wtorek, 29 września 2009

Ubud – Chcielismy ekologicznie, to mamy ekologicznie!

Ubud – Chcielismy ekologicznie, to mamy ekologicznie!
Chcielismy ekologicznie, wiec sie doigralismy! Tak moglbym skonczyc wlasciwa opowiesc o Ubudzie. Wieczorem, jak przyjechalismy na miejsce, do naszej wioski, to sobie pomyslelismy, ze jest swietnie. To tak na poczatku, po o kilku minutach lekko sie wystraszylismy. Dokladnie przyjrzelismy sie naszemu otoczeniu. Bylo ciemno, wiec do konca nie bylo wszystkiego widac. Ale. No wlasnie, ale, przed nami roztoczyl sie widok pola ryzowego. Zaczelismy dostrzegac halas. A wlasciwie odglosy wioski, a przede wszystkim pol. Nie tylko jakies tam ujadanie psow, ale takze gra chrzaszczy, moze nawet „spiew” ptakow. Temu wszystkiemu towarzysza dzwieki splywajacej wody zlicznych malych fontann, czy tez strumykow. Szum bardzo kojacy. Tak pomyslelismy sobie na poczatek. Po kilku minutach okazalo sie, ze dom, ktory wynajelismy nie jest w ogole zamykany. Nam europejczykom, trudno to sobie wyobrazic, ale dom jest po prostu caly otwarty. I nie tylko nie ma tutaj typowych drzwi, ale tez dlatego, ze nie ma typowych scian. Sciany to glownie maty lub tez piekie wijace sie zaslony z batiku. Jedynym pomieszczeniem, ale tylko zamknietym z 3 stron, jest nasza sypilania. Wiatr hula nam po calym domu. Nawet lazienka z kamienna wanna jest na swiezym powietrzu! Prysznic pod palmami dla kazdego!
Rano obudzil nas glos dziewczyny. Breakfast mister, zawolala. Okazalo sie, ze sniadanie nie podawane jest dla wszystkich mieszkancow eco-wioski we wspolnym miejscu. Pani (mloda kucharka) dla kazdego domu szykuje indywidulane sniadanie. Dosc skromne, ale ze swiezych skladnikow, glownie owocow i jajek. Zrobilo to na nas spore wrazenie. Miejsce, w ktorym mieszkamy zostalo zalozone przez pare archiektow. On Amerykanin, ona Argentynka. Kilka lat temu wymyslili sobie, ze w roznych miejscach w Indonezji wybuduja osiedla, ktore turystom dadza bliski kontakt z natura, w naszym przypadku mieszkamy doslowmnie na brzegu pola ryzowego, natomiast lokalnej spolecznosci prace. Wyglada na to, ze system dziala, bo wszystkie domy sa zajete. Obsluge stanowia mieszkancy naszej wioski Lodtunduh. Czujemy sie tutaj bezpiecznie, a przed naszym “salonem” przechodza dziesiatki osob, ktore pracuja na okolicznych polach. Widok na poczatku lekko surrealistyczny, ale juz sie do niego przyzwyczailismy. To mile, jak co kilka minut, ktos zyczliwie sie do nas usmiecha lub z daleka wola hello mister.
Nasyceni zdrowa zywnoscia, zjednoczeni z ludnoscia wioski wyruszylismy do miasta. Pieszo. Pewnie z 6 km w silnym zarze. Nie bylo latwo, tym bardziej, ze po drodze mielismy maly wypadek I Magda skrecila noge. Jest dobrze, ale wygladalo powaznie. Nic oprocz opuchlizny I siniakow nie stwierdzono. Na szczescie!
Jak dotarlismy do Ubud, to oboje pomyslelismy sobie, ze o „taka” Indonezje nam chodzilo. Zobaczylismy setki malych galerii sztuki, dziesiatki fenomenalnych knajpek. Oczywiscie, sa tutaj sklepy z tzw. tandeta dla turystow, ale przewazaja takie, ktore pewnie w Europie, uwazane bylyby za „stylowe”. Sami zaczelismy sie zastanawiac, co jest przyczyna tego, ze nawet w Trojmiescie, brakuje restauracji, barow, czy po prostu knajpek, ktore mialy by swoj inny, niepowtarzalny styl, a jedzenie nie smakowaloby tak samo?



Zauroczeni Ubudem postanowilismy nie tylko zatrzymywac sie zeby cos zjesc, przegrysc, podjesc, napic sie, odswiezyc sie, ochlonac, ale takze zobaczyc kulture. Juz w Prambanan widzielismy typowy taniec, czyli spektakl o milosci, slynna historie Ramayana. Tutaj nie spodziewalismy sie rzeczy nadzwyczajnych. A jednak! Tzw. show w Pura Saraswati byl urzekajacy. Przez ponad godzine siedzielismy wpatrzeni i zauroczeni tancami balijskimi. Caly czas zastanawialismy sie tylko jak to jest mozliwe, zeby tancerze z taka latwoscia potrafili oddac charakter odgrywanych prze siepie postaci (ptakow, lwow, wojownikow). Bylo stylowo, bo to wszystko odbywalo sie w otoczeniu jednej z setek malych swiatyn hinduistycznych w Ubudzie. Nie bede narzekac. Staram sie byc tolerancyjny, ale para dwoch panow niezle zaszla za skore Magdusi. Jako jedyna zwrocila im uwage i to w dosadny sposob. Co panowie robili? Wlasciwie nic takiego. Po prostu dokumentowali show. Jak? Przy pomocy 3 kamer HD, 3 aparatow fotograficznych, 2 statywow, jednego przenosnego ramienia/wysiegnika na kamere, 4 roznych obiektywow. Lazili, gadali, chrzakali, przesuwali krzesla, wychylali sie. Po prosu marudzili! Wzdudzili smiech i zainteresowanie innych ogladajacych. Na koniec przedstawienia omal nie zapytalem sie, czy w ogole cos widzieli.
Dalem sobie spokoj, bo pierwszy wieczor w Ubud byl na prawde fantastyczy!



Pytanie 8
Podaj jeden z rodzajow typowego tanca balijskiego.
Odpowiedz na to pytanie prosimy przeslac na adres korzewscy@gmail.com podajac adres do korespondencji. Wylosujemy zwyciezce, ktory otrzyma od nas kartke pocztowa. To bedzie niespodzianka. Zachecamy do udzialu w konkursie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz