj dobra, szeroka, asfalt w stanie OK. Po drodze, zupełnie tak gdzieś w polu zachciało nam się czegoś napić. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq2BJV1IuqCtJ99rovwzULTkRVhnL8tHR_jI1n2nJTdVdq7MlkPDwTE_RxD2zz9rN7IsTE35hLIdig291IdTnTynH4hjn5Cu-EOBcwLMU9moyhAM-SOsCf_f4f5s6rkAjGu6ExT7Z7DY0/s1600/got+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq2BJV1IuqCtJ99rovwzULTkRVhnL8tHR_jI1n2nJTdVdq7MlkPDwTE_RxD2zz9rN7IsTE35hLIdig291IdTnTynH4hjn5Cu-EOBcwLMU9moyhAM-SOsCf_f4f5s6rkAjGu6ExT7Z7DY0/s400/got+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670634965914798866" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR5akWGrXEBmaohyphenhyphenEEVqojg4DEaNXGZlJ6c9AJvUlR5BofDbP-m6KBK0CHD_F_2eTb-AFDCsoSHuQUvEr101y8hfKA9_13v_9fyGG-3s6sEYWMPNSwW0LJM1YdxskQgYjQy1_Rd4xoTJc/s1600/got+2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR5akWGrXEBmaohyphenhyphenEEVqojg4DEaNXGZlJ6c9AJvUlR5BofDbP-m6KBK0CHD_F_2eTb-AFDCsoSHuQUvEr101y8hfKA9_13v_9fyGG-3s6sEYWMPNSwW0LJM1YdxskQgYjQy1_Rd4xoTJc/s400/got+2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670634974892902370" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyPNXIZOWLR_z9NsmXMnI8683MwvofPAbWSxMGQuSWhI8K6wyzaAzLeer1-OeDgb2A-kQR8fyUkM1Sgp44hdlKo2eO4JDHavHaDEXxyA-Qcw0ZwwMBaczT1vGLKQe5AmteiV6cHTHKV4k/s1600/got+3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyPNXIZOWLR_z9NsmXMnI8683MwvofPAbWSxMGQuSWhI8K6wyzaAzLeer1-OeDgb2A-kQR8fyUkM1Sgp44hdlKo2eO4JDHavHaDEXxyA-Qcw0ZwwMBaczT1vGLKQe5AmteiV6cHTHKV4k/s400/got+3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670634981876099298" /></a><br />Stanęliśmy i doznaliśmy nieprzeciętnych doznań kulinarnych. Wyobraźcie sobie pana, może nieco młodszego ode mnie, z lekkim wąsikiem, który ma na własność grilla, czyli swój własny biznes. Gill jest wąski, tak aby na nim mogły być ułożone równo i „smażone” rybne satay, czyli kawałeczki ryby w jakiejś zaprawie grillowane na dymie z liści bananowca. I pan, biznesmen, stoi i robi setki takich satay w ciągu godziny. Wygląda to tak jak taki typowy take-way, do które co kilkadziesiąt sekund z piskiem opon podjeżdża ktoś na motorze i kupuje zapakowane w papier i, obowiązkowo plastikową torebkę, zestaw satay. To czego, ktoś nie kupi tuż po grillowaniu wkłada do pojemnika i pewnie sprzedaje wieczorem jako odgrzane. Spróbowaliśmy pewnie ze 4 rodzajów, i chyba najlepszy był z rybą podobną do tuńczyka. Czuć było pikantne chilli wraz ze słodkim sosem sojowym. A to wszystko za 30 groszy za sztukę. Niebo w gębie. <br /><br />Zachęceni dobrą rybką skusiliśmy się na mango smoothie.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2iTyDWLBs1Nv8vCl1nF6LLMgiCOtjGTg8hbVnbqrs2kxaN09R4qlRniZRCDy-_MgkvfEQ9NMtzB9nuzNGDI8lEA1mqkjjtJnPuPNqfHDVcL1ESpF_vkhX_3ntBCgn8OUYPycG1aJOPeU/s1600/mango+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2iTyDWLBs1Nv8vCl1nF6LLMgiCOtjGTg8hbVnbqrs2kxaN09R4qlRniZRCDy-_MgkvfEQ9NMtzB9nuzNGDI8lEA1mqkjjtJnPuPNqfHDVcL1ESpF_vkhX_3ntBCgn8OUYPycG1aJOPeU/s400/mango+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635300679125330" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEp8yQfp7qcyF0Yw9Xqx7fmOvDL7vodWntypstUttpAdYjR7QWhtMUWBvQHqiaztx_VoUAKW9MSrZnf-aVrTn54sl2qbv2QymFF9Y-oMgy1xb7aSCQyHB78JdjTE6LHq_6-381h-kefUo/s1600/mango+2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEp8yQfp7qcyF0Yw9Xqx7fmOvDL7vodWntypstUttpAdYjR7QWhtMUWBvQHqiaztx_VoUAKW9MSrZnf-aVrTn54sl2qbv2QymFF9Y-oMgy1xb7aSCQyHB78JdjTE6LHq_6-381h-kefUo/s400/mango+2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635304947672402" /></a><br />To już inny biznes. Tutaj młoda dziewczyna, zupełnie jak w Starbucks’ie przygotowała napój bogów. Jedno żółte mango na osobę, niewielka ilość mleka kokosowego, trochę wody mineralnej z bombelkami i siuuup do blendera. Teraz tylko na dno plastikowego przezroczystego kubka (jak w Starbucks) trochę śmietanki kokosowej, na ściany niewielkie ilości kakao/czekolady. Teraz najlepszy moment. To co udało się zmiksować w blenderze wlała delikatnym ruchem do naczynia w taki sposób, że kakao stworzyło głęboko brązowe smugi. No nie, musimy to kiedyś powtórzyć w domu. Albo tu wrócić. Tylko skąd w Europie żółte mango? To co jest w Lidlu – jest super, ale to zupełnie inna odmiana. W ogóle, pewnie gdzieś to już pisałem, do Azji przyjeżdża się jeść mango. To jest najbardziej popularny owoc na świecie. Pewnie jedzone przez 4 miliardy ludzi. Codziennie.<br />Wystąpiłem w roli modela, bo kilka rodzin z restauracji, do której przytulony był grill zapragnęło sobie zrobić zdjęcie z grubszym, uśmiechniętym i białym człowiekiem. A że byli mili, to i ja strzeliłem im kilka fotek. Też zapragnąłem zrobić zdjęcie, ale głównie ze szczupłymi, uśmiechniętym!<br /><br />Kolejne 2 kilometry i niespodzianka. Na naszej drodze pojawiła się świątynia.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYznvl3Y1ZL_b9VNVvaPwuv-U3FaY1eLaqaTTc2kHrZ5fAy8aTbLnidhMzSAvs9NYvsBGnCMuiSQOdLkITbSnFCndps-EImwQbnCyhPIAo4dz2MyTnLGbiGJOme6jufX3NDQbdYD4oVXQ/s1600/temple+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYznvl3Y1ZL_b9VNVvaPwuv-U3FaY1eLaqaTTc2kHrZ5fAy8aTbLnidhMzSAvs9NYvsBGnCMuiSQOdLkITbSnFCndps-EImwQbnCyhPIAo4dz2MyTnLGbiGJOme6jufX3NDQbdYD4oVXQ/s400/temple+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635347177254546" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhTKOpZAQgMsUWyXfyrVCremJxU2MnL_7C_fIDG7HuYtXM-bJX2D4vTH7iOid4G5Kt6g-h5VmydVFMvQYagTAM9agsOyptyjYbYO95Afsko_-De_4lLafLEC1sezTkUFbykh5-km4Q_cQ/s1600/temple+off+2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhTKOpZAQgMsUWyXfyrVCremJxU2MnL_7C_fIDG7HuYtXM-bJX2D4vTH7iOid4G5Kt6g-h5VmydVFMvQYagTAM9agsOyptyjYbYO95Afsko_-De_4lLafLEC1sezTkUFbykh5-km4Q_cQ/s400/temple+off+2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635604907498322" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWI5uMS82X2MeJcHRO2FFnt1kNi4b4cMgi0jYtQWXROh-bxVQm_938uFVlH9__p0fFbJoPv1Bt5T5JcW7o3iNoGJTBA3gvCmtbsPHwK7SbZuLDdtkLjdXokBAoxSPD2_W06KCrM7ONaks/s1600/temple+3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWI5uMS82X2MeJcHRO2FFnt1kNi4b4cMgi0jYtQWXROh-bxVQm_938uFVlH9__p0fFbJoPv1Bt5T5JcW7o3iNoGJTBA3gvCmtbsPHwK7SbZuLDdtkLjdXokBAoxSPD2_W06KCrM7ONaks/s400/temple+3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635580134622834" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfrHb-qyIpDikZVvrkbqN0C6mKxGO2z53rDMylJthky2b21-OEE3mv8JR6K8chTdZTIE0k4CGBnlocNYkPPBsVRwWJKvJfwIUfSkGoEoznMKGE-1AjuHieOxv7hh172P6HttA0323WPgQ/s1600/bat.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfrHb-qyIpDikZVvrkbqN0C6mKxGO2z53rDMylJthky2b21-OEE3mv8JR6K8chTdZTIE0k4CGBnlocNYkPPBsVRwWJKvJfwIUfSkGoEoznMKGE-1AjuHieOxv7hh172P6HttA0323WPgQ/s400/bat.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670634957066967250" /></a><br />Dziesiątki straganów. Zero turystów, bo to mocno po południu. Musi być ważna, stwierdziliśmy. Wchodzimy. Najpierw parkujemy. Pan wita nas okrzykiem good morning. Potem zbliżamy się do kasy, a po drodze inny pan zakłada nam sarongi, tak abyśmy nikogo nie obrazili. Pytają, skąd jesteśmy. Na koniec trzeci pan mówi, że nie topless. Patrzę na Magdę. Rzeczywiście nie topless. Ale to chyba dobrze, że nie topless, bo jesteśmy w świętym miejscu. Pan, jeszcze ze 4 razy powtarza, nietopless, już bez pauzy między głoskami. Zagadujemy o co chodzi z tym nietopless, oczywiście po angielsku. A na to pan: this is bat and rat temple, czyli, że to świątynia nietoperzy i szczura. Teraz już zajarzyliśmy, że nietopless to po prostu nietoperz.<br /><br />Nietoperzy były tysiące. Zwisały, latały, kiwały się, wrzeszczały i nawet piszczały od czasu do czasu. Widok niesamowity, tym bardziej, że wokół nich biegały szczury, karmione i czczone przez Balijczyków. Ciekawe miejsce, okryte bez mapy i bez szczegółowego wertowania Internetu.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvs95uEA_NbhED3IE1K4V2H4tgvwlR7yQhfZjFBrPAY_VnYrB_ZhCcVfN-vfodhiGpcldVt5eU9cMJOBAXlJHFh9zEC58jran7AC-zonaGfLh8R5qCw_cGqusr_aFX_nJp50G14-4hgfY/s1600/temple+off+1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvs95uEA_NbhED3IE1K4V2H4tgvwlR7yQhfZjFBrPAY_VnYrB_ZhCcVfN-vfodhiGpcldVt5eU9cMJOBAXlJHFh9zEC58jran7AC-zonaGfLh8R5qCw_cGqusr_aFX_nJp50G14-4hgfY/s400/temple+off+1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635585769076082" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3eWEpP_9ruqM1pf999es_ik_JETjHrASwDQNJ0zyoxwTJiGyJ2GLCkJ6avKrL-v4gZxZie48iqFTRaeTB1ApwhqSQp42NTEb1cuIwFNm62GorRJ4iiwbesaAwhtQWrAbKZnQH63WZHM/s1600/rat.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk3eWEpP_9ruqM1pf999es_ik_JETjHrASwDQNJ0zyoxwTJiGyJ2GLCkJ6avKrL-v4gZxZie48iqFTRaeTB1ApwhqSQp42NTEb1cuIwFNm62GorRJ4iiwbesaAwhtQWrAbKZnQH63WZHM/s400/rat.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635331589613810" /></a><br />Po powrocie okazało się, że jest to jedna z siedmiu głównych świątyń Bali, więc trafiliśmy do najbardziej właściwego miejsca. Na koniec tylko przetrenowaliśmy panów w kwestii nietopless i nietoperz, tak aby uchronić ich przed gorszącym dla nich, nie dla nas, widokiem nagich ciał kobiet z Polski. Modelki z Tap madl miały by tu problemy.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizAAEKrcfo13feJJFv6meg9yd7YLZpIFb26HX1CWrbeFNSLeHHnfqEI8j8EPWCjwiqKkbeKok57gg4Apl3daINKDEqICQ4gCalHZIZ5S1oBJewRmdIoxYRPkoZ0Y7Zqu4fuP7DrtKc5LY/s1600/pan+sprz%25C4%2585ta.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizAAEKrcfo13feJJFv6meg9yd7YLZpIFb26HX1CWrbeFNSLeHHnfqEI8j8EPWCjwiqKkbeKok57gg4Apl3daINKDEqICQ4gCalHZIZ5S1oBJewRmdIoxYRPkoZ0Y7Zqu4fuP7DrtKc5LY/s400/pan+sprz%25C4%2585ta.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670635326125691426" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyeEfYs3E0mxfAE5u0bMpF2bayQ2ze7eaZpvr_sk-oF2N9Ysok1AX-GgEfTAjK-6Ccg476hehHI_06Xq_ZAp6ypP6WoWQkVO7D4reKp5m0yzNvgu9ic2WjL3ApTg-Xwq0eXur5Wjm9XGQ/s1600/egg+3.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyeEfYs3E0mxfAE5u0bMpF2bayQ2ze7eaZpvr_sk-oF2N9Ysok1AX-GgEfTAjK-6Ccg476hehHI_06Xq_ZAp6ypP6WoWQkVO7D4reKp5m0yzNvgu9ic2WjL3ApTg-Xwq0eXur5Wjm9XGQ/s400/egg+3.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5670634963244197906" /></a><br />Dojechaliśmy do Pangabaj na rybkę. To wschodnia część Bali i ucieszyliśmy się, że nie wylądowaliśmy tutaj w innej eco village, bo plaże ciemne (pewnie wulkaniczny piasek), atmosfera podobna do innych niewielkich kurortów. To raj dla nurkujących, a my takimi jeszcze nie jesteśmy. Była spora szansa, że wpakowano by nas na prom do Lombok, bo niechcący wjechaliśmy do portu. Już już podjechaliśmy pod nabrzeże, kiedy panowie zorientowali się, że nie zapłaciliśmy za bilety, a my, że to nie żaden parking tylko port! Prawie, że załadowali nas na spory prom.<br /><br />Wieczorem tradycji stało się zadość. Cudne jedzenie, tym razem w restauracji u Amerykanki z Nowego Jorku, która zakochała się w Balijczyku, po 4 dniach pobytu na miejscu. Nieźle, nieźle. Lekko usmażone spore kawałki tuńczyka, obtoczone w delikatnie utłuczonym pieprzu, na 4 rodzajach sałaty z , lokalnie zrobioną, musztardą muśniętą na różowe, bo nie spieczone, mięso. Deseru nie mogliśmy sobie odmówić. Tarta z kruchego ciasta (ale na pewno nie pszennego) z jabłkami pokrojonymi w bardzo cienkie plasterki, oprószonymi świeżo startym cynamonem, upieczonymi na delikatnie osłodzonym cukrem palmowym rabarbarem. Ręcznie robione lody waniliowe dopełniły dzieła.<br /><br />Czy ja w życiu robię niewłaściwą robotę. Chyba jednak powinienem więcej czasu spędzać doświadczając kulinarnych uniesień. Obiecują jeden z tekstów poświęcić tylko lokalnym restauracjom.Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-44038160582066691072011-11-02T22:30:00.002+07:002011-11-02T22:33:45.859+07:00Szkoła gotowania i czego my nie wiemy o Ketumbar, Isen lub Kunyit.Najlepszym kanałem telewizyjnym jest Kuchnia.TV. Przede wszystkim dlatego, że uczy otwarcia na świat, tolerancji, szacunku dla kultur, szacunku dla ludzi i ich pracy. Dzisiaj właśnie przeżyliśmy coś, co można nazwać połączeniem kuchnia.tv z telewizją edukacyjną. Ale taką LIVE. Bez możliwości powtórki tego co się zrobiło, z wszystkim tego konsekwencjami. Ale też z publicznością na żywo. Jak mówiliśmy u nas w wiosce, że idziemy na lekcje gotowania, to padała tylko jedna nazwa Casa Luna. To jest kolejne miejsce kultowe w Ubud, gdzie spotykają się miłośnicy najlepszych smaków.<br /><br />Casa Luna, to instytucja, bez której krajobraz gastronomiczny byłby nieco ubogi. CL została założona w latach ’80 przez Australijkę Jeanette, która jak wiele kobiet z tamtej części świata zaczęła odkrywać Bali w czasach, gdzie nie było bieżącej wody, a prąd był dostarczany tylko przez kilka godzin w ciągu dnia. Sama opowiadała, że po 2 dniach pobytu na Bali zakochała się i została tutaj tworząc spore, bo składające się z chyba 5-6 restauracji, imperium. COŚ chyba musi być w tych facetach na Bali, bo to już kolejna kobieta, która opowiadając swoją historię życia wspomina o tym, że miłość do Balijczyków następuje gwałtownie i namiętnie. Czyli, że 2 dnia się zakochują, a 3 dnia planują ślub. Dobrze, że my tutaj jesteśmy już 4 dzień. Panowie chyba nie są już zagrożeniem;).<br /><br />Szkoła mieści się w jednym z jej hoteli o dźwięcznej nazwie Honeymoon Guesthouse i wygląda na prawdę przyjemnie. Wpadliśmy na ostatnią chwilę, myśląc, że już się wszystko zaczęło. 20 osób siedziało przy długim marmurowym stole, pod zadaszonym i otoczonym bujną zielenią tarasem. Prawie jak na szkoleniu lub przynajmniej na „naradzie”. Brakowało tylko rzutnika i ekranu. Właściwie nie, bo szmaragdowy basen, który był obok świetnie odbijał słońce (źródło światła), a terakotowe ściany mogłyby idealnie spełnić rolę ekranu. Gdzie jest tylko prezenter? - pomyślałem. Lub prezenterka? – też pomyślałem, po chwili. Dwie, trzy, pięć minut. Nic się nie dzieje. Towarzystwo mocno międzynarodowe lekko się niecierpliwiło. Większość (co się okazało) działa w świecie korporacyjnym, tak więc „time is money”. Ale nie na Bali. Tutaj mamy czas balijski. Plus minus dziesięć minut nie ma zupełnie znaczenia. <br /><br />Jest ONA. Właściwie bez słowa przywitania, jednym zgrabnym ruchem pokazała, że mamy się do NIEJ zbliżyć. To była TA Janeatta. Kobieta INSTYTUCJA. Ale mieliśmy farta! I tutaj myśleliśmy, że tak jak w Chinach zaczniemy zaraz gotować. Nic bardziej mylnego. Jeanette, jak przystało na gwiazdę (też telewizji), zaczęła od krótkiego przedstawienia się (pewnie 10minut), a później, zupełnie jak w klubie AA, przedstawiliśmy się także my. Była oczywiście kwestia Holland – Poland, ale to drobnostka.<br /><br />Nasza lekcja gotowania rozpoczęła się od sprawy zupełnie prozaicznej, mogłoby się wydawać. Od przypraw. I tutaj byliśmy absolutnie zachwyceni tym o czym Jeanette nam opowiedziała. Bo nie tylko pokazała niektóre przyprawy, ale też wytłumaczyła dlaczego w kuchni balijskiej są używane. Dla nas, gotujących, oglądanie goździków, czy też pieprzu nie jest atrakcją, ale wysłuchanie mini wykładu na jego temat, jak i gdzie rosną, dlaczego są używane lub omijane w kuchni – było absolutnie nowością. Większość przypraw, korzeni, pędów używana jest w formie naturalnej, ma właściwości antyseptyczne i chroni przed przeziębieniem. Ma także tę zaletę, że chłodzi organizm od wewnątrz. I to skutecznie. Co ciekawe, tutaj lody jedzą tylko turyści. Autochtoni, jak chcą się ochłodzić jedzą odpowiednie mieszanki przypraw. Największym odkryciem była dla nas naturalna kurkuma, którą uwielbiamy (jest wykorzystywana do leczenia 5 odmian raka), ale mamy w Europie możliwość kupna tylko w formie sproszkowanej. Zresztą wszystkie przyprawy i pędy są tak dostępne tutaj na miejscu, że jeśli pani domu (lub pan) ma ochotę coś ugotować to bierze garść tej lub innej przyprawy, obtłukuje pędy aby wydobyć aromat, dodaje jakiegoś korzenia niekoniecznie nawet obierając jego ze skóry (zazwyczaj tyle opłucze w wodzie). Niektóry uczestniczy zadawali pytania w stylu ile tego trzeba włożyć, a ile tamtego do jakiejś przyprawy, ale byli mocno temperowani Jeanette, która za każdym razem, prawie zabijając wzrokiem mówiła: nie wiem, ja dodaję szczyptę (czyli dobrą garść), albo po prostu tyle ile mam. Cudownie było spróbować soli, która jest mniej słona niż nasza (morskiej suszonej) lub cukru palmowego o intensywnym smaku karmelu.<br /><br />Po prezentacji przypraw Jeanette zaprosiła swoich kucharzy, którzy najpierw nam pokazali, a później zachęcili do tego abyśmy sami zrobili różne rodzaje past, które łączyliśmy z różnymi składnikami. Pasty/chilli to nie sucha przyprawa, a kombinacja różnych świeżych składników (wcześniej opisanych) dokładnie zmiażdżonych (?) w dość płaskim kamiennym moździerzu. U nas moździerz używamy najczęściej do ubijania przypraw, podczas gdy tutaj do ich roztarcia. To daję ogromną różnicę w smaku, nie mówiąc o zapachu.<br /><br />Zrobiliśmy kilka dań. No nie do końca, ponieważ my mogliśmy ewentualnie mieszać (to była słaba strona tej lekcji) i słuchać dokładnego tłumaczenia i instrukcji gotowania. Jeanette nie dotknęła się żadnej z nich, ale miała 2 kucharzy, którzy bez słowa wiedzieli co zrobić i jak pokazać proces tworzenia dań. Chyba najmniej spektakularna była sałatka z ogórka i marchwi. Pomysł przedni, ale chyba zabrakło wyrazistości smaku. Magda pewnie dodałaby lekko ostrej chilli, która dałaby lepszy kontrast do dość „płaskich” w smaku składników. Dla mnie przebojem było rybne curry z mlekiem kokosowym. Pokrojona świeża markela, usmażona na piekielnie gorącej patelni na oleju roślinnym, wraz z wcześniej przygotowaną pastą chilli, której ostrość została złagodzona mieszanką mleczka i śmietany kokosowej. Fantastycznie smakowała prosta grillowana ryba, okraszona inną, świeżo przygotowaną i jeszcze ciepła, pastą z lekką nutą czosnku, kurkumy, chilli, pasty krewetkowej. Cała ryba podzielona na małe porcje zawinięte w liście bananowca. Wyglądały jak duże, płaskie i w dodatku zielone cukierki ugotowane na parze. Proste, ale w smaku bardzo wykwintne. Szpinak znamy wszyscy z przedszkola. Cześć pewnie ma jeszcze traumę z tym związaną. Tutaj świeży szpinak został przygotowany z pastą o nazwie pomidorowy sambal. Też na świeżo. Pasta zrobiona jest z czerwonej chilli, małych ostrych chilli, pomidorów, soli morskiej, szalotek (rzadko tutaj używanych), czosnku, pasty z krewetek (nie życzę wrogowi napić się jej) i orzechów o nazwie candle nut (nie nadają się do jedzenia bez obrobi termicznej, bo grozi sporym rozwolnieniem). To wszystko razem wymieszane. Sekretem dobrego szpinaku jest wymieszanie jego ręcznie. Deseru nie robiliśmy, bo to tradycyjny tzw. czarny ryżowy pudding, który przygotowuje się ponad 4 godziny. Był słaby, tak jak wino ryżowe z limonką.<br /><br />Lekcja w sumie była fantastyczna! Oczekiwaliśmy, ze sami nauczymy się robić jakieś potrawy, ale z drugiej strony fajnie było spotkać gwiazdę australijskiej TV, autorkę kilku książek o gotowaniu. Jest tak zajętą osobą, że w pewnym momencie zniknęła, rzucając na pożegnanie <em>happy cooking!</em>. Happy cooking Jeanette, happy cooking!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-13783382197051693682011-10-31T19:33:00.015+07:002011-10-31T20:13:15.161+07:00Cooking school - fotorelacjaSprawdzilimy, zaispirowalimy się i zostalismy pysznie nakarmieni.Polecamy.<br />http://www.casalunabali.com/cooking-school/<br /><br />Glodnych ostrzegamy, poniższe fotografie mogą pogorszyc samopoczucie.<br />Na zachętę, efekt końcowy.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmNSp1scOnY1uQnjAMK6yHDS1wkxwgeZmMrT8ag5jny-wVyG6JPU5bqa4w3CDAAKHM6y_bT0iVCaaSh5BuDMdoir96s_Vh5eS8yr2hqcffYDP6TNLgDcrEhyphenhyphenwzt_9IkZuseuUAF3De61Q/s1600/1.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmNSp1scOnY1uQnjAMK6yHDS1wkxwgeZmMrT8ag5jny-wVyG6JPU5bqa4w3CDAAKHM6y_bT0iVCaaSh5BuDMdoir96s_Vh5eS8yr2hqcffYDP6TNLgDcrEhyphenhyphenwzt_9IkZuseuUAF3De61Q/s400/1.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635950396725490" /></a><br /><br />Janet De Neefe (Kobieta Instytucja) pięknie opowiada o składnikach i czynosciach.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4wk9GtmzamMvV-onv0FwNlSJVJhCbXpc7kXgQc8sgPg9D9rzu_maioLcKAH_XITZzr1PHFCeqCjseMkAEIoqKkhOh33uZNvLlcQ2iNOMK48xxJ9Th_dvF-8uf9Rj6Ms9vvtNN-ysKdXs/s1600/2.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4wk9GtmzamMvV-onv0FwNlSJVJhCbXpc7kXgQc8sgPg9D9rzu_maioLcKAH_XITZzr1PHFCeqCjseMkAEIoqKkhOh33uZNvLlcQ2iNOMK48xxJ9Th_dvF-8uf9Rj6Ms9vvtNN-ysKdXs/s400/2.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635947495562498" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNIymXJKO7QNm0JM87XjnN-dCxz-n2slAKKa2OfqwgUaFIlwae5NRsXqgu5NR2U4kxS9NcusZXHXUOiEkSKvDPyVnx9VWWJvQdIvp4Ki7rReMVEmUqALDhe0FmbGFE70pWq07d5lM7ZuE/s1600/4.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNIymXJKO7QNm0JM87XjnN-dCxz-n2slAKKa2OfqwgUaFIlwae5NRsXqgu5NR2U4kxS9NcusZXHXUOiEkSKvDPyVnx9VWWJvQdIvp4Ki7rReMVEmUqALDhe0FmbGFE70pWq07d5lM7ZuE/s400/4.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635936415457282" /></a><br /><br />Narzedzie tortur - potrzebujemy do przyzadzenia pasty chilli.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgINJRXyQDsCohE29mEhuvefq08KK9L-ZRS4PhO6mBmjZNtCp3VpNafwkIP0Wh9rM7wNVhB34k4ZELPtrUFzSqzY2latAlTXUVQIMD42bwJx3O2QPik2lC5cjsvDV7wOmUheNDz-mbalcw/s1600/5.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgINJRXyQDsCohE29mEhuvefq08KK9L-ZRS4PhO6mBmjZNtCp3VpNafwkIP0Wh9rM7wNVhB34k4ZELPtrUFzSqzY2latAlTXUVQIMD42bwJx3O2QPik2lC5cjsvDV7wOmUheNDz-mbalcw/s400/5.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635937757351410" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBHf3ZgKSLEUR35rLBxsTAfcu-hWwlHDaK7ovEgA-UAuALGR4bWGv5O1Ic26tcWE-EnBwBQ9aK8qpBPKIxfcUQxNIyA1akANi8vmeDcSI5xMrPjQCO17JBmazqwyZ3nSfRd0AIcvY4BA/s1600/6.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBHf3ZgKSLEUR35rLBxsTAfcu-hWwlHDaK7ovEgA-UAuALGR4bWGv5O1Ic26tcWE-EnBwBQ9aK8qpBPKIxfcUQxNIyA1akANi8vmeDcSI5xMrPjQCO17JBmazqwyZ3nSfRd0AIcvY4BA/s400/6.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635691352025218" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPKYjXD0PMj43oSpz-X01IKtT6A21GGRn_Hm3wGb7YTpXzfABWX3zdGMZZr9BZMrJ8Jgr6Mj3pmZcKWXl5Oy6KRWknAnP5PrX68Foo1VpiB4LDxUqeM1nYGkJW-pHaLGHHbMARRAKi9xg/s1600/7.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPKYjXD0PMj43oSpz-X01IKtT6A21GGRn_Hm3wGb7YTpXzfABWX3zdGMZZr9BZMrJ8Jgr6Mj3pmZcKWXl5Oy6KRWknAnP5PrX68Foo1VpiB4LDxUqeM1nYGkJW-pHaLGHHbMARRAKi9xg/s400/7.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635684767038770" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPFx_8uypO-QWo4LfcK3uDzsQKXcJ7rH8NaBV3hfTy_UWn3o6Z4gQ2BRB1ea8TDosdLxh-F3kFLi2Sbzs5MgbZ_3Z1b9SwsOZDwqmDRnyEyJM_oha_7jDuFXVp37JkkGyj4AW-s0mu5is/s1600/8.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPFx_8uypO-QWo4LfcK3uDzsQKXcJ7rH8NaBV3hfTy_UWn3o6Z4gQ2BRB1ea8TDosdLxh-F3kFLi2Sbzs5MgbZ_3Z1b9SwsOZDwqmDRnyEyJM_oha_7jDuFXVp37JkkGyj4AW-s0mu5is/s400/8.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635674785249122" /></a><br /><br />Pasta chilli jeszcze nie jest gotowa. Juz za chwile "spotka sie" z ryba.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhggCTz1AdG5bW7Cwu_Fw9Y8CMN8nB-RPJxXSeOkSJO1JU-Omr1YGlzlWbMLfpVN-X1-HUDfOO1Q2-a6zxeR4hfW4hAaOK6NPsza3dhGTcz16F2IE0P5HsD13h3q50i4rjFAOMs6Yy_poI/s1600/9.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhggCTz1AdG5bW7Cwu_Fw9Y8CMN8nB-RPJxXSeOkSJO1JU-Omr1YGlzlWbMLfpVN-X1-HUDfOO1Q2-a6zxeR4hfW4hAaOK6NPsza3dhGTcz16F2IE0P5HsD13h3q50i4rjFAOMs6Yy_poI/s400/9.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635676452915634" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCo7Hzsgv3B3tMg0Ha91_sqvbVCJwQtD6erQPzt8EMbS4tSYV_Pcs4VlTR-Mg4Lxg8JiJKLIh0j1eY1EqwHsC_t6aULMhTF9MQiWOF8uQyWcPDV5j0-KsOe_lUnozrjVRNoMHrfNA94O0/s1600/10.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCo7Hzsgv3B3tMg0Ha91_sqvbVCJwQtD6erQPzt8EMbS4tSYV_Pcs4VlTR-Mg4Lxg8JiJKLIh0j1eY1EqwHsC_t6aULMhTF9MQiWOF8uQyWcPDV5j0-KsOe_lUnozrjVRNoMHrfNA94O0/s400/10.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635672185037938" /></a><br /><br />Janet czuwa nad przygotowaniami. Teraz czas na rybę w lisciach bananowca.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAuga6ROJzQiNJ4XtyeUgyrShoV_4E0SLYcaQFxqbvTL-Bxa3kkSH_T9MT1dymAOiITYSl5m_4CmvyPhjWYl0eBhwA5axi2xd9TRt-Qin5PYSlPFeyicr0PSv_P6pJI8H0TxCtHqWgfXM/s1600/11.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAuga6ROJzQiNJ4XtyeUgyrShoV_4E0SLYcaQFxqbvTL-Bxa3kkSH_T9MT1dymAOiITYSl5m_4CmvyPhjWYl0eBhwA5axi2xd9TRt-Qin5PYSlPFeyicr0PSv_P6pJI8H0TxCtHqWgfXM/s400/11.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635287129275970" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXHYiOozaHDW-WvxfFJvjPiI7Cfky1ddPjnSkMyD5N3Jk4N2dEWUuQ8txZrRIYY-EjK21G0tUplcnnhn7B0jQ-LkCqo1Pb4P1a3vYXQPzGwFDHZPn8lHf0uyj-UVxdzmZaI28jrnrZI-M/s1600/12.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXHYiOozaHDW-WvxfFJvjPiI7Cfky1ddPjnSkMyD5N3Jk4N2dEWUuQ8txZrRIYY-EjK21G0tUplcnnhn7B0jQ-LkCqo1Pb4P1a3vYXQPzGwFDHZPn8lHf0uyj-UVxdzmZaI28jrnrZI-M/s400/12.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635290581349634" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTuKf_QcEarcnFv9Xm6aqE30L5mYCbNF5W9-BUL5KiE6yQeihsUMF9UbmVa49urUlWrQyLg9AMkCW5jBgt90YcUzJhn2PQwsIm0ZGoF-HOrtXoJO4opgcFMLLeXwIitZuLytm-i02omHg/s1600/13.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTuKf_QcEarcnFv9Xm6aqE30L5mYCbNF5W9-BUL5KiE6yQeihsUMF9UbmVa49urUlWrQyLg9AMkCW5jBgt90YcUzJhn2PQwsIm0ZGoF-HOrtXoJO4opgcFMLLeXwIitZuLytm-i02omHg/s400/13.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635274193983714" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMaeEyLH1XMxSBpiPC4jP51lYHxCAQn1dyvW9BOjSfD9k6wn7PWH1hc6uAJBRBdRbYj4ZbnfPVdBwTTBrXVoxz-Dt8sBcuePxKUsi00uxvjohCufkBGmXftQRuNL0YIkOLotD-2zf68sA/s1600/14.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMaeEyLH1XMxSBpiPC4jP51lYHxCAQn1dyvW9BOjSfD9k6wn7PWH1hc6uAJBRBdRbYj4ZbnfPVdBwTTBrXVoxz-Dt8sBcuePxKUsi00uxvjohCufkBGmXftQRuNL0YIkOLotD-2zf68sA/s400/14.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669635273409200082" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaT9xAcYXNesZYs3PRZJbKkDx2Wh5zuBwGtoYaPhIkGHvz5GWKco1FvLBJq3k_b54BMjTfzzOBDtGE6HganZltN5N2gju_S4TOzwifOwu8jRi0Xt6k4MOYdLpILwKrSWPUReZUikcdwGA/s1600/15.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaT9xAcYXNesZYs3PRZJbKkDx2Wh5zuBwGtoYaPhIkGHvz5GWKco1FvLBJq3k_b54BMjTfzzOBDtGE6HganZltN5N2gju_S4TOzwifOwu8jRi0Xt6k4MOYdLpILwKrSWPUReZUikcdwGA/s400/15.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634934195498258" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8-0A-dAilfMMiGZSo6fLce0xYRPaoGYBSlrM4SkQR7TU1A4cV9Q3ILIa0yKcWedOK7tZ-5ZPwUhyphenhyphenCRqEX8H5fu21Bbv7qAO8VX_Wr5QMq7qpv-Ez3cPF-AiVp_9BKPrRAd03Rt3Krrxo/s1600/16.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8-0A-dAilfMMiGZSo6fLce0xYRPaoGYBSlrM4SkQR7TU1A4cV9Q3ILIa0yKcWedOK7tZ-5ZPwUhyphenhyphenCRqEX8H5fu21Bbv7qAO8VX_Wr5QMq7qpv-Ez3cPF-AiVp_9BKPrRAd03Rt3Krrxo/s400/16.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634932791172738" /></a><br /><br />Druga ryba, z inna pasta chili, po podsmazeniu, zostala zalana mlekiem kokosowym...<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1CfXSIK3rkx2-EFV9g1DRqBpl43go9JyLn9gvyWKuX_QujDrY6CTnwaHnl4Rc3_zyk93QE_3tLp1_gy0AKbMtSs1f4su9_ZJ_gN7kLPa7GJYLS0cxSZYotHjQoWsK7KcRKZ5lRwBUxAE/s1600/17.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1CfXSIK3rkx2-EFV9g1DRqBpl43go9JyLn9gvyWKuX_QujDrY6CTnwaHnl4Rc3_zyk93QE_3tLp1_gy0AKbMtSs1f4su9_ZJ_gN7kLPa7GJYLS0cxSZYotHjQoWsK7KcRKZ5lRwBUxAE/s400/17.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634926536550370" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqr8AXlN8PpvC77BOSKiM4UAe2gjCC-lQLaq7-5R6NaART1xnZUzgkum-OQrVcKNVQX0b62Uq9z5ISjbRWG-mkE_CLn45NPA1qoWSwQi8GEJh7pinzM-HvcBv3TDFf2F0-eSPlH4y2x8g/s1600/18.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqr8AXlN8PpvC77BOSKiM4UAe2gjCC-lQLaq7-5R6NaART1xnZUzgkum-OQrVcKNVQX0b62Uq9z5ISjbRWG-mkE_CLn45NPA1qoWSwQi8GEJh7pinzM-HvcBv3TDFf2F0-eSPlH4y2x8g/s400/18.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634924345004754" /></a><br /><br />...to bylo zdecydowanie najlepsze danie!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNeWDGxd3pxOEiwMDpShsBe6koMODwBPzV-PkNwW-09xNQTiu-IxDavKwSutcilKpNYnjI8z6AMfTCgQgeBMRqHLlovjOCRL3eJEM8p_XEshM7fmoi0dIe20lkjw_80MEAQQV4DOX0bA4/s1600/19.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNeWDGxd3pxOEiwMDpShsBe6koMODwBPzV-PkNwW-09xNQTiu-IxDavKwSutcilKpNYnjI8z6AMfTCgQgeBMRqHLlovjOCRL3eJEM8p_XEshM7fmoi0dIe20lkjw_80MEAQQV4DOX0bA4/s400/19.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634913682086626" /></a><br /><br />Do rybki, jeszcze .. salatka z marchewki i ogorka i ...<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgmcYfrcnd11lH7y0y7IpLiy3ID2o_ctqQDfVVJuVM9khUpzxKia3DYuLIh6fCycXe2KhvYusLnkroYLyzwPHpQ8jxfBdZRdFT3D5xeyEBlRIdt1TNIegBLDmqP5Js2qX4WbhQWKLKlM4/s1600/20.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgmcYfrcnd11lH7y0y7IpLiy3ID2o_ctqQDfVVJuVM9khUpzxKia3DYuLIh6fCycXe2KhvYusLnkroYLyzwPHpQ8jxfBdZRdFT3D5xeyEBlRIdt1TNIegBLDmqP5Js2qX4WbhQWKLKlM4/s400/20.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634562851842722" /></a><br /><br />... szpinak (oczywiscie azjatycki), okraszony tomato sambal.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGL-tF4ELEfyzd2S-EG0U-XPhnb763MvR3pf_wmUAhCxdmF19LOxUX33F4uw17N8MteHtBhSGw4Q6yrz-oRwCj1FOFomaFkDNjgN_AO7xpNYM2xXn2XnBpVMyAv1sWIA-oxzH9mJBNocs/s1600/21.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGL-tF4ELEfyzd2S-EG0U-XPhnb763MvR3pf_wmUAhCxdmF19LOxUX33F4uw17N8MteHtBhSGw4Q6yrz-oRwCj1FOFomaFkDNjgN_AO7xpNYM2xXn2XnBpVMyAv1sWIA-oxzH9mJBNocs/s400/21.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634558787588450" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ2kVA4P8iddq4ENTs3vQ0wcK5bSLn0UfkFd71r4vlNX4XZR2EEFMXUbMMlNakdoAp9PuXMp9CgIf80u5cpa1xCHA0fl19yHYZBtGKn9nBZYCZL_4A8VaTtYtvZZnsD6PGVYiK27fk9jo/s1600/22.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ2kVA4P8iddq4ENTs3vQ0wcK5bSLn0UfkFd71r4vlNX4XZR2EEFMXUbMMlNakdoAp9PuXMp9CgIf80u5cpa1xCHA0fl19yHYZBtGKn9nBZYCZL_4A8VaTtYtvZZnsD6PGVYiK27fk9jo/s400/22.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634552429760978" /></a><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmLhrZHA9ziLDyuJIe12q1om5CGT14izXjz657hyo5Noht6w2PmioY4vyl9rF1OIgJ5ggYeJRgDmXqtAeBvUwYo8qzJEFHF8xlGp72hVSHvHXGOqdwWAPEZp2jVdjRxuc9tB6zLTHCXM8/s1600/23.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmLhrZHA9ziLDyuJIe12q1om5CGT14izXjz657hyo5Noht6w2PmioY4vyl9rF1OIgJ5ggYeJRgDmXqtAeBvUwYo8qzJEFHF8xlGp72hVSHvHXGOqdwWAPEZp2jVdjRxuc9tB6zLTHCXM8/s400/23.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634549034017602" /></a><br /><br />Pychota!<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Eg-HD3tBQF-z7KgvRyok8vL8PzWrBz1N8DjUS8Ihew6y5dbQ_3XcYVJWs2JG80SmBK6UzJ6FwrUQ9WanKW4SI-67r2cBNpkL1IxbUKdGbDFs9nm4kvgfJr_B6yOzMhaJXE0MgIrttGs/s1600/24.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 325px; height: 217px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Eg-HD3tBQF-z7KgvRyok8vL8PzWrBz1N8DjUS8Ihew6y5dbQ_3XcYVJWs2JG80SmBK6UzJ6FwrUQ9WanKW4SI-67r2cBNpkL1IxbUKdGbDFs9nm4kvgfJr_B6yOzMhaJXE0MgIrttGs/s400/24.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669634549322939810" /></a>Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-39907293627225406902011-10-31T00:34:00.008+07:002011-10-31T08:02:32.469+07:00Mandi Lulur, czyli Boże Ciało w październiku.Mieszkanie w niestandardowym miejscu, czyli nie w hotelu, a na eko farmie, ma swoje zalety. Jedną z nich jest spore oddalenie od miasta. To gwarantuję ciszę i sporą izolację od mnóstwa pokus takich jak bary czy też kluby jazzowe. Nie narzekamy, bo w przeciwieństwie do Kuty w Ubud wszystko jest na poziomie! Słychac Sarah Vaughn, Milesa Davisa, Sinatrę, Arethę Franklin. Drugą zaletą jest możliwość obcowania z naturą. Mieszkamy na polu ryżowym. W nocy mamy darmowy koncert. Niekoniecznie życzeń. Gra wszystko co może. Nawet nie jestem w stanie wymienić i wyobrazić sobie co to gram. Może nawet i lepiej, bo może to co gra nie zawsze wygląda najlepiej. Szkoda tylko, że właśnie zakończyły się zbiory i jeszcze nikt nie posadził nowy sadzonek, bo widok byłby przedni. Pewnie za kilka dni silna ekipa z naszej wioski wpadnie na pole i w ciągu kilu wszystko się zazieleni. Oby.<br /><br />Rano o 08:03 dostaliśmy sms od Wayana, w którym informował nas o swojej dostępności w dniu dzisiejszym. Cieszymy się, ale na razie spędzamy czas mocno relaksacyjnie i nie mamy ochoty wyjeżdżać poza naszą wioskę. To się oczywiście zmieni, ale lepszy wolniejszy start i szybkie zakończenie niż odwrotnie. Po śniadaniu przygotowanym przez lokalna ludność zostaliśmy zablokowani. I to jak. Na prawie 3 godziny. Lało. Ale, jak lało. Dziwnie było obserwować samych siebie i nasze reakcje. Jak pamiętam, jak lało 2 lata temu, to wpadliśmy w lekką depresję. Tym razem stwierdziliśmy, że kiedyś przestanie lać. I przestało.<br /><br />Telefon do Wayana i w 10 minut byliśmy w Ubudzie. Postanowiliśmy sprawdzić, jak się ma nasze ulubione towarzystwo joginów skupionych wokół kultowego miejsca (ale też komercyjnego, czego nie da się ukryć) zwanego Yoga Barn. To takie obowiązkowe miejsce dla wszystkich, którzy lubią jogę i dobre organiczne jedzenie. Ciekawe było dla mnie samo obserwowanie towarzystwa, które pojawia się w małej restauracji. Są to zawsze osoby „uduchowione”. Łatwo taką osobę poznać. Przede wszystkim mężczyźni i kobiety chodzą w tzw. szarawarach/sindbadach lub alladynkach. Kobiety mają topy na ramiączkach, natomiast panowie albo mocno obcisłe koszulki bawełniane z długim rękawem, lub ewentualnie granatowe koszule z długimi rękawami. Też bawełniane. Wszyscy siadają razem przy stołach i dyskutują na temat przeżyć związanych z właśnie odbytymi ćwiczeniami. Jeśli ktoś kończy swoje zajęcia wracając niedługo do świata zachodniego (lub wschodniego, czyli Australii) następuje dramatyczny moment pożegnania w tuż po lub też tuż przed zamówieniem ostatniego ekologicznego posiłku. I tutaj pojawiają się łzy. Ale także wszyscy przekazują sobie energię Ziemi. Następuje mocny uścisk ciał. Pewnie ze 3 minuty. Panie, albo przed albo już po napoju organicznym, czyli koktajlu z czegoś lub z czymś, tulą się do szczupłych panów. Szczupli panowie tulą się do, nie do końca szczupłych pań. Tulą się mówiąc zazwyczaj po australijsku, bo ci po niemiecku patrzą zazwyczaj z zazdrością. Tulą się tez po japońsku.<br /><br />W takim miejscu łatwo zidentyfikować, że ktoś sam przychodzi na jogę. Panie, zazwyczaj oczywiście, notują swoje myśli w brulionach w kratkę pokrywając je okrągłymi literkami pisanymi dobrym długopisem. Panowie, natomiast, pozostają ze swoimi myślami sami. Zupełnie tak jak ja. Nie notują. Ewentualnie po kilku minutach wyczekiwania wyjmują swoje iPhone’y i iPad’y i coś tam sobie przeglądają. IPody nie są już w modzie.<br /><br />Takie centrum jogi jest mocno ekologiczne – także z nazwy. Wszystkie warzywa są ekologiczne. A jakie kurcze mają być na Bali, oczywiście, że ekologiczne! Słomek nie dają, bo policzyli, że w ciągu miesiąca zużywają ich ponad 3,000 sztuk. Ciekawe tylko, że wszyscy nie bardzo martwią się o zużycie energii. Każdy przecież ma jakiś produkt Steva Jobs’a.<br />Najedliśmy się jak przysłowiowe bąki.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKBuVeB0MKXgxYO_5EGkvVJBny6l1A7AYMkYZRWijWElPtS4CB-NZhmmE7tC4D2kT434UjVGXimmQ71hKMPm4IIHzxTbYeVMN-eodQc5qB3m24ltPqGJmiw3O8Ue8_0VhJegUXp6Wvhf0/s1600/aloe.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 239px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKBuVeB0MKXgxYO_5EGkvVJBny6l1A7AYMkYZRWijWElPtS4CB-NZhmmE7tC4D2kT434UjVGXimmQ71hKMPm4IIHzxTbYeVMN-eodQc5qB3m24ltPqGJmiw3O8Ue8_0VhJegUXp6Wvhf0/s320/aloe.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669451722114187474" /></a> Ja z racji swojej nieukrywanej sympatii do producenta wzmacniającego aloesu postanowiłem napić się organicznego napoju właśnie z niego i 10 różnych rzeczy. Było to dobre, ale dodatkowo musiałem dosłodzić syropem trzcinowym, bo mnie nieco powykręcało. Magda zajadała się swoją miską zielonych, zdrowych, ekologicznych traw i innych sałat. Na mnie padło spróbować ekologicznych buraków. Były super, ale lekko za kwaśne.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQhDxOQ8MhVw9eUncdHAAbju2SpduPfbttV7yODOvSnk0XDgde9eIZaqrPDMZpLBNHtFEpotnUiJD3Tuj58zS4MTIv5IeHj8NdUVSDXmluhRAhX5KQ86e9wc5sRI1xsDH1-1ugVF8iVPs/s1600/sa%25C5%2582aty.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 239px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQhDxOQ8MhVw9eUncdHAAbju2SpduPfbttV7yODOvSnk0XDgde9eIZaqrPDMZpLBNHtFEpotnUiJD3Tuj58zS4MTIv5IeHj8NdUVSDXmluhRAhX5KQ86e9wc5sRI1xsDH1-1ugVF8iVPs/s320/sa%25C5%2582aty.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669451736542781266" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghGE6Qo2tCQ8dL0zmXgK8EJVt2DCLzJjOJy6Kv0NOKbpl7edmrbTpOLg2iyezKNDe5Wrwk2-elm5zV4P8CAF6vS0G09O9VbrciA0pdzBC5QgHyeWwJN362L38CzL7OMq3mPhtwAr-1pjU/s1600/buraki.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 239px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghGE6Qo2tCQ8dL0zmXgK8EJVt2DCLzJjOJy6Kv0NOKbpl7edmrbTpOLg2iyezKNDe5Wrwk2-elm5zV4P8CAF6vS0G09O9VbrciA0pdzBC5QgHyeWwJN362L38CzL7OMq3mPhtwAr-1pjU/s320/buraki.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669451725653172034" /></a><br />Zadowoleni, że wpadliśmy do stodoły jogi wybraliśmy się do Zen Spa aby poprawić sobie pracę naczyń limfatycznych. Generalnie wolę jak mni panie masują tylko nogi. Bo to pobudza różne receptory. Uległem, raz na 2 lata można, i postanowiłem towarzyszyć Magdzie w zabiegu zwanym Mandi Lulur. Dwie panie zaprowadziły nas do dużego pokoju, gdzie w oknie 2x2 metry nie było szyb ani nawet rolet, tylko ogromny ogród z żywych kwiatów i roślin. Już mi się podobało! Następnie panie kazały się kompletnie rozebrać, czego nie przewidzieliśmy! I położyć na kozetkach. Tak jak nas Pan Bóg stworzył (dla tych co wierzą)! No lekko byliśmy okryci, ale jak to się później okazało, nie miało to żadnego znaczenia. I się zaczęło. Ponad 60 minut masażu. Pani masowała mnie wszędzie. Wszędzie to znaczy, prawie wszędzie. Pani nie była zbyt pruderyjna i jak trzeba było to wiedziała jak masować. Potem nasmarowała mnie peelingiem, i zdarła co miała zedrzeć. Miałem nawet nadzieję, że to koniec, ale nie. Po kilku chwilach wydała okrzyk: będzie zimno i chlusnęła na mnie jogurtem. Nie wiem tylko jakiej marki. Ale na pewno nie był to Danone. Nie lubię Danone.<br /><br />Procedura oczyszczenia ciała miała się właśnie skończyć, gdy jednym ruchem pani zdarła z nas ręczniczki i kazała się wykąpać pod prysznicem. Jakoś zbytnio nie przejęła się naszym widokiem (czyli nie jest jeszcze tak źle) i zaprosiła nas do wanny. Było jak w czasie Bożego Ciała. Zostaliśmy obrzuceni 2 tonami płatków. Rozumiem, że kobietom to się podoba, ale ja już za taką rozrywkę dziękuję! Chyba, że moje ciało będę nazywać boskim, ewentualnie, bożym ciałem. To wtedy, zupełnie inna sprawa.<br /><br />Ubud jest świątynią jedzenia. <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0vgQ-r-emASSrLdS8obCgxxzuUEggk-kfzf1S1qQeRT0ZzMVT-heCu6RSBsS3MZEPS5mSxYqi6ciAR5mc60kF64SIGXveG-5qV5vU-5UyniwPnSvXc1VtBcu5dMkhpMd0nfdbn0TpRrk/s1600/szpinak.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0vgQ-r-emASSrLdS8obCgxxzuUEggk-kfzf1S1qQeRT0ZzMVT-heCu6RSBsS3MZEPS5mSxYqi6ciAR5mc60kF64SIGXveG-5qV5vU-5UyniwPnSvXc1VtBcu5dMkhpMd0nfdbn0TpRrk/s320/szpinak.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669454355302078914" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW_ExlMl23MeExt5wuCDaULy81X7kMGK1WekIQ3TkjCVX3D5Qp7ie9IcuBrN55QspeK5IIZ_FYkTI7O0xqOf9jqto-PccdDyteggAaxhtH3o5YTcarHLNrh-btiTuect-veJ1r_hRPuno/s1600/wonton.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW_ExlMl23MeExt5wuCDaULy81X7kMGK1WekIQ3TkjCVX3D5Qp7ie9IcuBrN55QspeK5IIZ_FYkTI7O0xqOf9jqto-PccdDyteggAaxhtH3o5YTcarHLNrh-btiTuect-veJ1r_hRPuno/s320/wonton.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669454351550936866" /></a><br />Nie spotkałem innego miejsca na świecie, gdzie na obszarze tak małym byłaby taka różnorodność kuchni. Na koniec dnia stwierdziliśmy, że podoba nam się nowe miejsce, które miało styl skandynawski z lat 90. Jedzenie było boskie! Absolutnie niesamowicie świeży tuńczyk. Cudnie.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkJdGdUyaJqW5BQGjdKmm2-0p_RjOu0VBM3W6m7WJbc2omSOo-akLRMIH73BguwIno73XRyMQVtpt9r1sfuITxaKeTTKhty2t0Ge8YKEkxH1UtE6yKfYr80xpiS1xKWX5s_qyjRHr7KtU/s1600/lody.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 239px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkJdGdUyaJqW5BQGjdKmm2-0p_RjOu0VBM3W6m7WJbc2omSOo-akLRMIH73BguwIno73XRyMQVtpt9r1sfuITxaKeTTKhty2t0Ge8YKEkxH1UtE6yKfYr80xpiS1xKWX5s_qyjRHr7KtU/s320/lody.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669451731904100818" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3dayrwl_N3nNQrBP5ADBaNMCvRW22VmdA1B7yJfgsZRAM8OYsiVRVa6ygVTnEgPmBL8bxsseVFRQ_sIqqEpzCyCCfLzahISM3HPiADWvj6o22424gPQ26KZv2p22SVzQW1i7MeOpY8rA/s1600/scrabble.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 239px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3dayrwl_N3nNQrBP5ADBaNMCvRW22VmdA1B7yJfgsZRAM8OYsiVRVa6ygVTnEgPmBL8bxsseVFRQ_sIqqEpzCyCCfLzahISM3HPiADWvj6o22424gPQ26KZv2p22SVzQW1i7MeOpY8rA/s320/scrabble.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5669451737392482338" /></a><br />Jeszcze tylko partia scrabbli… Jutro szkoła gotowania i może wreszcie namówię Magdę na robienie zdjęć. Kiedyś pewnie zaczniemy coś zwiedzać. Ale po co, jak nam tutaj dobrze;)Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-85164360962292107732011-10-30T09:29:00.002+07:002011-10-30T09:31:01.872+07:00Shut up, czyli żona w akcji, inkasentka i sprzedawca.Noc mojej żonie upłynęła upiornie. Ja spałem po podróży ja zabity, natomiast Magda zmagała się z demonami mieszkającymi koło nas. Z relacji wynika, ja byłem wszystkiego nieświadomy. Grupa Malezyjczyków mieszkająca w pokoju 3113, czyli obok, zabalowała. I to jak! Panowie w liczbie 4 razy przekraczającej ilość łóżek w pokoju wypili znaczne ilości alkoholu lokalnego (tutaj wszyscy piją whiskey), po czym zdecydowali się regularnie korzystać z toalety wydając przy tym różne głośne, ryczące, wyjące i nieprzyzwoite dźwięki. Wszystko podobno było dobrze słychać, bo jakimś trafem dostaliśmy pokój, który miał „drzwi” łączone do pokoju naszych cudownych sąsiadów. To prawie tak jakbyśmy dzielili jeden pokój. Rano obudziło mnie szarpanie żony. Już chwilę później widziałem swoją, niezwykle spokojną żonę, okładającą oburącz wspomniane wcześniej drzwi i mocno podniesionym głosem krzyczącą: Shut up! Shuuuut up! Shuuuuuuuuuut up!. Ja byłem w lekkim letargu, ale przerażony tym, że i mi się oberwie posłusznie wykonałem komendę: dzwoń do recepcji, niech oni przestaną rzygać!- wykrzyknęła żona. Jako, że na takie sprawy, z racji swojej wrodzonej choroby morskiej jestem mocno wrażliwy, nie zastanawiając się długo wcisnąłem przycisk 2. Odezwała się recepcjonistka, która miłym głosem: good morning, how can I help you - zwróciła się do mnie. Good morning Mr.Slawomir – powtórzyła, spoglądając na rozpiskę hotelową. No to się szybko obudziłem! Od razu skojarzyło mi się, że albo rozmawiam z policjantką (w Polsce zazwyczaj policjant lub policjantka mówią do mnie: no panie Sławomirze, gdzie się pan tak śpieszył, wręczając mandat o nominale 200 pln) lub z urzędem skarbowym: panie Sławku, a tutaj brakuje pana podpisu, bardzo prosimy o przybycie do urzędu w celu złożenia podpisu. Tym samy już na początku pani była na straconej pozycji. My też, ale w innym zupełnie kontekście. Jakoś chyba nie dość dokładnie byłem w stanie opowiedzieć o co chodzi, bo z się dość mocno zdziwiła, że aż tyle osób w pokoju obok mieszka. Nie wiem, czy legalnie, czy nielegalnie. Miały być 2 osoby, a było pewnie 8 lub 10. Poradziła mi, żebym może sam zainterweniował. Wdziałem więc piękny szlafroczek hotelowy i nieśmiało walnąłem w drzwi, ale już te wejściowe. Jakoś mnie nie usłyszeli i nie zauważyli. Wykonałem cios na drzwi a la Bruce Lee – ale nie był moim idolem i w dodatku tylko raz w kinie Warszawa widziałem „Wejście smoka”, co się odbiło na jakości mojego performance. Po wyważeniu (ok. uchyleniu) drzwi ukazała mi się grupa zadowolonych. Właśnie trzeźwiących Malezyjczyków. Popatrzyła nam mnie jak na Zobie i powiedzieli, że oni kończą imprezę na 20 minut, i że mnie pozdrawiają. Dobrze, że nie przetrenowali na mnie swoich umiejętności nabytych w praktyce, po oglądnięciu 27 razy „Wejścia smoka” na ekranie w Kuala Lumpur. Ja w kompletnym sennym zamroczeniu nie bardzo wiedziałem, co do mnie mówią, ale postanowiłem się oddalić. Na koniec pani w recepcji, tuż przed wyjazdem zapytała mnie czy podobał nam się pobyt i że zaprasza kolejny raz. No to się zdziwi.<br /><br />A dlaczego się tak mi dobrze spało? Sprawa prosta i nieskomplikowana. Zaczęliśmy testowanie dostępnych masaży. Wczoraj na tyle byliśmy późno, że musieliśmy iść „na ulicę”. Nie w niecnym celu, tylko, żeby znaleźć „massage place”. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy, więc niedaleko, i tak zapoznaliśmy się z Inkasentką. Rola inkasentki jest ważna. Polega na zainkasowaniu opłaty za usługę. Pani inkasentka była oryginalna. Lubimy ludzi oryginalnych. Był to typ tzw. blondyny. Blondyna miała pięknie ufarbowane włosy (oj tak, oj tam – trochę odrostów i źle nałożonej farby kilka miesięcy temu), niesamowicie czerwone, zmysłowe usta, krótką spodniczkę w kolorze różowym (bardzo krótka, może aż za bardzo!). Do tego czarne rajstopy i buty na obcasach – pewnie 12 cm. Zważywszy, że była to już prawie 23:30, inkasentka spokojnie mogłaby także zająć się inną pracą. Niekoniecznie po godzinach. Nasz salon masażu był piękny. Lubimy też piękne miejsca! Najbardziej ujęły nas kolory. Były piękne. Różne odcienie zieleni. Usadzono nas obok naszych nowych koleżanek z Singapuru, które też przyszły się pomasować. Fotele obite lekko zużytym skajem, takim już poprzecieranym z fragmentami gąbki na wierzchu. Fotele były piękne bo czarne. Na ścianie płaskorzeźby przedstawiające sceny religijne w dodatku obłożone folią przezroczystą. Pięknie i w dodatku bezpiecznie dla zabytków. Zabezpieczone tak aby się nie zniszczyło. W rogu telewizor Sharp z lat’90. Takie klimaty jakie lubimy, chociaż w ostatnim okresie preferujemy lata 70-te. <br /><br />Panie znów zaczęły oglądać nasze nogi. Oczywiście wszystkie zazdrościły Magdzie koloru skóry. Ale po jakimś czasie chyba mi też czegoś zazdrościły bo chodziły sobie 4 masażystki i moje nogi dotykały. Jedna, co mnie masowała, zapytała czy ma lekko, czy może mocno, mnie masować. Powiedziałem, że mocno. No to kobitka po 20 minutach wymiękła, a później kolejna. Dzieła dokończyła dopiero 3. Ja im się nie dziwię. Było dobrze po północy, a one pewnie masowały od ósmej rano. Ale w takim razie po co pytały? Customer service.<br />Po śniadaniu czekał na nas wysłannik Wayana. Tutaj każdy najstarszy syn to Wayan. Wysłannik Wayana, który zarządza wioską Eko, też miał na imię Wayan. Facet, przepraszam, że tak jego nazwę, ma umiejętności handlowca! Przez ponad 60 minut jazdy nie tylko nie zamknęła mu się buzia, ale także załatwił nam kupno karty sim, wybrał szczęśliwy numer telefonu, sprawdził czy wszystko działa. A jak okazało się, że nie, to nakrzyczał(co tutaj akurat się nie zdarza) na młodą matkę z dzieckiem w punkcie sprzedaży kart, że chciała nas oszukać, dał swoją kartę i powiedział, że tutaj gdzie mieszkamy, to każdy z jego usług korzysta. Stach się bać, co będzie jak coś od niego kupimy!<br /><br />Lekko nas Wayan wkurzył, wysyłając do nas sms z zapytaniem, czy już jedziemy do „centrum” Ubud, a potem jak jedliśmy kolację, to o której kończymy. Sprzedawał, sprzedawał i sprzedawał swoje usługi. Zobaczymy, czy damy rade z nim wytrzymać. Wątpię.<br />A w Ubud pięknie! Nie chcemy, żeby to był tzw. powrót o przeszłości, ale daliśmy sobie czas 1-2 dni na to, żeby trochę odświeżyć pamięć o restauracjach i miejscach, gdzie wcześniej byliśmy. Była już sałatka z kurczakiem z mango na ostro (to przeszłość), cukiernia z ciastkiem kruchym wypełnionym dżemem z papaji i pokrytym cudowną lekką bezą (przeszłość), a na koniec dnia japońska restauracja, kilkadziesiąt metrów od głównej drogi z ekologiczną żywnością (nowość). Jak zacząłem pisać, zaczęło padać (przeszłość).Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-66844998844801962172011-10-30T08:44:00.003+07:002011-10-30T08:48:34.373+07:00Podróżowanie do.Obiecałem sobie, że nie będę miał zaległości i będę pisać na bieżąco. Nie mam zamiaru użalać się nad sobą, bo przecież największa uciecha jest nie w trakcie pisania i pobytu na miejscu, ale właśnie później. Po kilku miesiącach, czy latach, jak można wrócić do wspomnień. A że jesteśmy narodem „historycznym” i wolimy żyć przeszłością, to pisanie bloga idealnie wpisuje się w nurt. Oczywiście, na szczęście nie każdy wierzy w ten właśnie nurt.<br /><br />Jesteśmy na miejscu. 21 godzin od wyjścia z domu i szynki check-in do hotelu. Podróż niczym nie różniła się od poprzednich. O, może tylko pewnymi obserwacjami z lotniska i samolotu. Przyrzekłem Magdzie, że się niczemu nie będę dziwić. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie zauważył „pewnych” interesujących zmian, ludzi lub też sytuacji. Pierwsza moja obserwacja dotyczy lotniska w Gdańsku. Już 18 miesięcy człowiek bywa znacznie rzadziej na lotnisku, a tutaj inny świat. Nawet nie wiem jakbym dojeżdżał do swojej byłej pracy … bo drogę przeniesiono i jednocześnie wybudowano nowe parkingi i cała bryła nowego lotniska jest skończona. Przy najmniej z zewnątrz jesteśmy gotowi na Euro2012. Wygląda to fantastycznie i pewnie następny blog będę zaczynać od tego, że na lotnisku w Gdańsku to się dzieje. Oj dzieje. Dzieje się także w samej hali odlotów. Tylko w czasach wczesnego Wizzair-u (czyli 2005 rok) widziałem takie tłumy w samej hali odlotów. Wtedy wyglądałem dość komicznie, bo jeden z niewielu w garniturku do Londynu. Jak sobie przypomnę, że nie można było nawet się niczego napić, to teraz te 2 min bary wyglądają ze swoją ofertą imponująco. Nawet sklep Baltony (wszyscy wiedzą, że Mama obiecała mi ponad 25 lat temu, że jak się będę uczyć to będę pracować w Baltonie!) mam inną obsługę. Pani w żółtej koszuli już nie pracuje. A szkoda, bo ludzie tworzą tradycję.<br /><br />Lot do Frankfurtu został przez nas nawet niezauważony. Może nie do końca, bo koło nas siedziało 2 młodych biznesmenów (pewnie informatyków, ale krótko ostrzyżonych), którzy zapragnęli się dodatkowo napić. Widać było, że rozmowa im się układa. Chcieli zastosować zasadę, że „najłatwiej to się napić za służbowe pieniądze”, którą to tak często przypominano mi w czasach odległych. Nie rozumiem dlaczego, bo w pracy nikt nigdy nie widział mnie pijącego jakikolwiek trunek. Z wyjątkiem pożegnania, oczywiście. Nie wiem jak się panom udało przekonać stewardesę do przyniesienia 6 piw. Niemieckich oczywiście. Wydaję mi się, że jeden z nich rozmawiał w języku Goethego. Zawsze twierdziłem, że znajomość języków obcych może się przydać. Wysiadając z samolotu mieli mocno słabe nogi i, jako ostatni, dość chwiejnie doszli do autobusu. Przynajmniej nie awanturowali się. Wszyscy ze współczuciem spoglądali na naszych gdańskich informatyków. Ci z Gdyni piją wino. <br /><br />W samolocie do Sinagpuru, nudy. Nudy. Nudy. Nudy. No nie w sensie braku rozrywki. Tylko nic się takiego szczególnego nie działo. Ani nikt nas nie porwał, ani nikt nikogo nie znieważył. Ale było kilka interesujących postaci. Jedną z nich była Amerykanka, która z USA leciała do Singapuru w celu odwiedzenia syna, ktry był najprawdopodobniej człowiekiem sukcesu, bo zapłacił za bilet mamy i taty. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że tuż przed odlotem, jak pani zorientowała się, że jest jedno „lepsze” miejsce, zawołała stewardesę i powiedziała, głosem nieznoszącym sprzeciwu, że ona to się właściwie panicznie boi latać i żąda przesadzenia ją do innego miejsca w samolocie, albo wysiądzie. Personel Lufhtansy jest na tym punkcie, czyli osób panicznie bojących się latać dość wyczulony, o czym mogliśmy się przekonać wiele lat temu w Rumunii, jak została przerwana procedura odlotu z powodu pana, który był mesjaszem i wzywał do opamiętania się. Pani jednak się nie opamiętała (ale w zupełnie innej oczywiście kwestii) i kilka razy wzywała różne stewardesy. Dostała co chciała, a my ochłonęliśmy. Szczęściem dla pani było zajęcie miejsce dla 2 osób z możliwością pełnego rozłożenia się na fotelach. Biznes klasa w klasie ekonomicznej. Jakoś w trakcie lotu była spokojna a pod jego koniec to już nawet ze wszystkim się zaprzyjaźniła. Aktorka ze spalonego teatru, czy co?<br /><br />Inną postacią była pan. Duży pan, który po porannej toalecie zapomniał zapiąć paska. A ponieważ pan był duży, zapragnął na swoje duże nogi założyć duże buty. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, bo każdy może być duży, gdyby nie to, że połowa samolotu wpadła w osłupienie oglądając nie dość zabezpieczoną gołą „d”. Sorry, że o tym piszę, ale najbardziej oburzone były na dużego pana, inne duże panie. Nawet w niewybredny sposób skomentowały to zajście. Powtórzyło się to 2 razy – duży pan miał do założenia 2 buty. Mruki, cmokania, śmiechy towarzyszyły zmianie każdego z nich. Po godzinie duży pan zdecydował zmienić buty. <br /><br />Nasz towarzysz, czyli 3 osoba w rzędzie, też był niezwykły. W ciągu 12 godzin lotu, ani razu nie wstał. Nie poruszył się, nie chciał wyjść do toalety. Nie zdjął też butów. Ale to dobrze, bo potem nie miał problemu ich włożyć. I tak chyba by nie miał, bo był chudy i wyglądał jak lekko niedożywiony były komandos.<br /><br />Przeżyliśmy trudne chwile. Jeśli oczywiście można by je tak nazwać. Trwały one 10 minut. Były związane z brakiem jednej z nadanych w Gdańsku toreb. Teraz musze ujawnić naszą tajemnicę. Pierwszy raz w ciągu tych kilkunastu lat pojechaliśmy bez plecaków. Wiem. Może to obciach, ale tym razem jesteśmy w 2 miejscach i nie mamy potrzeby ciągłego przemieszczania się. Uff, przyznanie się poszło łatwo. W Singapurze jedna z toreb została przez nas nierozpoznana, więc czekaliśmy dobrą chwilę aby zorientować się w końcu – że „mamy ją”. Szybko przemieściliśmy się do terminalu 1 i już mogliśmy się odprawiać do Denpasar.<br /><br />Robiłem w „lataniu”, ale za każdym razem jak jestem w Azji to nie mogę nadziwić się jak to wszystko działa i jest zorganizowane. Narodowy przewoźnik w Polsce ma kilkadziesiąt maszyn w tym mnóstwo starych ATR, podczas gdy tania linia lotnicza z Australii ma ich 127. I wszystkie nowe. Zapisali się nawet na Dreamilery Boeinga w ilości 5 sztuk, tak na początek. Ale co tam ja się wymądrzam na temat lotnictwa. Czekając na boarding spotkaliśmy 2 dorosłych i dziecko (chłopiec, pewnie 11-12 lat) z Polski. Pan okazał się wybitnym specjalistą od lotnictwa cywilnego. Objaśnieniom dotyczącym procedur lotniskowych nie było końca. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że pan jest wujkiem. Sam wiem, ze swojego ostatniego doświadczenia, że wujek musi wiedzieć wszystko a nawet więcej. Pan podzielił się ze swoim „przyszywanym” synkiem wiedzą na temat: firm handlingowych na lotniskach w europie, a także konieczności likwidacji monopolu, opowiadał także o procedurach boardingu (które są inne w Europie niż w Azji), check-in (który jest ważny ze względu bezpieczeństwa pasażerów). Był specjalistą także od wybierania miejsc w samolocie. Dobrze się czułem w towarzystwie wujka, mimo tego, że siedział 2 rzędy przed nami. Okazało się, że wybrałem najlepsze miejsca, których wujek wybrać już nie mógł. Bo były zajęte. Na razie nie wiemy, gdzie jest pan wujek, ale jak go spotkamy to zagadamy o sprawy lotnicze.<br /><br />No i jesteśmy w Denpasar. Jakoś tak tutaj znajomo. Nawet porter na lotnisku porzucił nasze bagaże, bo stwierdził, że my to chyba pomocy nie potrzebujemy. Szybki dojazd do hotelu w Kuta (ale tylko na nocleg, żeby nie jechać kolejnych 1,5 godziny do Ubud). Kolacji nie udało nam się zjeść w hotelu, bo chyba już było za późno. Ale jak tu nie zacząć pobytu w Indonezji od typowo azjatyckiej potrawy czyli satay. Przy hotelu stał pan z budką na kole rowerowym. Kolejka na dobre 20 minut. Widać, że warto, bo byliśmy 6. Niestety nie dawał numerów, trzeba było pilnować kolejki. Na niewielkim palenisku opalanym pewnie węglem drzewnym i liśćmi bananowca, pan piekł w pełnym dymie satay, czyli niewielkie kawałeczki kurczaka na drewnianych patyczkach. Zestaw to było 10 sztuk, a do tego pieczony w bananie ryż, lekko słodki. To wszystko zapakowane w gustowny szary papierek na którym wcześniej „rozmazano” różne sosy w tym oczywiście orzechowy. I tak około północy, siedzieliśmy na małej uliczce w Kuta, jedząc i siedząc na plastikowym zydelku coś, co zawsze kojarzy nam się z Azją. I po to właśnie tutaj wróciliśmy. Jutro rano do Ubud! Znów będzie padało?Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-24759963579866823722011-10-27T14:02:00.002+07:002011-10-27T14:03:24.994+07:00Niby nic. Powrót do Indonezji.Właśnie sprawdziłem pogodę na miejscu. Niby +31C w dzień i +25C w nocy. Niby robi różnicę. Wczoraj, wertując strony lokalne sprawdziłem, że w tym roku, zupełnie wyjątkowo, pora monsunowa się zmieniła. Niby nieznacznie, ale zawsze. Niby tylko na północy wyspy, ale my będziemy niedaleko. Niby mamy technikę na wyciągnięcie ręki (czyli komputer) ale jak znam życie to dopiero na miejscu okaże się, czy ta pora to się przesunęła, czy tylko tak na niby. Tak żeby nas zdenerwować. Monsun to przed wszystkim wiatr z lekkim dodatkiem deszczu. Zazwyczaj w tamtej części wiata mokrego. Niby wiemy jak się do tego przygotować. Czarne petelrynki mamy spakowane. Znów zrobimy furorę, bo zazwyczaj deszczowe są przezroczyste. Niby wyprodukowane w Azji, a zawsze wzbudzają zainteresowanie. <br />Oj, ale znów to NIBY. Niby, już widzieliśmy wszystko na Bali, ale jak popatrzyliśmy na mapę, pogrzebaliśmy na youtube, to okazało się, że nie. A przynajmniej nie do końca. Jak dobrze pamiętam, a nie chce mi się zupełnie sprawdzać na blogu. To 2 lata temu 2 z 5 dni padało. To nas mocno martwiło, ale tez wyzwoliło w nas chęć działania w deszczu. Ok., zajęło to 24 godziny jak się przyzwyczailiśmy, ale daliśmy radę. Chodzenie w ciepłym deszczu może być nawet romantyczne, wpadanie do restauracji, gdzie wyglądaliśmy jak zmoknięte lokalne „kury” może wywołać zainteresowanie gości i obsługi, a tym samym darmową herbatkę, wizyta w tzw. Fish Spa (liczę na to znów) może być bardzo podobna do tego, co dzieje się na, zewnątrz. Mokra. Ale przy najmniej nogi będziemy mieli obmyte i pięknie odnowione. Nie wiem tylko, czy nasi lekarze pozwoliliby na to.<br />Następny wpis, będzie już pewnie dotyczył podróży. Teraz wszystko spakowane i następuje moment ostatnich, niby mało znaczących przygotowań. To „niby” mnie wczoraj rozłożyło na łopatki. To ostatnie przypominanie sobie, że może jednak coś trzeba dokupić, albo załatwić, albo wysłać, albo nadać. Zamiast luzu w przygotowaniach coś zawsze dodatkowo, niby zupełnie nie wiadomo skąd pojawiają się niby nic nieznaczące zadania, wyznaczane przez współpodróżniczkę.<br />Damy radę. Indonezja czeka. My czekamy. <strong>NIBY</strong> tam już byliśmy. Wracamy nie na niby.Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-58873147756539385982009-11-04T01:04:00.005+07:002010-01-07T00:43:23.362+07:00Po powrocieMielismy plan umieszczac krótkie filmy. Niestety uploadowanie w kawiarenach internetowych nie wchodzilo w grę, musielibysmy chyba tam spac. W domu idzie blykawicznie, tylko jakos czasu brakuje...<br /><br />Tu Kecak Dance, zapraszam do rzucenia okiem<br /><br /><OBJECT id=BLOG_video-cae76724e092e0e9 class=BLOG_video_class width=320 height=266 contentId="cae76724e092e0e9"></OBJECT>Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-76071304194212827172009-10-10T17:59:00.001+07:002009-10-12T12:14:48.024+07:00Jakarta - Wylot do FrankfurtuJeszcze tylko 2 godziny i bedziemy w samolocie do Singapuru, gdzie po 1 godzinnej przerwie polecimy tym samym samoltem do Frankfurtu.<br />Ja mam juz wszystkie karty boardnigowe, jest jakis problem z Magdusi boardingiem do GDN. Zobaczymy, co zrobi Lufthansa!<br /><br />Jutro juz w DOMU!!!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-18581024211663346132009-10-10T17:43:00.000+07:002009-10-10T17:59:08.849+07:00Denpasar - Ostatni dzien na BaliPrzylecielismy do Denpsar dosc wczesnie rano. Niestety nie moglismy zajac naszego pokoju, hotel byl jescze mocno oblozony. Postanowilismy zostawic nasze bagaze i przejechac sie do jakiegos centrum, aby zjesc sniadanie.<br /><br />To chyba byl blad. 2 miejsca, do ktorych nas wyslano zupelnie nie przypadly nam do gustu. Nie poddalismy sie i przeszlismy przez lokalne bazarki w celu poszukiwania jakiejs okazji.<br />I zrobilo nam sie milo. <br />Dobrze, ze wiekszosc czasu na Bali spedzilismy jednak w Ubud, bo tam byla prawdziwa atmosfera "mistycznej i uduchowionej" wyspy. Tutaj w Denpasar, jak powiedziala zona, jest troszke jak w Jastrzebiej Gorze. Nie mamy nic przeciwko Jastrzebiej Gorze, ale nie da sie jej porownac np. do Kazimierza (Ubud).<br />Juz wczesniej obiecalem Magdzie, ze w Kucie, ktora jest kultowym miejscem dla sufrerow z Australii, bedzie miala szanse popatrzec sobie na plywajacych na deskach "plaskobrzuchowcow". Nie dotrzymalem jednak obietnicy. Na naszej plazy przy hotelu, byli surferzy, ale wszyscy wygladali na emerytow-surferow, ktorzy czasy swietnosci mieli juz dawno za soba. Mimo wszystko lubimy emerytow!<br /><br />Zaszylismy sie w hotelu. Tutaj poczulismy, ze mozna miec prawdziwy urlop nieruszajac sie z jednego miejsca. Ale tez zadalismy sobie pytanie, ile dni wytrzymalibysmy tylko siedzac w hotelowym basenie i doswiadczajac hotelowej kuchi. Zgodnie stwierdzilismy, ze maksymalnie 3 dni! Musimy jednak przyznac, ze ten hotel mial wysmienita restauracje, tak wiec zamiast ogladac emerytow-surferow dumnie wciagajacych brzuchy i chodzacych po Baruna Beach, oddalismy sie uciechom kulinarnym!<br /><br />Szybkie pakowanie... czas jutro wracac do domu!!!!<br /><br />Pytanie 19<br />Gdzie powinnismy pojechac w przyszlym roku? <br />Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-17364140309266780052009-10-10T17:11:00.000+07:002009-10-10T17:43:09.887+07:00Lombok - Czas oddac sie uciechomPo traumie zwiazanej z powrotem z Gilli postanowilsmy, ze tego dnia, ktory byl zreszta naszym ostatnim dniem na Lombok, nigdzie sie nie ruszamy. Bylo jednak kilka opcji, ktore nas kusily. A to moze zobaczymy jeszcze wulkan na polnocy wyspu, a moze wybierzemy sie do kolejnego "centrum garncarstwa" i wreszcie sobie kupie skorupe, a moze po prostu powloczymy sie po wyspie i poogladamy zachod slonca.<br />Zadna z tych opcji mi nie odpowiadala. Nie mialem ochoty katowac sie w samochodzie (mialem cocculine, ale perspektywa kolejnego kiwania mi nie odpowiadala), skorupe postanowilem sobie podarowac (zawsze moge cos kupic z przeceny w Almi Decor), a zachodow slonca to mam po dziurki w nosie po zeszlorocznej wyprawie.<br /><br />Po krotkiej dyspusji padlo na "odnowe biologiczna". Dla ducha robilismy wiele w czasie tej wyprawy, a sfera ciala pozostala jeszcze lekko zaniedbana. No moze przesadzam, bo kilkanascie razy mielismy okazje doznac swietnych, w wiekszosci przypadkow, masazy. W ogole, jest to ta czesc podrozy, ktora zawsze nas fascynuje i z checia odddajemy sie roznym zabiegom masazu. Ja poddawalem sie wylacznie refleksologii, ktora tutaj w Azji ma rozne oblicza. Jakbym ktos mnie zapytal, ktore masaze stop zapadly mi najbardziej w pamieci to na pewno w Luang Prabang w Laosie i w Pekinie. Nie bede wdawac sie w szczegoly, ale oba wyroznialy sie nie tylko miejscem gdzie byly wykonywane, ale takze zastosowana technika. W Indonezji tez mielismy kilka bardzo milych niespodzianek, i to wcale nie w jakichs luksusowych miejscach. Musze jednak przyznac, ze tutaj to jest glownie masaz skoncentrowany na nogach a nie na stopach. Ale jak juz terapetka koncentruje sie na stopach, to jest to niezwykle przezycie!<br /><br />Tym razem Magdusia wybrala na prawde przyjemne miejsce, w malym spa w pobliskim hotelu. Ja zgodzilem sie na masaz stop. Okazalo sie jednak, po 10 minutach wypytywania, ze zaproponowano nam 2,5 godziny tzw. treatment-u. 2 w cenie 1. Jak mozna bylo z tego nie skorzystac. Pelen obaw zgodzilem sie na to "cudo". Nie do konca wiedzialem co sie bedzie dzialo, ale powiedzialem sobie, ze jakby bylo cos nie tak, to przeciez moge uciec!<br />Na poczatku okazalo sie to lekko traumatycznym, dla faceta, przezyciem. Masazysci kazali nam sie rozebrac i wdziac w siebie jednorazowe GATKI. Matko Bosko! Nigdy nie slyszalem o jednorazowych gatkach dla facetow. Jak je zobaczylem, to sie poplakalem ze smiechu. Wdzialem to cudo. Lekko czulem sie nieswojo, ale bylem pod czujna opieka zony, ktora przeciez wiec, co i jak! Zalozylem sarong. Potem "poddalem sie" masazyscie. Tutaj na Lomboku przewazaja muzulmanie, tak wiec mi byl przeznaczony drobny masazysta, ktory spokojnie moglby zaspiewac : I've got the power!<br /><br />Przez kolejne 2,5 godziny robiono ze mna wszystko. Masowano, wykrzywiano, uciskano, przygniatano, ugniatano, wyciagano. Poddano mnie takze serii skomplikowanych scrub-ow, nacieran. Nakladano jakies mikstury i kazano wdychac olejki. Lekko dziwne uczucie, bo dotychczas w takich miejscach robiono mi tylko masaz stop, ale nie powiem, ze nie bylo przyjemnie. Kazano nam nawet wykapac sie w mleku. To juz jednak bylo dla mnie zbyt wiele, wiec zakonczylem swoj zabieg uciekajac z wanny.<br />Magdusia byla bardzo zadowolona, ze mnie namowila. Mi tez sie podobalo, gdyby tylko masowala mnie jakas mila dziewczyna, moglbym dodatkowo wspominac takze inne odczucia:)<br /><br />Wieczor poswiecilismy wlasciwie na pakowanie, pozegnalna kolacje nad oceanem. Rano czekala nas poranna pobudka i szybkie przemieszczenie sie z Lombok na Bali. Samolotem 23 minuty. Nie lecielismy juz MerpatiTam mielismy juz zakonczyc nasza podroz.<br /><br />Pytanie 18<br />Jaki, typowy dla Azji, skladnik zawieral pilling? <br />Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-56076831076090948852009-10-08T13:00:00.001+07:002009-10-10T17:10:23.401+07:00Gili - You didn't ask about the weatherWlasciwie chcialem odmowic opisu tego dnia. Robilem wszystko, aby Magda przejela paleczke i napisala o cudownej wyprawie na jedna z trzech wysp Gili. Jednak okolicznosci zmusily mnie do wyluskania z siebie odrobiny energii. Zobaczymy jak mi pojdzie.<br /><br />A wszystko zaczelo sie zupelnie niewinnie. Pierwszego dnia, jak tylko rano poszlismy sobie na spacer po plazy (o tym pisalem) zostalismy zaatakowani przez plazowe biura podrozy. Biura podrozy, czyli po prostu wlascicieli lodek, ktorzy czyhali na turystow. Sprawa normalna i zrozumiala. Niczemu sie nie dziwilismy, i po kilka namowach uleglismy i zatrzymalismy sie na rozmowe z pierwszym "kapitane". Nazwijmy go Ali. Czulismy ze chce nas naciagnac. Nie byl zbyt przyjemny, wzrok mial lekko metny. Gadal jak najety czym nas dos mocno zdenerwowal. Przeszlismy kolejne 50 metrow i podszedl do nas kolejny "kapitan". Nazwijmy do Mohadan. Wygladal sympatycznie, cene podal bardziej realna. Polecial do swojej lodki i zapisal nam swoj numer telefonu. Nie byl zbyt nachalny, czym nas ujal. Tak bylo w poniedzialek. Rano.<br />Po poludniu uzgodnilismy wycieczke do Sasakow z Adi, wiec we wtorek wyruszlismy na lad. Morze pozostawilismy sobie na srode. Jescze we wtorek rano napisalem sms do Mohada'a. ze gdyby chcial nas zawiesc na Gilli to jest OK. Nieodezwal sie do srody. Szkoda, bo takim sposobem bizes z nami zrobil Adi.<br /><br />W srode rano znow musielismy sie zwlec dosc wczesniej. Umowilismy sie na lodki na 08:30. Przejechalismy samochodem 50 m (Adi nas przywiozl z hotelu!!!) i dumnie zapakowalismy sie na lodke typowa dla Lomboku, z 3 balastami. Wygladala i byla bardzo bezpieczna. Na samym poczatku oczarowalu nas widoki. Morze spokojne, niebo bezchmurne. Lekki wiatr. Sama przyjemnosc. Nawet sobie zartowalismy, ze co to za rejs. Zaczelo lekko nami szarpac i rzycac mniej wiecej po 45 minutach rejsu, ale persypektywa zobaczenia slynnych wysp Gilli nas lekko uspokoila. Czytalismy, ze niektorzy smialkowie ignoruja tutejsze prady morskie i probuja plynac wplaw, ale wiedzielismy ze jest to niebezpieczne.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRmUZKMaB51FprAq2FX0eEi2TFr77fXHMrnvFd5a7XQ6JQR2_vmDDLZneH6eDNJZlQXWMs2pLLLq5POZCZIfhb94epg5ETcnd7nDg_XAq2x49gf9Ohi79qfuKS-EO64YOvVwRgrOMRvJM/s1600-h/IMG_1816.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRmUZKMaB51FprAq2FX0eEi2TFr77fXHMrnvFd5a7XQ6JQR2_vmDDLZneH6eDNJZlQXWMs2pLLLq5POZCZIfhb94epg5ETcnd7nDg_XAq2x49gf9Ohi79qfuKS-EO64YOvVwRgrOMRvJM/s320/IMG_1816.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106042637262274" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEjekDkOTAMgUifEG7tuRltuvo92kjnw29UGnQ-GGG7ot39oYHuVznORx-sGTzZ0dq9Lq1dLLlP0W8K175oGYw78p4xDYbcQjIaHW24e-IHboGOH3zYxd4_6fRN4KyCNMNic44yOH3Vbo/s1600-h/IMG_1821.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEjekDkOTAMgUifEG7tuRltuvo92kjnw29UGnQ-GGG7ot39oYHuVznORx-sGTzZ0dq9Lq1dLLlP0W8K175oGYw78p4xDYbcQjIaHW24e-IHboGOH3zYxd4_6fRN4KyCNMNic44yOH3Vbo/s320/IMG_1821.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106051164655106" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZAfyOzBtOIpr0qJC86JL1Rk_LpnKu7NzyLrBzctq67s5YAoesghymu0pVMlfs8GGqmXmFoQAS8ZdLcR6riAseTq5mBK5aWX9X-d_Sl9NO_Ck727yZzxxiCJh9n6Yf5PFmX0paM4ruOFk/s1600-h/IMG_1819.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZAfyOzBtOIpr0qJC86JL1Rk_LpnKu7NzyLrBzctq67s5YAoesghymu0pVMlfs8GGqmXmFoQAS8ZdLcR6riAseTq5mBK5aWX9X-d_Sl9NO_Ck727yZzxxiCJh9n6Yf5PFmX0paM4ruOFk/s320/IMG_1819.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106048257134578" /></a><br />Zanim doplynelismy do Gilli zobaczylismy fantastyczny widok. Kilkaset metrow do snorkelowania i dziesiatki osob ogladajacych ryby, rafe...i co tak jeszcz morze stworzylo. Po wyladowaniu na brzegu uzgodnilismy nas powrot. Wynajelismy rowery i pojechalismy na kilka godzin wokol wyspy. Widok byl nieziemski. Czysta woda, puste plaze, setki kilogramow obumarlej rafy kolarowej. Cisza i spokoj. Z wyjatkiem tzw. cetralnej czesci wyspy skupiajacej sie wokol mariny i przystani speedboatow. Tam bylo kilkadziesiat malych, uroczych kafejek, w ktorych mozna bylo nie tylko sie czegos napic, ale takze dobrze zjesc. Nasza "wyprawa" rowerowa nie byla czyms niezwykly. Na tej wyspie nie ma innego transportu niz rowerowy czy tez konny. Brak jest samochodow, motorynek czy tez skuterow, tak wiec mozecie sobie wyobrazic, ze wygladalo jak w raju.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid_-k2l_SgDkCTGPIq5y9qJNt_0usp8hp4IMgeWnXLwik5-V4MYxtxGWh3jN8illbQA4jd9mxOQScWQdMacteBiyKD6ktO16SXPQ9QPZ2YWIQcuBKhR1UJlw_b9z_Z6s5Gc2XnrFD1_ik/s1600-h/IMG_1832.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid_-k2l_SgDkCTGPIq5y9qJNt_0usp8hp4IMgeWnXLwik5-V4MYxtxGWh3jN8illbQA4jd9mxOQScWQdMacteBiyKD6ktO16SXPQ9QPZ2YWIQcuBKhR1UJlw_b9z_Z6s5Gc2XnrFD1_ik/s320/IMG_1832.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106862341640402" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMOqiLBf3Y1-I63doyIATjaPQ4G7PIMrTs3WhAM31re59n7ZCGCLkIVRv8jIGkPoXf-VNIsdi7YVtaUYa8RrBHlSWlN6WED1d3Y4yVd0Kv4Kkdoiq62chrz4EWMP8nNSEmgy7WwKV3oX4/s1600-h/IMG_1831.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMOqiLBf3Y1-I63doyIATjaPQ4G7PIMrTs3WhAM31re59n7ZCGCLkIVRv8jIGkPoXf-VNIsdi7YVtaUYa8RrBHlSWlN6WED1d3Y4yVd0Kv4Kkdoiq62chrz4EWMP8nNSEmgy7WwKV3oX4/s320/IMG_1831.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106854799735010" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQEFB1iC3JgjySzSlgG5WUlG0l2Aommt3wVd1w_x4O1m-16rw8wUSISDM710b5PgOiuTkZ7yvsdnhvUygJIb9Cc0LPf8tCRQ3hQIdesprmwV0hPKkmApNd8Fqi0l7lB2NKuV8Dresyc6w/s1600-h/IMG_1828.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQEFB1iC3JgjySzSlgG5WUlG0l2Aommt3wVd1w_x4O1m-16rw8wUSISDM710b5PgOiuTkZ7yvsdnhvUygJIb9Cc0LPf8tCRQ3hQIdesprmwV0hPKkmApNd8Fqi0l7lB2NKuV8Dresyc6w/s320/IMG_1828.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106069852057570" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_z3NR1K78lCU-h-IisedBZME1XflSzBwgXLyvWBOHYauHz5VVImpNPEPhBLOOiZCYa1NwcN2tE9Emu7yvIJOMg8kFq9l1kZQ6Q9bwCHubJfkVTPFANJzpIFcztx3qXswiliS6BuUOUl8/s1600-h/IMG_1824.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_z3NR1K78lCU-h-IisedBZME1XflSzBwgXLyvWBOHYauHz5VVImpNPEPhBLOOiZCYa1NwcN2tE9Emu7yvIJOMg8kFq9l1kZQ6Q9bwCHubJfkVTPFANJzpIFcztx3qXswiliS6BuUOUl8/s320/IMG_1824.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106058792080194" /></a><br /><br />I jest jak w raju!<br /><br />Mnie oczywiscie denerwowal widok tych wszystkich mlodych i pieknych ludzi, ale jak to powiedziala moja zona: oni sa 25 lat ode mnie mlodsi i w ich wieku tez tak wygladalem. Hmmm, hmm. Chyba Magda mnie nie znala wtedy, ale nie wygladalem ani na szczupla blondynke, ani tez na szczyplego i wysportowanego surfera z blond wlosami do ramion.<br />My tez sobie po snorkelowalismy i po szybkim lunchu o 15:00 zaczelismy nasz podroz powrotna.<br /><br />Mieszkajac blisko morza mam pewne wyobrazenie o morzu i plywaniu po nim. Juz po wejsciu na lodke cos nam nie pasowalo. Nasz "baldachim", ktory mial nas chronic od slonca zostal zwiniety. Nasze plecaki zostaly przesuniete do przodu. "Kapitan" i "kotwicowy" usiedli z tylu. Nawet zazartowalismy sobie, ze jest super. Za godzine bedziemy juz na miejscu.<br />Po 30 sekundach sie zaczelo. Zaczelo i nie chcialo skonczyc przez kolejne 2 godziny, zamiast 1! Burza, sztorm, bujanie, nawanica. Kiwalo STRASZNIE i bez przerwy. Kapitan mial problemy z prowadzeniem lodzi, a wiatr tylko sie wzmagal i wzmagal. Czegos takieg nie przezylismy jescze nigdy. Czulismy sie bezpiecznie i wiedzielismy ze lodz sie nie przechyli - bo byly odpowiednie balasty bambusowe, ale 100 wejscie na fale, ktore konczylo sie naszym calkowitym zamoczeniem bylo okropne. Nie widzielismy niczego. Woda nie tylko nas otaczala, ale tez oblewala zewszad. Woda mialem w ustach, w oczach, w nosie. Bylismy calkowicie zmoczeni i nie bylo jakiejkowliek peryspektywy, ze to sie skonczy.<br />Balismy sie nawet pytac kapitana, kiedy doplyniemy, bo byl tak skoncetrowany na trasie. Co gorsza, za kazdy kolenym klifem mielismy nadzieje ze to juz, ze jestesmy juz blisko Sengiggi. Odliczalismy pierwszy klif, drugi. trzeci, osmy, jedenasty, szesnasty. Potem juz nie liczylem bo nie mialem nadzieji, ze doplyniemy w jakims sensownym czasie do naszej plazy. O 17:07 po 4 probach zacumowania wyciagneli nas z lodki. Szczegolnie mi bylo trudno wyjsc o wlasnych nogach, bo czulem, ze blednik nie dzialal tak jak trzeba. Pierwsza osoba, ktora zobaczylem na ladzie, i ktora do mnie zagadala to byl Ali (patrz poczatek wpisu). Popatrzyl na mnie i ze zlosliwym usmiechem powiedzial: mister you didn't ask about the weather, I knew it was bad. Myslalem, ze faceta rozniose. Ale poniewaz przetrwalem pomyslalem sobie, ze dobrze, ze jego wlasnie nie wybralismy.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo7QSKJGtizqfHl85yejk_yZeXhBrsSnDXFbCRG4cP7BRd04ginxE5ZCBm1scmgMWd0rdAKF_ODpmyMZPCfRl9jINOA0UfVtSKzt8_S0Rhj9aRitEO7TOY-h20DTNrGIYz3yR8gbxM-P4/s1600-h/IMG_2675.JPG"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 278px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo7QSKJGtizqfHl85yejk_yZeXhBrsSnDXFbCRG4cP7BRd04ginxE5ZCBm1scmgMWd0rdAKF_ODpmyMZPCfRl9jINOA0UfVtSKzt8_S0Rhj9aRitEO7TOY-h20DTNrGIYz3yR8gbxM-P4/s320/IMG_2675.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390106872985294738" /></a>Jak wszedlem do pokoju w hotelu, to zobaczylem, ze moja komorka, ktora na szczescie ze soba nie wzialem (bo by przemokla) pokazywala, ze mam zostawiona wiadomosc. <br />To byla wiadomosc od Mohadana. Mocno mnie rozbawila. Zrezygnowalismy z kolejnej wyprawy na Gilli. Nastepny dzien byl spokojny.<br />Titanic zatonal! Ale my dalismy sobie rade!<br /><br />Pytanie 17<br />Jak nazywaja sie 3 wyspy Gilli? <br />Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-6736257860522343612009-10-08T12:50:00.001+07:002009-10-08T13:45:55.941+07:00Lombok - Troche po centrachAdi. Adi to kolejny taksowkarzo-kierowca, ktorego napotkalismy na swojej trasie. Wlasciwie nie my jego, ale on nas. Adi ma 29 lat, jest chudziutki, zadbany i dobrze ubrany. Opowiedzial nam historie swojego zycia - poczawszy od pierwszego malzenstwa, z bardzo bogata dziewczyna. Niestety tesciowie go nie akcptowali. Adi pochodzil z nizin spolecznych, krotko mowiac byl biedny. Pomimo milosci jaka nadal darzy swoja byla zone i synka, niestety zyje w nowym zwiazku. Rozwidl sie i ozenil ponownie. Z nowa zona jeszcze nie ma dzieci, no i jest od niego duzo mlodsza. Tej historii bysmy nie znali, gdyby nie zaczepil nas na ulicy w Seggigi i nie wynegocjowal sprzedazy wycieczki sladami tzw. primitive tribes.<br /><br />Zaczelismy od odwiedzin w wiosce, centrum przemyslu ceramicznego na Lomboku. Jak wszyscy wiecie, jestem wielkim fanem garncarstwa. Juz nie raz chcialem sie zapisac na kurs, ale to termin nie taki, to nad first choicem musialem pracowac. Zatem dojechalismy do wioski. No i tu niestety Adi mnie rozczarowal. Zamiast do pracowni, fabryki, zakladu czy spoldzielni garncarskiej zawiozl nas do ... supermarketu z ceramika. Wybor byl calkiem spory, kolory ciekawe. Wybralem kilka rzeczy, Magdusia o dziwo, ala z trudem zaakcpetowala jeden lub drugi garnek. Ale cos we mnie peklo, poczulem, ze te garnki nie sa mi przeznaczone. Grzecznie podziekowalem i wyjechalismy. Zapytalem Adiego czy moze nas zawiezc do producentow. Niestety okazalo sie, ze jest to niemozliwe. Wszyscy rekodzielnicy o tej godzinie, a bylo to w poludnie, sa niby w polu i zajmuja sie zbieraniem soji. Jakos w to nie moglem uwierzyc i nadal nie wierze. Pewnie nie byly to wyroby lokalne ale importowane z Chin lub Wietnamu. A takie ladne.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrV1f2NkdjxqTueTzQ5ydpJco2AaOmd3BtrYm7FjupZyNNrUvJdaZPG9DExVmDvlv109F-n-1H13fWkDb7T8vZEsJSoYS6rQA3b0rCL_9y1G8MQrULkIae2pSnC0iIONp5_ayjR-G_x5Y/s1600-h/IMG_1705.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrV1f2NkdjxqTueTzQ5ydpJco2AaOmd3BtrYm7FjupZyNNrUvJdaZPG9DExVmDvlv109F-n-1H13fWkDb7T8vZEsJSoYS6rQA3b0rCL_9y1G8MQrULkIae2pSnC0iIONp5_ayjR-G_x5Y/s320/IMG_1705.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390103543394771106" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3VYFIyPZKyCknCJEJ-rp5GbmhbGuQT6W1cnCSn8nzdR93EXiXo7Y4BSmFYJ3QogqJd7JQ2NP3SNbnuj9LLHR6cj_2AIWsmJABPlaKs3bvaMyHzrR5EvyjE57lgy2oNGIWC_w_OobZ5zQ/s1600-h/IMG_1702.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3VYFIyPZKyCknCJEJ-rp5GbmhbGuQT6W1cnCSn8nzdR93EXiXo7Y4BSmFYJ3QogqJd7JQ2NP3SNbnuj9LLHR6cj_2AIWsmJABPlaKs3bvaMyHzrR5EvyjE57lgy2oNGIWC_w_OobZ5zQ/s320/IMG_1702.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390103537191492562" /></a><br />Z centrum przemyslu ceramicznego przejechalismy w kilka minut do centrum wlokienniczego. Tu sprawa wygladala duzo lepiej. Urocza przewodniczka (angielskiego uczyla sie na kursie letnim w 3 miesiace) oprowadzila nas po wiosce. Trafilismy na przygotowania do slubu w sobote. Troche to dziwne byl wtorek a juz gotowali ryz na sobote. Dobrze, ze nas nie zaprosili, hehehe. W innym domu Magda probowala tkac. Jak sie okazuje, glowa domu w tej wiosce jest osoba, ktora potrafi tkac. Pierwszy raz podczas naszego pobytu, czulem sie jak Magdusia caly czas w Indiach. Wszyscy sie do niej zwracali - Magdalena chcialabys sprobowac tkac, Magdalena chcialabys zobaczyc kolejny dom, Magdalena chcialabys cos kupic? A mnie to nikt o nic nie zapytal. Oj przepraszam, Magdusia zapytala mnie, czy ponegocuje troche przy zakupie niby to obrusika niby narzutki. Zgodzilem sie, nawet calkiem niezle mi poszlo.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs07Qu6abueB7WS_-5pfrobF5lVc60ktR6c6d-lkCGobDrfNkXPrTG7ftnDifOGtLEpk15_9RHbJnaCsDmzNUVAHI4FWeb00w1Q_fTow_ng7eeJ0Ep6fU3gdNm1Cfow1NR-PaatD4nGYY/s1600-h/IMG_1709.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs07Qu6abueB7WS_-5pfrobF5lVc60ktR6c6d-lkCGobDrfNkXPrTG7ftnDifOGtLEpk15_9RHbJnaCsDmzNUVAHI4FWeb00w1Q_fTow_ng7eeJ0Ep6fU3gdNm1Cfow1NR-PaatD4nGYY/s320/IMG_1709.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390103557384647106" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW3PZDyqO-noGTUfNUygS7xDx8MNfOT_rTxfV-vJX-nkjvLFdEmMfkJ8QXFHlG-XCqv2fTG3urujLsGkZW5So29y9gvkfChIvqca863_AwDfWPLOBRx43TBGCVKSBbv5BUxxw4nkrJneQ/s1600-h/IMG_1729.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW3PZDyqO-noGTUfNUygS7xDx8MNfOT_rTxfV-vJX-nkjvLFdEmMfkJ8QXFHlG-XCqv2fTG3urujLsGkZW5So29y9gvkfChIvqca863_AwDfWPLOBRx43TBGCVKSBbv5BUxxw4nkrJneQ/s320/IMG_1729.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390103570613090786" /></a><br />Z centrum wlokienniczego pojechalismy do skansenu. Przynajmniej takie mielismy wrazenie. Chociaz przewodnik po wiosce powiedzial nam, ze tak tu ludzie zyja, ale cos nam nie pasowalo w tym wszystkim. Ciekawe tylko dlaczego przewodnicy siedzieli przed wioska pod bambusami i bylo ich kilkunastu. A nikt z samej wioski nie byl zainteresowanym oprowadzeniem po niej. <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsIkwPAEtpo_h_4j41u93LSt-zgyH8lDHrlXSRvUpcxfYtBGn901JEAzyeXwWeSiMvBp_IspxnhqFnFvH7KoYGdBTyI4-ki9lsLV46VtTU0yeNlKMFLEX8LGD1LIo9y7Su9oQ2Jnots5Q/s1600-h/IMG_1733.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsIkwPAEtpo_h_4j41u93LSt-zgyH8lDHrlXSRvUpcxfYtBGn901JEAzyeXwWeSiMvBp_IspxnhqFnFvH7KoYGdBTyI4-ki9lsLV46VtTU0yeNlKMFLEX8LGD1LIo9y7Su9oQ2Jnots5Q/s320/IMG_1733.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390104552901615410" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyZMn6hr5kPUpE0tjS0Odm8MIco0SXfKm-blYMFDl76gwr8WBO0JMyppMcyEt092IVEnkFlwRDscpKwroJQgM6pdCgDGJOQGMNVRHedwJwIool176DgJyz7PPgWvFjYC_3Hu2YdJJqGOs/s1600-h/IMG_1732.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 214px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyZMn6hr5kPUpE0tjS0Odm8MIco0SXfKm-blYMFDl76gwr8WBO0JMyppMcyEt092IVEnkFlwRDscpKwroJQgM6pdCgDGJOQGMNVRHedwJwIool176DgJyz7PPgWvFjYC_3Hu2YdJJqGOs/s320/IMG_1732.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390104544071510594" /></a><br />Mieszkancy generalnie odpoczywali, moze dlatego ze bylo to w poludnie? Jedna z rodzin zaprosila nas na kawe. Takze bylismy na kawie u Sasakow. Tak nazywa sie wlasnie rdzenni mieszkancy Lomboku. Kawa byla zaje... mocna, do tego byly ryzowe ciasteczka. Generalnie, chyba bylismy dla nich atrakcja. Od przewodnika, dowiedzielismy sie jeszcze, ze u Sasakow, mezczyzna spi przed domem, a kobieta w domu. No chyba, ze sa zaraz po slubie to wtedy spia razem. Kiedy mezczyzna chce splodzic kolejne dziecko, lub poprostu pobaraszkowac z zona, wtedy puka do drzwi. Kobieta moze go wpuscic lub nie. No widac, ze to juz kolejne miejsce na tej wyspie, gdzie mezczyzn traktuje sie podmiotowo.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD9xvMx_jhtSk9B949Hl8pddFku_PKVvxZKyz6wh8npc2qdMa6FLJ2KbbQbNvEkZiWyiHWaznMkcz3XMn4U9d863iffA7-xF67fWXq_6b6tf7d-TSxd9lYLB3To1PfDeJ6UJ_MKw3XkYI/s1600-h/IMG_1735.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 214px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD9xvMx_jhtSk9B949Hl8pddFku_PKVvxZKyz6wh8npc2qdMa6FLJ2KbbQbNvEkZiWyiHWaznMkcz3XMn4U9d863iffA7-xF67fWXq_6b6tf7d-TSxd9lYLB3To1PfDeJ6UJ_MKw3XkYI/s320/IMG_1735.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390104556899021810" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHT4nctrd2isVeIjO4X_a0pBHJu3wBW5TvWP0yWRjvYEkt69dLOMdM6KflRaJflxPcXkO_EM1xULrmp8Ih0KA0KwqIYfG22NqYH8-fTUAs5eHY_pnJoM1xCKPmBdhUweCQi8BINezCMIY/s1600-h/IMG_1719.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHT4nctrd2isVeIjO4X_a0pBHJu3wBW5TvWP0yWRjvYEkt69dLOMdM6KflRaJflxPcXkO_EM1xULrmp8Ih0KA0KwqIYfG22NqYH8-fTUAs5eHY_pnJoM1xCKPmBdhUweCQi8BINezCMIY/s320/IMG_1719.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390103562150960402" /></a><br />Ostatnim przystankiem tego dnia, byla Kuta. Oczywiscie nie Kuta na Bali ale Kuta na Lomboku. Obie Kuty maja jednak wspolna ceche. Jest to centrum surfingu na wyspie. Chociaz my serferow widzielismy w uroczym barku na plazy, ale pewnie w sezonie jest ich tu wiecej. Za to widzielismy urocze dzieciaki taplajace sie w przejrzystej wodzie.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWpmTsxO050u7d6cwpNgOSARGYue9bwNRxDVL5b-pWtfAOuNemogFlJ66OpJxSJfFuFVgRL5Z8yCw91Y9mN6zsLbkN-DjUdlj3eJBI22I3FaHeDyUibusQoX6u6TSsmQ4po9pNkUHVxRQ/s1600-h/IMG_1749.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 214px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWpmTsxO050u7d6cwpNgOSARGYue9bwNRxDVL5b-pWtfAOuNemogFlJ66OpJxSJfFuFVgRL5Z8yCw91Y9mN6zsLbkN-DjUdlj3eJBI22I3FaHeDyUibusQoX6u6TSsmQ4po9pNkUHVxRQ/s320/IMG_1749.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390104579025226354" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLZkdaUSVtxvEw6pMW4icdSeFoG9CtYAOHMs5yC48asTq-tPfyc8pRnZzEYPMCBQ6nltaC7q2UBsQpGGpKmcW853ts-sZLmfMVWekPACcilVcfD_ekTjv3OkmqI07mBecVYtelsbrmQvg/s1600-h/IMG_1741.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLZkdaUSVtxvEw6pMW4icdSeFoG9CtYAOHMs5yC48asTq-tPfyc8pRnZzEYPMCBQ6nltaC7q2UBsQpGGpKmcW853ts-sZLmfMVWekPACcilVcfD_ekTjv3OkmqI07mBecVYtelsbrmQvg/s320/IMG_1741.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390104569741864610" /></a><br />Adi sie sprawdzil, kupimy od niego wycieszke na Gili.<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw-DMbkqZua5d-zMdAeaJpgatIv3ulEyBJXb7_EHXyMCZC65qewZZNcQ-3XJRdVBLnNBOcAua26o1gegsfa2Yj0EQZzRSWr39smD05TFNipNS-IBIg92DKpiXkF5ve5eTpmkUVfGrkEO0/s1600-h/IMG_1761.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw-DMbkqZua5d-zMdAeaJpgatIv3ulEyBJXb7_EHXyMCZC65qewZZNcQ-3XJRdVBLnNBOcAua26o1gegsfa2Yj0EQZzRSWr39smD05TFNipNS-IBIg92DKpiXkF5ve5eTpmkUVfGrkEO0/s320/IMG_1761.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5390104796655901810" /></a><br /><br />Pytanie 16<br />Kto to jest Balik? <br />Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-65699890216501773512009-10-07T20:22:00.000+07:002009-10-07T20:43:35.450+07:00Lombok - Czas wreszcie odpoczacW kazdej podrozy nalezy sie nam chwila odpoczynku od zwiedzania, przemieszczania sie, organizowania. Potrzebujemy lekkigo luksusu. Po ponad 2 tygodniach podrozy, wstawania o 3.30 i 5.00, wreszcie wyspalismy sie do 7.30!!! A dlaczego do 7.30? Bo w tripadvisorze, bylo napisane, ze hordy Niemcow kradna reczniki i blokuja lezaczki w naszym hotelu. Oj my naiwni, naiwni. Jakie hordy, jacy Niemcy, tu nie ma prawie nikogo w naszym hotelu, oprocz kilkunastu par zakochanych, jakby zaraz po slubie byli. Lezaczki nie byly zablokowane do konca dnia, ale dzieki wczesnej pobudce, przeszlismy sie, plaza w te i nazad, zaczepiani za to przez hordy lokalnych sprzedawcow. To podrozy na Gili, to koralikow, to masazy, czego oni tam nie sprzedawali jeszcze. Na Gili to pojedziemy, ale koralikow nie planujemy kupic, masaze tez raczej bedziemy uskuteczniac w lokalnych spa.<br /><br />Pobyt na basenie byl bardzo mily, wytrzymalismy 2 godziny i stwierdzilismy, ze nie po to jechalismy 13 000 km, zeby sie wylegiwac pod kokosami. Po za tym, wszyscy tu sa szczupli i mlodzi, a to nie jest mily widok. <br /><br />Po poludniu zajelismy sie wzyklymi sprawami jak lunch, masaz, mango juice i aranzacja transportu na nastepny dzien. Jest plan pojechac ogladac rdzennych mieszkancow wyspy i ich domy. Mam plan kupic sobie garnki.<br /><br />Wieczorem, postanowilismy zastosowac diete owocowa, nie chcialo sie nam nigdzie wyjsc, w koncu plan byl wreszcie opoczac. Z poczucia obowiazku poszedlem jednak do kafejki i napisalem 2 relacje z poprzednich dni. Wracajac mialem lekkiego stracha, bo Magdusia nie dala sie namowic na wyjscie, wiec wracalem sam. U nas na wyspie, to prad jest deficytowy i co chwile go wylaczaja. Trafilem wlasnie na taki moment i do naszego hotelu ciut oddalonego od "centrum" troche trzeba przejsc w ciemnosciach.<br />Jak przyszedlem do hotelu, Magda nawet nie zauwazyla mojego przyjscia i mojej nieobecnosci, bo Titanic, wlasnie zatonal. Trzy godziny minely jej niepostrzezenie.<br />Teraz mam juz kolejny dowod na to, ze w zyciu nic nie dzieje sie bez powodu, ale o tym w relacji za 2 dni.<br /><br />Pytanie 15<br />Co to jest Linia Wallace'a i jaki ona ma z nami zwiazek?<br />Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie!Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3846521925905594531.post-5089960181932199862009-10-06T19:53:00.000+07:002009-10-06T20:37:15.544+07:00Ubud - Dluga historia, krotki lotCzyli co zrobic, zeby doleciec na Lombok. Historie ten dedukuje tym wszystkim, ktorzy wierza we mnie i zasypuja mnie pytaniami o dzialanie linii lotniczych, rozklad lotnisk, aktualne promocje, czas wylotu, przylotu samolotow, a takze prawo przewozowe w transporcie lotniczym.<br />Zachcialo mi sie, leciec samolotem z Bali na Lombok. Magdusia namawiala mnie na speed boat, ale pamietajac swoje przygody z dziecinstwa, a takze podroz do Wietnamu, kombinowalem, jak tu uniknac drogi morskej. O to dluga historia, krotkiego lotu.<br /><strong>2.10.2009</strong><br />15.46 w czasie masazu decydujemy sie leciec na Lombok samolotem<br />15.57 jestem w biurze podrozy, szukam wolnych polaczen, logujemy sie na merpati.com<br />16.17 agent biura podrozy, nie moze nas zabookowac na lot, bo go nie ma<br />16.19 pojawia sie nasz lot w systemie, agent informuje mnie, ze merpati not good airline<br />16.29 bilet kupiony i zaplacony na 4.10.2009 godz. 8.00 AM<br />16.49 udalo sie nam wydrukowac bilet<br /><br /><strong>3.10.2009</strong><br />mam zasade w zyciu, ze nie wierze, zadnym agentom i liniom lotniczym, zawsze sprawdzam na stronach nie tylko linii ale i lotnisk, przewidywane starty i ladowania. Mialem przeczucie, zaciagnalem Magdusie do kawiarenki, o to co sie dzialo.<br />21.26 na stronach lotniska odlot zaplanowano na 13.00<br />21.28 na stronach merpati odlot zaplanowano na 18.00, czyli 10 godzin opoznienia<br />21.35 telefon do merpati, po 4 przelaczeniu wkoncu trafiam na osoba mowiaca po angielsku, potwierdza, ze odlot "chyba" jest o 18.00<br />21.51 email od merpati z nowym czasem wylotu 18.00<br />23.25 rozmowa z naszym kierowca Ketutem, o zmianie godziny wylotu. Nie wstajemy o 4 rano, nawet sie ucieszyl<br /><br /><strong>4.10.2009</strong><br />dzien rozpoczal sie fajnie, lekki shopping w ubudzie, spracer, kafejki, mielismy szanse poczuc jeszcze atomosfere miasta.<br />13.50 zamiast Ketuta jest I Made, sympatyczny, mowi po japonsku<br />14.47 w Denpasar w hotelu zostawiamy moje rzezby<br />15.10 jestesmy na lotnisku, ale nie wierze merpati<br />15.14 facet w merpati, mowi, ze oni leca, ale nie o 18 ale o 20.40, czyli mamy jeszcze 5 godzin, szlag nas trafia<br />15.27 baba w merpati, nie ma szansy nas odprawic, zadamy rozmowy z kierownikiem<br />15.47 kierownik mowi - you will fly mister, I am sorry for merpati. I'm finding.<br />16.02 sprawdzam w Garuda i Trigana Air, wysmiali nas, nie maja zadnych miejsc<br />17.09 odlatuje Trigana Air bez nas, I am trying mister<br />17.22 wychodzimy z lotniska napic sie kawy, zahaczam o Garude, z glupia franc pytam o bilety<br />17.23 sa ostatnie 2 bilety w klasie biznes, robie rezerwacje<br />17.27 szukamy kierownika, na naszego sms odpowiada smsem (patrz zdjecie)<br />17.40 kierownik dostaje zawalu serca, mowimy mu ze nie lecimy merpati jak nam odda pieniadze lecimy Garuda.<br />17.57 bez pokwitowania oddaje nam pieniadze, a ja kupuje bilet na Garude. Rezerwacja wygasa o 18.00<br />19.40 siedzimy wygodnie w pelnym samolocie Boeing 737-400 Garuda Indonesia ze 136 pasazerami<br />20.09 ladujemy na Lombok<br /><br />Lot trwal 19 minut.<br />Never merpati again.<br /><br />21.40 merpati nadal nie wylecial z Bali<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6mYfRIoibvQkp7tKfBjz9UlWL_ri-Dk6FGOsNWvSb9VVjKpdI9kBj0KVPrxpKhrIxZQtNnreWrY6mBYyqFp8KuRKk07ovscFfNm36q_dzHVqplOQKTQefQl85lzxTEWPPmjhyt-E2GhM/s1600-h/IMG_2667.JPG"><img style="cursor:pointer; cursor:hand;width: 240px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6mYfRIoibvQkp7tKfBjz9UlWL_ri-Dk6FGOsNWvSb9VVjKpdI9kBj0KVPrxpKhrIxZQtNnreWrY6mBYyqFp8KuRKk07ovscFfNm36q_dzHVqplOQKTQefQl85lzxTEWPPmjhyt-E2GhM/s320/IMG_2667.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5389477476078042194" /></a><br /><br />Pytanie 14<br />Wymien 4 indonezyjskie linie lotnicze.<br />Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie! .Magda Korzewska i Jacek Korzewskihttp://www.blogger.com/profile/12702552415937767508noreply@blogger.com0